Strony

wtorek, 7 czerwca 2022

Zagłada Kavzar albo Trzynaście uderzeń dzwonu

 Było raz wielkie i stare miasto

Na szczycie wzgórza starego

Tam krasnoludy i człeczyny

Podle zwyczaju żyły swego

Na powierzchni żyły człeczyny

Pod nią zaś krasnoludów plemię

I nikt, kto żył w Kavzar

Nie wiedział, co strach ni cierpienie

Wokół tego pięknego miasta

Bogate i żyzne pola się ciągnęły

A pod wzgórzami, co cień rzucały

Największe żyły rudy płynęły

A ulice miasta srebro zdobiło

A domy złotem ociekały całe

Mądrzy i szczerzy byli ci z Kavzar

Serca mając hojne i dusze śmiałe

Widząc wszystko, co bogowie im dali

Lud Kavzar cześć im oddać chciał

Lud Kavzar pomyślał o świątyni

Którą na cześć bogów wznieść miał

A na tej wielkiej zacnej świątyni

Zbudować wielką i wspaniałą wieżę

By wszyscy, co usłyszeli o Kavzar

Wytrwali w bogów mocnej wierze

Ludzie Kavzar nie byli budowniczymi

Po pomoc do krasnoludów zaraz ruszyli

By wezwali swoich najlepszych mistrzów

I najlepszy kamień na budulec kupili

Śmiało planowali, by ich święta wieża

Dotknęła samych niebios wysoko

By bogowie poznali dzieło Kavzar

I z miłością zwracali ku niemu swe oko

Dni szły w tygodnie, a te zaś w miesiące

Lud Kavzar wciąż ciężko pracował

Wkrótce wiosna zmieniła się w lato

A po lecie niebawem przyszła zima nowa

Tygodnie w miesiące, miesiące w lata

Nadal jednak budowla nie była skończona

Więc wielcy mistrzowie rzemiosła z Kavzar

Złożyli tę pracę na synów ramiona

Wkrótce lat setka minęła i wreszcie

Potężna świątynia na wzgórzu powstała

Zrobiona z gromrilu, jadeitu, marmuru

A wszyscy uznali, że dobra była cała

A nad nią wysoko wznosiła się wieża

Sięgając wyżyn nieziemskich prawdziwie

I wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Patrzyli na nią w niemałym podziwie

Lecz teraz mistrzowie doznali porażki

Gdy wieża ich sięgnęła takich wysokości

Że na jej szczyt nie było jak wciągnąć niczego

I nikt się tam nie wspiął nie łamiąc swych kości

Nie sposób było dotrzeć do wierzchołka

Nie sposób zatknąć wieńczącej go szpili

I wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Widząc ten szkopuł głośno zakwilili

I przyszedł do miasta w żalu skąpanego

Przybysz w płaszcz okutany

A gdy nadszedł, niebo pociemniało

A wiatr wiał niczym opętany

Lecz obiecał im użyczyć swej magii

Obiecał, że szpilę na wieży postawi

I wszyscy którzy mieszkali w Kavzar

Błagali, by ich ze smutku wybawił

Lecz przybysz najpierw postawił warunek

Życzył sobie jednej rzeczy, nie mnóstwa

By na szczycie ukończonej wieżycy

Stanął totem jego własnego bóstwa

Lud Kavzar nie widział nic złego

Lud Kavzar nadzwyczaj ufny był

I wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Prosili, by użył swych magicznych sił

Wszyscy jak jeden wrócili do domów

I o północy obaw wciąż pełni

Czy magia przybysza zadaniu podoła

Czy swą obietnicę wypełni?

Wyjrzeli i zobaczyli na szczycie wieży

Dzwon, który dudnił ze wszystkich sił

I wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Pojęli, że dzwon ten na ich zgubę bił

Raz, dwa i trzy razy zadzwonił

Cztery i pięć, sześć, a potem i siedem

Osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście

Dwunasty huk wstrząsnął niebem

A potem zadzwonił po raz trzynasty

A wraz z tym z nieba runęły kamienie

I wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Ze strachem biegli, by znaleźć schronienie

Nagle dzień cały wielki mrok ogarnął

Nad miastem burza straszliwa szalała

Piorun uderzył w ich potężną wieżę

Od grzmotu zatrzęsła się ziemia cała

I przez huk burzy rozległo się bicie

Trzynaście uderzeń przeklętego dzwonu

I wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Widzieli nadejście swego miasta zgonu

Dni szły w tygodnie, te zaś w miesiące

Deszcz lał się z nieba sprowadzając potop

Pola bogate zostały zatrute

Ze wzgórz zaś na miasto zsuwało się błoto

A ulice nie były już srebrne

Budynki straciły swoje złote lśnienie

Biada tym, którzy mieszkali w Kavzar

Duch zgasł, w sercach tylko zwątpienie

Lud Kavzar wysłał swoich jeźdźców

By szukali pomocy znając wagę sprawy

Lecz jeśli któryś przebił się przez burzę

Żaden nie wrócił z tej strasznej wyprawy

Lud Kavzar modlił się do nieba

By bogowie ich prośbę o łaskę słyszeli

Lecz wszyscy, którzy mieszkali w Kavzar

Miast wybawienia od deszczu cierpieli

Zeszli w końcu pod ziemię

Aby krasnoludy pomóc im zechciały

Lecz krasnoludy im nie pomogły

Same bowiem ciężko cierpiały

Szczury wyjadły ich spichrze do szczętu

Powódź zalała ich podziemne włości

I tak lud, który mieszkał w Kavzar

Został skazany na śmierć w samotności

Plagi i choroby spadły na nich wkrótce

Niszcząc cokolwiek zostało z żywności

Ludzie legli śmiercią złożeni setkami

Na ulicach gniły ich żałosne kości

Wówczas burza zesłała kamienie ogniste

Paląc to, co jeszcze nie było strzaskane

Człeczyny płakały całym Kavzar

Gdy miasto na popiół zostało skazane

Do bogów Chaosu lud teraz wznosił prośby

A matkom rodziły się dzieci jak stwory

A starzy i młodzi, wszyscy byli słabi

A silni padali, bo każdy był chory

A przez czas ten cały na wieży

Trzynaście razy dzwon się odzywał

Trzynaście uderzeń nad całym Kavzar

Trzynaście razy zagładę przyzywał

I przyszły pokrętne, złowrogie skaveny

Szczury wysokie niczym ludzki lud

Pazury miały ostre niczym topory

W ich ślepiach zaś płonął krwawy głód

Skaveny przybyły licząc aż tysiące

Do miasta ruszyły, nie kryjąc się w cieniach

Ci, którzy nadal w Kavzar mieszkali

Uciekli, szukając ratunku w podziemiach

Do twierdzy, w której żyły krasnoludy

I tam kres swój wnet zobaczyli

Bowiem tamci tak samo spotkali skaveny

I los człeczyn także podzielili

Plecami wspartymi o plecy stanęli

Krasnolud walczył tak jak brat człowieka

Lecz nikt z tych, którzy mieszkali w Kavzar

Nie przeżyje i końca bitwy tej nie doczeka

Rwały, gryzły, wszystko pożerały!

Skaveny żuły i kości, i ciała

A człek i krasnolud upadli pospołu

Ich krew bruk cały zbryzgała

Trzynaście łomotów ozwało się z wieży

Świętując upadek miasta ostateczny

Teraz wszyscy, którzy mieszkają w Kavzar

To wróg nasz największy i wieczny

Słuchajcie zatem morału opowieści:

Krasnolud i człowiek muszą stać jak jedno!

I nigdy nie ufać podstępom przybyszy

Inaczej zagładę sprowadzą na się pewną!

Wypędzaj Chaos, nigdy nie spoczywaj!

Niszcz stwora Chaosu, duży on czy mały!

Bowiem zagłada, co zeszła na Kavzar

Łacno może pochłonąć świat piękny cały!

- Zagłada Kavzar albo Trzynaście uderzeń dzwonu, przetłumaczone 
z Khazalidu na Reikspiel przez Svenrika Czarnego Młota

Skavenblight - The Cursed City by Celarx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz