Strony

poniedziałek, 16 listopada 2015

Geografia świata. Imperium, część 21. Inwazja Chaosu.

Nadejście XXIIII wieku zbiegło się z wielkim zagrożeniem z Północy. Niszczycielskie Potęgi ponownie zaczęły spoglądać w kierunku krain ludzi. Zorze na niebie widziane były daleko na południu, aż pod Nuln, znaki w świątyniach mówiły o nadejściu straszliwego niebezpieczeństwa, a kislevscy zwiadowcy donosili o olbrzymiej, przerażającej armii zbierającej się na Północy.
Dwieście lat przed nastaniem Imperatora Karla-Franza I, wydawało się, że nadchodzi koniec świata. Toczyła się wojna niosąca zniszczenia, o jakich nikt do tej pory nie pamiętał. Nazwana została WIELKĄ WOJNĄ - WIELKĄ WOJNĄ przeciw Chaosowi. Po raz pierwszy od wielu tysiącleci cztery potęgi Chaosu odłożyły na bok niekończącą się rywalizację i postanowiły skierować swe armie do unicestwienia śmiertelników raz na zawsze. Od Północnego Pustkowia nadciągały hordy Chaosu. Armie barbarzyńców czczących czterech bogów, niezliczeni Zwierzoludzie, potworne Pomioty Chaosu, szeregi odzianych w czerń Wojowników Chaosu i budzące strach Smocze Ogry, które zostały zbudzone ze swego wiecznego snu przez Burzę Chaosu. Grozy zniszczenia dopełniały posuwające się w tylnej straży niekończące się zastępy Demonów. To była największa armia jaka kiedykolwiek maszerowała ziemiami Starego Świata. Stronnicy Mrocznych Bóstw pustoszyli jedno za drugim miasta Kisleva. Pokonywali każdą armię wysyłaną przeciw nim. Bolgasgrad, Petragrad, Linsk, zostały spalone, a ich mieszkańcy rozsiekani. 
Broniony przez Krasnoludów Karag Vlag padł. Po raz pierwszy od swego powstania. Z każdym zwycięstwem granice Królestwa Chaosu powiększały się, kosztem kolejnych krain śmiertelników. Zdawało się, że zbliżał się czas ostatecznego pogromu, i całe życie było skazane na nieuchronne chylenie się ku upadkowi. Zalewane przez stwory bezwzględnych bogów Chaosu, po których pochodzie pozostawały jedynie gotujące się masy traconych i krzyczących dusz. Ale wtedy z krain Imperium nadszedł wybawiciel. Z ziemi niszczonych przez wieczną rywalizację o tron Imperatora. Z miasta Nuln przybył człowiek, który zjednoczył Imperium i ostatecznie pokonał armie Chaosu, odrzucając mroczny potop. Zwał się Magnus, później znany jako Pobożny, zbawiciel Imperium.
- Historia Imperium, Sigismunda von Sonnenscheina
Przez cały ten czas postępowało rozdrobnienie Imperium, aż w mniej więcej AS2000 nie istniało już ono jako powiązana całość. Nie było Imperatora, a w lasach mnożyły się Gobliny, a granice najeżdżały coraz większe bandy Orków. Wydawało się, że powtórne zdobycie tej części Starego Świata przez siły ciemności jest tylko kwestią czasu.

I rzeczywiście. W AS2302 Bramy Chaosu wkroczyły w nową falę gwałtownej aktywności, a granice Pustkowi Chaosu po raz kolejny zaczęły się rozszerzać - zagarniając Norskę i Wschodnie Stepy. Pomiędzy Ludźmi i Krasnoludami zaczęły się szerzyć straszliwe mutacje, krążyły pogłoski o czających się w puszczach Zwierzoludziach i Wojownikach Chaosu zdążających ku ziemiom Imperium. Wydawało się, że dni państwa są już policzone.

Przez całe lato AS2301, w całym Imperium miały miejsce liczne katastrofy i nieszczęścia. Studnie, które dotychczas służyły miastom przez całe pokolenia, wypełniły się śmierdzącym szlamem. Bydło zapadało na nieznaną chorobę i zdychało w wielkich ilościach. Plony marniały od wielkich upałów, albo były niszczone przez plagę szarańczy. Niektórzy twierdzili, że ktoś rzucił na Imperium klątwę, wskazując najobrzydliwszego z mrocznych bogów Chaosu, Pana Rozkładu, Nurgla, jako sprawcę wszystkich nieszczęść. Wyglądało na to, że czterej wielcy bogowie Chaosu odłożyli, ten jeden raz, na bok swoje wieczne waśnie i zjednoczyli się w prostym celu: Zniszczenia Starego Świata. Potęga Chaosu rosła od kilku lat, to było pewne. Na północy, Zwierzoludzie mnożyli się i stawali się śmieli, wychodząc z lasów i napadając na mieszkańców Ostlandu i Ostermarku. Nikt nie był w stanie temu zapobiec, władza zwierzchnia w Imperium skończyła się wiele lat wcześniej. Imperatorski ród wygasł, a państwo było podzielone pomiędzy rywalizujących ze sobą Książąt-Elektorów. Grupy Wojowników Chaosu włóczyły się wśród Wyjących Wzgórz, opodal Altdorfu. Bandy Dzikich Orków, wypierane z lasów przez rosnącą potęgę Chaosu, bezkarnie plądrowały i niszczyły ziemie Imperium.

Na dalekiej północy, brama rozdzielająca światy pulsowała od nagromadzonej energii. Mroczny cień Chaosu rozszerzał się na południe, zajmując Północne Pustkowia i wchłaniając je do Królestwa Chaosu. Podczas gdy złożone niemocą Imperium dogorywało, na Pustkowiach Chaosu toczyła się bezwzględna walka o władzę. Wśród wielu plemion barbarzyńców, najsilniejszym okazali się Khulowie. Wiele ze zwycięstw zawdzięczali swojemu wodzowi, Asavarowi. Ten potężny barbarzyńca okazał się niezrównanym wojownikiem i inteligentnym przywódcą. Przez wiele lat jego szczep przemierzał bezdroża Pustkowi, walcząc z innymi plemionami i stopniowo je sobie podporządkowując. Armia Asavara rosła w siłę i w końcu stała się najpotężniejszą na całej Północy. Opowieści głoszą, że w jego oczach płonęła potęga Mrocznych Bóstw, a czerwona zbroja jarzyła się przeklętym światłem. Z każdym zwycięstwem pod sztandary Asavara zaciągało się coraz więcej wojowników, aż wreszcie jego legiony stały się tak liczne, iż wódz Khulów postanowił ruszyć na południe i zdobyć położone tam krainy. W swej wędrówce ku ziemiom Sigmara i Ulryka przebył Wielką Krainę Czaszek, wymieniając niezliczone setki niewolników na demoniczne maszyny oblężnicze, skonstruowane przez Krasnoludów Chaosu. Potem Asavar poprowadził swoje legiony ku Wysokiej Przełęczy, gdzie przyłączyły się do nich hordy Zwierzoludzi i Smocze Ogry.

Z nadejściem jesieni, ziemie Imperium ogarnęła anarchia. Setki umarło z głodu. Tysiące szukały ratunku w przeludnionych miastach. Farmy, wioski, nawet małe miasta były porzucane na łaskę Zwierzoludzi, Wojowników Chaosu, czy też zwykłych bandytów. Sprawy miały się źle nawet w bogatym Reiklandzie, regionie dokoła miast Nuln i Altdorf. Zwierzoludzie wyszli z lasu Reikwald i wiele łodzi zostało zaatakowanych i spalonych, gdy płynęły Reikiem. Przypadkowymi sprzymierzeńcami Mrocznych Potęg i w pewnym sensie awangardą ich armii były hordy Zielonoskóych, którzy uciekając przed nadciągającymi legionami potępionych, zalali Imperium, paląc, grabiąc i mordując. Na ulicach miast fanatycy i prorocy zagłady głosili swoje dziwne nauki. Wielu zdesperowanych mieszkańców słuchało i wierząc, że koniec świata jest bliski, przyłączało się do band flagelantów. Za ogólną sytuację winiono bogów Chaosu i czarnoksięstwo. Z tego powodu wielu niewinnych ludzi zostało spalonych na stosach albo utopionych, ale zginęło wówczas również wielu prawdziwych wyznawców i agentów mrocznych bóstw.

Wielka horda Chaosu w Krainie Trolli nadal rosła w siłę. Była to prawdopodobnie największa armia, jaka ruszyła na wojnę w Starym Świecie. Niektórzy twierdzą, że liczyła około stu tysięcy, inni podają liczby dwu-trzykrotnie większe. W Kislevie, najdalej na północ wysuniętym królestwie ludzi, Car wysłał na południe prośbę o pomoc, przewidując, że horda niedługo ruszy prosto na jego kraj. Wiadomość dotarła do Wolfenburga, do Księcia-Elektora Ostlandu, który wciąż opierał się Zwierzoludziom, pomimo że jego kraj został już całkowicie zrujnowany. Bogowie Chaosu należeli do największych wrogów księcia, który odpowiedział natychmiast. W ciągu tygodnia zebrał swą armię i wyruszył na północ. W tym czasie Imperium dalej pogrążało się w anarchii. Czarnoksiężnicy Chaosu wyszli z ukrycia i poprowadzili bandy swych wyznawców by przejąć lokalną władzę. Niektórzy ludzie, doprowadzeni na skraj szaleństwa przez głód i rozlew krwi, otwarcie głosili potęgę Chaosu i przysięgali wierność mrocznym bogom. Łowcy czarownic i kapłani skrzyknęli mieszkańców Imperium przeciwko wyznawcom Chaosu i na ulicach miast wybuchły krwawe walki. Lecz wtedy w Nuln pojawił się pewien szlachcic, znany jako Magnus Pobożny, ze znakiem komety o dwóch warkoczach na tarczy. W czasie, gdy armie Chaosu nacierały na Kislev, wezwał on ludność Imperium, by zgromadziła się przy jego boku. Młodzi mężczyźni i kobiety masowo przyłączali się do jego armii. Wkraczając do Talabecklandu, w którym zaprzestano łowów na wyznawców Sigmara, wysłał posłańców niosących przesłanie dobrej woli do wszystkich władców prowincji. Wzywał w nim do zjednoczenia wszystkich prawdziwych synów i córki Sigmara. Głosił: musimy razem chwycić za broń, by hordy Chaosu nie ogarnęły nas bez reszty i aby ostatecznie ciemności nie okryły ziemi.

Na północy, z nadejściem zimy armia Chaosu ruszyła na południe. Wojska Wielkiego Księcia Ostlandu i armia Cara Kisleva wyruszyły, by zagrodzić jej drogę. Dwie potężne siły starły się gdzieś pomiędzy Kislevickimi miastami Chazask i Murmagrad. Przeżyło tylko kilku, którzy donieśli o klęsce sił Ostlandu i Kisleva. Armia Chaosu spustoszyła północne ziemie Cara, nim wyruszyła w dalszą drogę. Horda przekroczyła zamarzniętą rzekę Linsk wiosną AS2302. Ostatni żołnierze armii Kisleva zostali otoczeni i wybici podczas desperackiej próby obrony rzecznych mostów. Za rzeką leżało serce ziem Kisleva i wielkie miasto Praag, w którym ludzie przygotowywali się na nieunikniony atak. Tysiące uciekły pod osłonę murów z okolicznych wsi, zabierając ze sobą wszystkie zwierzęta, jakie zdołali. To jednak nie wystarczyło i po krótkim czasie zaczęło brakować żywności, a wśród wycieńczonych obrońców zaczęły się szerzyć choroby zsyłane przez Nurgla. Wkrótce jedynym źródłem pożywienia dzielnych obrońców były rośliny sadzone przez nich na terenie miasta. Tymczasem siły Chaosu rozłożyły obóz dokoła miasta. Stamtąd od czasu do czasu urządzano wypady na miasto, jednak nie podjęły żadnych prób zdobycia miasta, czekając aż choroby i zaraza osłabią obrońców. Obrońcy Praag odpierali każdy atak, utrzymując się przy życiu ułudą nadziei na nadejście odsieczy. Po mieście krążyły plotki o bohaterskim przywódcy z południa, człowieku zwanym Magnusem, który maszerował ze swoją armią by ich ocalić.

W istocie, siła zwolenników Magnusa z Nuln i całym Imperium rosła coraz bardziej. Zgromadził on armię ludzi wszelkiej maści: lojalnych wyznawców Sigmara, szalonych flagelantów, zwykłych mieszczan nienawidzących Chaosu i zawodowych żołnierzy z armii poszczególnych prowincji. Widząc w Magnusie przywódcę, za którym wszyscy mogliby pójść, Elektorzy Imperium odłożyli na bok waśnie i udzielili mu swojego poparcia i poprowadzili swoich żołnierzy by się do niego przyłączyć. Wkrótce na północ maszerowała najpotężniejsza armia w dziejach Imperium, tak wielka, że musiała zostać podzielona na dwie części by dało się ją wyżywić. Jednak marsz był powolny, a z każdy mijającym dniem obrońcy Praag stawali się słabsi, a nadzieja ich sercach powoli gasła.

W końcu, po zażartej bitwie na ulicach płonącego miasta, Praag upadło zimą AS2302. Magnus nie zdążył. Jego kawaleria znajdowała się zaledwie dzień drogi od miasta, ale nie zdołała mu pomóc. Chaos triumfował. Gdy Praag upadło, z Królestwa Chaosu zawiał potężny czarny wiatr. Wypadł z Wrót Chaosu, przeleciał nad Północnymi Pustkowiami i Krajem Trolli i wpadł do północnego Kisleva. Wył i jęczał po ulicach Praag, a tam gdzie zawiał, wkraczało Królestwo Chaosu, pochłaniając ziemię należącą dotąd do ludzi. Ulice miasta ugięły się przed jego siłą. Ludzie i kamienie stopili się i stali jednością. Wszystko, co żyło, złączyło się z samym miastem. Dusze obrońców zostały uwięzione w zniekształconych miejskich murach. Umęczone twarze wyglądały ze ścian. Rozpaczliwie drgające dłonie wyrastały z miejskich bruków. Kolumny wydawały dźwięki, które dotychczas wydawali ludzie. Miasto Praag stało się koszmarem na jawie, żywym przedsmakiem tego, co czekało Stary Świat pod rządami bogów Chaosu. Nieliczni zdołali uciec z ruin Praag, prześlizgując się przez linie oblężnicze wrogiej armii, gdy sposobiła się ona do ostatecznego szturmu. Przynieśli wieść o upadku miasta do stolicy, miasta Kislev, w którym Car intensywnie ćwiczył swoją nową armię i do nadciągających wojsk Imperium. Mówi się, że gdy Magnus z Nuln usłyszał o upadku miasta, płakał krwawymi łzami i że przysiągł Sigmarowi, że zemści się na sprawcach koszmaru, w który zmieniło się Praag.

Po upadku miasta horda Chaosu zaczęła przemieszczać się na południe, nawet nie wiedząc, że mija nadciągającą kawalerię Magnusa. Ta armia wkrótce dotarła do czegoś, co kiedyś było Praag. Jej żołnierze, z których duża część pochodziła z Kisleva, ujrzeli tam na własne oczy jak straszliwy los spotkał ich rodaków. Nie pozostali tam długo, przepełnieni wściekłością i żądzą zemsty szybko wyruszyli za hordą Chaosu. Wkrótce napotkali i zniszczyli jej straż tylną, złożoną głównie z maruderów i Zwierzoludzi, które nie nadążały za resztą. Ludzcy wojownicy wyrżnęli przeciwników w szale wywołanym tym, co ujrzeli w Praag, szybko wybijając wszystkich wrogów. Zwycięstwo, mimo iż niewielkie, było jednak zwycięstwem, pierwszym sukcesem sił ludzi w tej wojnie. Główna część hordy dalej maszerowała w stronę miasta Kislev, nic nie wiedząc o armii, która znalazła się teraz na jej tyłach.

W tym samym czasie, gdy kawaleria podążała w stronę Praag, Magnus z resztą armii maszerował do stolicy Kisleva chcąc uzupełnić zapasy i dołączyć świeżych żołnierzy. Jednak dotarł tam akurat na czas, by ujrzeć hordę Chaosu otaczającą miasto. Potężna armia stała dokoła miasta, a jej czarne sztandary powiewały na wszystkich okolicznych wzgórzach. Można było dostrzec proporce wszystkich czterech potęg Chaosu, powiewające w miejscach gdzie stali ich wybrańcy. Wojownicy i rycerze Chaosu czekali w równych szeregach na rozkaz do ataku. Mroczni kapłani stali pomiędzy nimi lub dosiadali swoich spaczonych wierzchowców, przygotowując się do swoich mrocznych rytuałów. Zwierzoludzie zebrali się pod sztandarami własnych przywódców, powarkując i wyjąc z podniecenia. Ponad całą armią górowały potężne, zniekształcone istoty, demony lub śmiertelne bestie z Północnych Pustkowi, tego nikt nie był pewien.


ciąg dalszy nastąpi...
(a wszystkie wpisy fluffowe opublikowane dotychczas dostępne są w czytelni).

Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz