Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii 'Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.
…Dummkopf Stinkerute podniósł ciało nieprzytomnego duchownego i wszedł pomiędzy prastare głazy, wyryte na kamieniach inskrypcje zapłonęły krwawą czerwienią.
- Oto jestem Panie – powiedział w kierunku kłębiącego się pośrodku mroku.
- Źdjedo i imeiz an ęhcelk żółop – z wnętrza kręgu dobiegł szept, który Ogrowi przypominał szelest skrzydeł lecących owadów. - Wófle iwrk ćawokamsaz ęchc. Iarsa z ikżeicś hci ęjużyzrks aj a eindułop an izdul zsizdaworpaz. Źdjedo zaret…
Dummkopf Stinkerute położył ciało konającego Prezbitera Sigmara na ziemi. Kapłan cicho szeptał modlitwę a jego poznaczone bliznami dłonie zaciskały się na wykonanym z gromrilu amulecie w kształcie młota, który na grubym łańcuchu miał zawieszony na szyi. Ogr wyciągnął rękę i ryknął głośno gdy złapał za ogniwa, szybko cofnął dłoń a w powietrzu rozległ się zapach palonego mięsa.
- Sigmar pastor meus est - duchowny modlił się coraz głośniej a amulet zdawał się jarzyć, płonąć wewnętrznym światłem - Nam et si ambulavero in valle umbrae mortis, non timebo mala, quoniam tu mecum es…
Ogr zamknął oczy czując jak wydobywające się z amuletu światło sprawia mu fizyczny ból. Zdrową łapą sięgnął po zawieszoną u pasa maczugę, zamachnął się…
- EIN! – z mroku dobiegł głośny wrzask. Dummkopf Stinkerute nie wiedział, czy krzyk miał go powstrzymać, czy był wyrazem bólu demona? Nie dbał o to, jego skóra płonęła żywym ogniem, a na skórze zaczęły pojawiać się pęcherze. Jednym potężnym ciosem okutej żelazem maczugi uderzył na ślepo, celując w miejsce gdzie powinna znajdować się głowa Prezbitera Sigmara i zwalił się na ziemię wyjąc z bólu. Kiedy się ocknął wewnątrz kręgu nie było nikogo, ani ciała kapłana którego zabił, ani demona któremu służył.
- W ognisko wpadłeś? - Herzschwarz von Steinharte nie zdołał ukryć grymasu obrzydzenia, który wywołał widok poparzonego Dummkopfa Stinkerute. – Czy bogowie ukarali cię za twoje bluźnierstwa i bezeceństwa?
- Musimy iść na południe Panie Kapitanie! – wysyczał Ogr, a z pęcherzy na jego topornej twarzy sączyła się ropa.
- Jak na południe? – ryknął dowódca strażników dróg. - Wódka do szczętu ci mózg wyżarła, czy twoja matka z osłem cię spłodziła? Przecież tam są…
- Tam! – Najmita wskazał dłonią na południe. – Tam! W tej chwili nie ma Zielonoskórych. Ale tam! Tam są Elfowie! Przeklęci Asrai, poranieni, osłabieni i zdziesiątkowani! I mają przy sobie artefakty…
- I co z tego? – zachrypiał Herzschwarz von Steinharte. – Myślisz, że duchowny pozwoli na zatrzymanie magicznych przedmiotów…
- Nie ma już duchownego! Zapomniałeś dowódco? – Ogr skrzywił się, gdy ledwie zasklepione rany na twarzy ponownie otwarły się. - Klecha odszedł z tego świata. Kto inny zajmie jego miejsce.
- Kto? – dopiero co pobladły z wściekłości kapitan uspokoił się, kolory zaczęły wracać na jego bladą jak wosk twarz. – Kto zajmie jego miejsce?
- Mag. – Ogr uśmiechnął się krzywo, a grymas na jego twarzy świadczył, że łże jak pies – Licencjonowany Magister Magii, absolwent Kolegium Cienia w Altdorfie…
- Zbliżają się Panie Kapitanie! – zameldował Traper. – Z północnego wschodu nadjeżdża powóz, obok niego idzie odziany w lwią skórę szpiczastouchy. Dalej, tam na wschodzie przy żółtej wieży jest reszta Asrai. Wyposażeni w długie łuki, mają dobre pole do ostrzału…
- Odmaszerować! - Herzschwarz von Steinharte spojrzał na Ogra - Pora by ten twój Magister Magii pokazał na co go stać…
- Pokaże! – Twarz Dummkopfa Stinkerute wykrzywił grymas, który przy dużej dozie dobrej woli mógł być uznany za uśmiech. – Oczywiście, że pokaże.
Po plecach Herzschwarza von Steinharte przebiegł dreszcz gdy usłyszał nienaturalnie wysoki zaśpiew wydobywający się z ust grubego maga. – Kastrat, czy jak? – pomyślał z obrzydzeniem…
- Uwaga! – krzyknął Ogr. – Kapitanie, Pikinierzy niech przygotują broń i sugeruję zwrot w kierunku maga!
- Wykonać! – krzyknął Kapitan strażników dróg z Averlandu dobywając miecza i obracając się w kierunku grubego kastrata.
Głos czarodzieja wznosił się na coraz wyższe tonacje rezonując i przyprawiając o dreszcze…
- Jeszcze chwila! – krzyczał Ogr. A ciało maga spowiła mleczna mgła, która na ułamek sekundy rozwiała się i zmaterializowała przybierając postać Elfa odzianego w skórę lwa. – Teraz! Bij!
Oczy Elfa rozszerzyły się w zdumieniu, a z gardła wydobył się zdławiony krzyk gdy siedmiu otaczających go Averlandczyków uderzyło jednocześnie. Raniony Asrai brocząc krwią z wielu ran padł na ziemie, a w oddali rozległy się okrzyki Rajtarów, rżenie koni i huk wystrzałów.
Rajtarzy zaszarżowali na uzbrojonego w potężny topór Elfa, Mistrz Miecza z niewiarygodną szybkością uniknął uderzenia lekkiej jazdy i odpowiedział zajadłym atakiem. Stojący w oddali kapitan z niepokojem oglądał wymianę ciosów. Pomimo przewagi Rajtarzy nie potrafili przełamać obrony Mistrz Miecza.
Na północnym wschodzie Elfowie zasypali gradem strzał czarodzieja, która zmaterializował się w miejscu Białego Lwa. Naszpikowany strzałami mag padł na ziemie…
- Coś niezbyt łatwo idzie ta walka. – warknął Herzschwarza von Steinharte do Ogra. – Nie wyglądają na rannych i osłabionych…
- Zaraz będą! – ryknął Ogr i ruszył do przodu.
- Uwaga! Powóz! – krzyknął Herzschwarz von Steinharte uskakując przed nadjeżdżającym galopem powozem Elfów Wysokiego Rodu – W bok! Kryć się!
Zaprzęg z łoskotem uderzył w zaskoczonych Pikinierów i Sierżanta. Część żołnierzy padła na ziemię, Sierżant zatoczył się oszołomiony uderzeniem. Siedzący na koźle woźnica raził żołnierzy uderzeniami bata, konie kopały i gryzły. Krew Averlandczyków strumieniem lała się na ziemię.
Walkę zakończył huk wystrzału z pistoletu Kapitana i pełen furii ryk Sierżanta, którzy zaatakowali i ciężko rani woźnicę. Pozbawione kontroli konie spłoszyły się i biegiem ruszyły przed siebie.
Stojący u podnóża wieży Elfowie wystrzelili w stronę biegnącego Ogra grad strzał, czarnopióre pociski zbliżyły się do celu i minęły stwora nie robiąc mu krzywdy. Elfowie zamarli na zdziwieni. Ta chwila wystarczyła by Herzschwarz von Steinharte dobiegł do stojącego u podnóża wieży Szlachcica Elfów Wysokiego Rodu i trzema potężnymi i celnymi ciosami pozbawił go przytomności, druzgocząc pancerz i kości.
Mistrza Miecza spojrzał w stronę padającego Szlachcica, krzyknął coś w swoim języku i ranionego posłali na ziemię. Kilka uderzeń serca później czarnopióre strzały dosięgły kawalerzystów, którzy ciężko ranni wycofali się z walki.
Herzschwarz von Steinharte przeliczył rannych żołnierzy i uchylił się przed nadlatującymi strzałami.
- Odwrót! – warknął do kilku wciąż przytomnych strażników dróg. – Zabrać rannych i odwrót...
Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz