Gorzej: Z pewnego źródła wiem, że się wydarzyła.
***
Wstęp
Wsi spokojna, wsi wesoła...
Historia jak z filmu. Ona i On poznają się na studiach, młodzi piękni i uzdolnieni. Po zakończeniu edukacji na uniwersytecie wracają na wieś, gdzie na ojcowiźnie zakładają rodzinę - podstawową i najstarszą komórkę społeczną. A ponieważ po owocach ich poznacie z miłości rodzą się dwie wspaniałe jasnowłose córki.
Na wsi nie było im łatwo, On pracował, Ona zajmowała się domem i dorabiała dorywczo, jednak wiązali koniec z końcem, a miłość triumfowała w chałupeczce niskiej. Ludzie lubili ich, Oni lubili ludzi.
To była sobota, On miał wolny weekend i został w domu z córkami, Ona korzystając z okazji poszła odwiedzić koleżanki...
I
Na początku myśleliśmy, że to wyjazd jakich wiele. Ot, płonący samochód w lesie. Pewnie znów ktoś zamiast zezłomować wrak, postawił spalić wysłużone auto. Dyżur był spokojny, więc nawet chętnie ubraliśmy mundury i wyjechaliśmy na akcję. Faktycznie, słup dymu był widziany z daleka. Kiedy dotarliśmy na miejsce w zasadzie nie było co gasić. Z auta został spalony wrak, sam wiesz jak szybko płoną samochody. Dla nas najważniejsze było to, że wewnątrz nie ujawniliśmy żadnego ciała. Dogasiliśmy co było do dogaszenia, zabezpieczyliśmy miejsce, żeby ogień nie przeniósł się na las. Kiedy akcja zbliżała się do końca, zadzwonił telefon, a obok przejechał radiowóz z włączonymi sygnałami dźwiękowymi i błyskowymi, gnali jakby ich diabeł gonił...
II
Kryminalni siadają przy stoliku. Dochodzeniowiec drżącymi dłońmi wyjmuje paczkę papierosów, częstuje mnie, odmawiam, kieruje paczkę w stronę Operacyjnego, ten wyciąga dwie fajki, jedną wkłada w usta, a drugą obraca w palcach. Wstrzymuje oddech i po kilku próbach udaje mu się skrzesać ogień i odpalić fajkę, zaciąga się, a żar na chwilę oświetla ciemny pokój.
- Wiesz, mimo że od tamtego zdarzenia minęło już kilka lat wciąż mam to przed oczami. Zabawne, człowiek nie pamięta co robił tydzień temu, a kiedy tylko zamknę oczy widzę to równie wyraźnie jak wtedy. - Zaciąga się dymem i milczy przez chwilę. - Byłem na dyżurce, kiedy Dyżurny odebrał telefon... - Zaczyna opowiadać i widzę, że z trudem panuje nad głosem. - Zadzwoniła Jej koleżanka, Ona stała trochę dalej i głośno płakała. Nie, nie płakała właściwie to wyła z rozpaczy jak dzikie zwierzę. Pierwszy raz słyszałem coś takiego. Dyżurnemu jakimś cudem udało się ustalić adres gdzie doszło do zdarzenia, wysłał tam patrol prewencji, a po chwili pojechaliśmy tam z technikiem...
Milczy chwilę, dopala papierosa i odpala od niego kolejną fajkę.
- Na miejscu czekali już chłopaki z prewencji i zespół pogotowania ratunkowego, który udzielał pomocy Jej. Jemu i córkom nie mogli już pomóc. Drzwi do domu były otwarte i nieuszkodzone. W wiatrołapie na ceramicznych płytkach wyraźnie widoczne były krwawe odbitki dwóch par dużych butów, część z nich rozmazała Ona i jej koleżanka po wejściu do domu. Dalej był salon połączony z kuchnią, krew była na podłodze, ścianach, a nawet na suficie. U stóp schodów prowadzących na piętro leżał On, a właściwie to co z niego zostało. Ciało zostało zmasakrowane, a wielokrotne uderzenia ostrym narzędziem niemal odłączyły ramiona i głowę od tułowia. Na półpiętrze leżało ciało dziewczynki, mogła mieć z pięć, może sześć lat, spod przeciętej skóry wystawały strzaskane żebra i rozłupana czaszka. Drugą z dziewczynek znaleźliśmy na piętrze, schowała się w swoim pokoju pod łóżkiem. Skłuli ją tam jak psa... Wewnątrz spędziliśmy z technikiem wiele godzin. Wiesz, trzeba było zrobić oględziny, zabezpieczyć ślady, wykonać dokumentację fotograficzną... - Głos mu zaczyna drżeć, milknie...
- Czy oskarżony chce złożyć oświadczenie?
- Chciało nam się pić. Skończyła się już wódka to z bratem pomyśleliśmy, że pójdziemy do sąsiada On i Ona byli zawsze w porządku i zawsze pożyczali parę złotych. Zastaliśmy tylko sąsiada. On otworzył drzwi, a brat zapytał: - Sąsiad pożycz 50 złotych, bo nas suszy!. - On odpowiedział coś w stylu: - Przepraszam chłopaki ale mam odłożone pieniądze na przedszkole dla córki, nie mogę wam pożyczyć. - No to się zdenerwowałem, bo nam się bardzo chciało pić, a On miał te pieniądze. Wróciliśmy z bratem do domu, zabraliśmy siekiery i wróciliśmy do sąsiada. Gdy otworzył drzwi uderzyłem go siekierą pierwszy raz, na początku bronił się i krzyczał do córek żeby uciekały, ale po kilku uderzeniach upadł na schody. Dziewczynki głośno krzyczały, to je też zarąbaliśmy siekierami. Potem przeszukaliśmy mieszkanie ale nie znaleźliśmy pieniędzy, za które chcieliśmy kupić wódkę. No to zabraliśmy samochód sąsiada i pojechaliśmy do lasu, gdzie spaliśmy auto, żeby Ona nie miała nawet samochodu.
- Czy oskarżony żałuje czynu?
- Nie!
- Co oskarżony zrobiłby gdyby na miejscu zastał także Ją.
- To samo, tylko byłoby przyjemniej...
IIII
Epilog I
Starszy z braci odsiaduje karę dożywotniego pozbawienia wolności, a młodszy który wyraził skruchę 25 lat pozbawienia wolności. Ponadto w trakcie odbywania kary u starszego z braci stwierdzono guza mózgu. W ciągu miesiąca od postawienia diagnozy mężczyzna przeszedł zakończoną pomyślnie operację usunięcia nowotworu.
Epilog II
Ona dzięki pomocy przyjaciół wciąż jest wśród żywych. Bliscy obawiali się, żeby Ona nie odebrała sobie życia. Przez pierwszych kilkanaście miesięcy organizowali jest czas, Ona pracowała po 16 godzin dziennie, do domu wracała tylko na krótki przerywany koszmarami sen. Nie dawali jej chwili wytchnienie, chwili na myślenie. Czas podobno leczy rany, po kilku latach pozbierała się na tyle, by wyjść do ludzi. Obecnie pracuje na kasie w jednym z hipermarketów i tylko czasem w oczach pojawiają się jej łzy gdy w kolejce zobaczy jasnowłose dziewczynki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz