|
Jakiś czas temu (o TUTAJ) na łamach bloga DansE MacabrE zaprezentowałem Wam modele orkowych nomadów od Kromlech.eu, które – delikatnie mówiąc – nie spotkały się z większym zainteresowaniem. Szkoda, bo moim zdaniem to całkiem fajne uzupełnienie wzorów od GW czy SpellCrow. Dlatego dziś, niepomny na brak zainteresowania, mam dla Was recenzję modelu Herszta orkowych nomadów od Kromlech.eu. Dobrze zabezpieczony model był częścią większej przesyłki, której zawartość w większości już zobaczyliście. Wieloczęściowo figurka została odlana z jasnej żywicy, a bitsy zostały umieszczone na 3 ramkach. Jakość odlewu jest bardzo dobra. Części są dobrze spasowane, a podczas sklejania możemy wybrać, czy herszt będzie uzbrojony w topór, szablę lub buławę. Jak możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej, podczas składania modelu zdecydowałem się na wielki topór. Sklejony model przedstawia sporego – nawet jak na orka – herszta, który rusza na czele Łooomotu! Uzbrojony jest w oręż do walki wręcz i bogato zdobioną tarczę, a przed wrogimi ciosami chronią go zbroja łuskowa, płytowe naramienniki i kirys. Ponadto do naplecznika przytroczony został totem (z glewii czy innej naginaty) zdobny w łeb krasnoluda i ludzką czaszkę. Mnie osobiście model się podoba. Tych, którzy kręcili nosem na mongolskie rysy orków nomadów (no a jakie mają mieć nomadowie?) zapewniam, że staroświatowe łby zielonoskórych innych producentów też pasują do tych korpusów, o czym za jakiś czas będziecie mogli się przekonać. Polecam! A model w sklepie Kromlech.eu znajdziecie TUTAJ. |
Some time ago (see HERE) on the DansE MacabrE blog I showed you the orc nomads from Kromlech.eu — miniatures which, to put it mildly, didn’t exactly spark much excitement. A pity, really, since in my opinion they make a pretty neat addition to the ranges from Games Workshop or SpellCrow. So today, undeterred by that lack of interest, I’ve got a review of the Nomad Orc Warchief from Kromlech.eu. The miniature arrived well protected as part of a larger shipment, most of which you’ve already seen. Cast in light-colored resin, the miniature comes in multiple parts with the bits spread across three sprues. The casting quality is excellent. The pieces fit together nicely, and when assembling you can choose whether the Nomad Orc Warchief wields an axe, a sabre, or a mace. As you can see in the photos below, I went with the great axe — because, let’s be honest, nothing says orc boss quite like a slab of sharpened metal the size of a door. The assembled miniature depicts a hulking Warchief, large even by orc standards, leading the Waaagh! into battle. He carries his chosen melee weapon and a richly decorated shield, while lamellar armor, plate pauldrons, and a cuirass protect him from enemy blows. Strapped to his back is a totem — part polearm, part trophy rack — adorned with a dwarf’s head and a human skull. Personally, I like the sculpt. For those who complained about the Mongol-inspired look of the orc nomads (well, what should nomads look like?), rest assured that heads from other Old World orc ranges fit these bodies just fine — something I’ll be showing in a future post. Highly recommended! And if you’re interested, you can find the model in the Kromlech.eu store HERE. |
Strony
piątek, 5 grudnia 2025
Recenzja: Herszt orkowych nomadów od Kromlech.
Reviews: Nomad Orc Warchief from Kromlech.
czwartek, 4 grudnia 2025
Warsztat: Struttendorf, część 47.
Workshop: Struttendorf, part 47.
| Prace nad makietami od Kromlech.eu, z których buduję sobie ruiny miasta Struttendorf do gry Warheim FS trwają. Dziś można powiedzieć, że nastąpił pewien przełom, bowiem na makiecie pojawiły się pierwsze kolory. Oczywiście jeszcze sporo brakuje do końca, ale już możecie zobaczyć jak to mniej więcej będzie wyglądało. Przed malowaniem pokryłem podłogi gipsem, który wypełnił przestrzenie między patyczkami do kawy. Następnie wyszlifowałem powierzchnię gąbką ścierną. Na chwilę obecną makieta prezentuje się następująco. | Work on the terrain pieces from Kromlech.eu, which I’m using to build my Struttendorf town for Warheim FS, is ongoing. Today, we can say that a breakthrough has occurred, as the first colors have appeared on the model. Of course, the model is still a long way from completion, but you can already see what it will look like. Before painting, I covered the floors with plaster, filling the spaces between the cut coffee sticks. Then I sanded the surface with an abrasive sponge. For now, this is how the terrain piece looks. |
środa, 3 grudnia 2025
Galeria: Eteryczny dwór Króla kurhanów. Stronnik - Duchy III.
Gallery: Ethereal Court of the King of the Barrows. Henchman - Ghosts III.
Duchy są najliczniejszymi dworzanami eterycznego dworu – to potępione dusze, które nie zaznały spokoju i zostały uwięzione w cieniu świata żywych. Śmierć zaskoczyła je w sposób gwałtowny, niesprawiedliwy lub bluźnierczy, dlatego ich istoty nie odeszły do Królestwa Morra. Byli wśród nich chłopi powieszeni za cudze grzechy, kobiety, które skonały z krzykiem podczas porodu, ofiary rzezi, które nigdy nie doczekały się pochówku. Ich cierpienie nie ustało – przerodziło się w ciszę, w blady ślad obecności, który snuje się wśród żywych z bezgłośnym żalem i niewypowiedzianym gniewem.
Choć duchy nie zawsze były złe, nie mają już wyboru – zostały związane wolą Króla kurhanów. Niektóre z nich jęczą i zawodzą, wzywając sprawiedliwości, inne straszą dla samego strachu, ale wszystkie służą teraz jednej sprawie: odzyskaniu zapomnianego królestwa i ukaraniu tych, którzy żyją w cieniu zapomnianych mogił. Król nie potrzebuje przekonywać – on przyciąga. Jego obecność działa jak klątwa, która ściąga do niego wszystkie zabłąkane dusze, nieważne czy pragną odkupienia, czy krwi.
Po Burzy Chaosu do orszaku eterycznego dworu dołączyły nowe duchy – świeżo zmarli, których ciała nigdy nie spoczęły w poświęconej ziemi. Byli wśród nich żołnierze pogrzebani w zbiorowych mogiłach, dzieci pochłonięte przez ogień, zakonnice zarżnięte w splądrowanych klasztorach, kupcy, których spalono razem z ich karawaną. Zginęli w zgiełku wojny, która nie pozostawiła po sobie nic poza popiołem, a ich dusze nie miały dokąd pójść. Król kurhanów otworzył przed nimi bramy swojego dworu – nie jako wybawiciel, lecz jako pan, który znał ich imiona, zanim padli.
Duchy nie są potężne, ale ich liczba, wszechobecność i bezgłośna determinacja czynią z nich fundament eterycznego dworu. Przemieszczają się między ruinami niczym lodowaty wiatr, wypełniają przestrzeń między bardziej wojowniczymi upiorami, przynosząc zamęt i trwogę. Niektóre mogą przemówić, przekazując tajemnice zmarłych; inne są tylko cieniem – niemym oskarżeniem wobec świata, który o nich zapomniał.
|
Dziś mam dla Was zdjęcia bohatera służącego w szeregach kompanii Eteryczny dwór Króla kurhanów, którą złożyłem z modeli od GW, a do malowania użyłem olejnej chemi od MIG i AK oraz efektów i technicali od GW. W roli Duchów użyłem modeli z zestawu Myrmourn Banshees. Więcej informacji o Eterycznym dworze Króla kurhanów znajdziecie w podręczniku do Warheim FS. |
Today I have photos of a heroes serving in the ranks of the Ethereal Court of the Barrow King, a warband I assembled using models from GW and painted with oil-based products from MIG and AK, along with effects and technical paints from GW. For the role of the Ghosts, I used miniatures from the Myrmourn Banshees. You can find more information about the Ethereal Court of the Barrow King in the Warheim FS rulebook. |
wtorek, 2 grudnia 2025
Norska, część 2. Klimat.
Resztki zmiażdżonego statku, zdobyczne rybie zęby i wielkie kłody sosen, przygnane z dryfującymi lodami, wykorzystaliśmy do sklecenia prymitywnej chaty, która zapewniła nam jako takie schronienie przed mrozem i wichrem. Tłuszcz upolowanych zwierząt posłużył do oświetlenia ziemianki. Pomimo, że palenisko pośrodku chaty nigdy nie gaśnie, panuje obezwładniające zimno. Ściany pokrywa gruba warstwa szronu. Z sufitu zwisają długie lodowe sople, a mróz ścina oddech. Na zewnątrz bez przerwy dmie mroźny wicher, niosąc tumany śniegu. Gdzieś z oddali dobiega upiorne wycie zwierzoludzi. W szczególnie mroźne noce, rozgrzewamy posłania, podając sobie rozżarzony w palenisku kamień. Zwykle jednak zmarznięte na kość śpiwory i koce miękną i roztapiają się dopiero w kontakcie z ciepłem naszych ciał. Szczękając zębami z zimna leżymy w kałużach wody, która dopiero po kilku godzinach zamarza na nowo. Głód daje się nam mocno we znaki. Zapasy wyczerpały się nad podziw szybko a gwałtowne zawieje i wszechogarniające ciemności utrudniają polowania. Z każdą kolejną godziną coraz bardziej lękamy się, że za tą niefortunną wyprawę do krainy wiecznych śniegów, przyjdzie nam zapłacić życiem. Strach przypomniał nam zasłyszane niegdyś przy ognisku, niesamowite opowieści. Czy powietrze w tej przeklętej krainie nie zgęstnieje jak woda, która zamienia się w twardszą od granitu, połyskliwą skałę? Czy błąkając się po omacku, nie dotrzemy do Krańca Świata, gdzie wody wszystkich mórz zlewają się w bezdenną, pustkę? Czy może demon zimy porwie nasze dusze na wieczne zatracenie w Królestwach Chaosu?
- fragment Dziennika, autorstwa Maxymiliana Steinbacha, odkrywcy w służbie Imperatora Karla-Franza
Norska uważana jest przez mieszkańców Starego Świata za miejsce nieprzyjazne. Ze względu na położenie geograficzne, przez sześć miesięcy pogrążona jest w mroku. Słońce przypomina wówczas blady dysk, ledwo widoczny na horyzoncie, a jego nikłe promienie nieznacznie tylko rozjaśniają ciemność. Niskie temperatury i częste opady śniegu sprawiają, że góry wiecznie pokryte są lodowcami. Sytuację pogarsza wiejący znad Morza Chaosu zimny wiatr. W drugiej połowie roku słońce świecie nad Norską, a temperatura nieco się podnosi, pozwalając Norsmenom uprawiać nieliczne grunty orne, z których zbierają skromne plony.
poniedziałek, 1 grudnia 2025
Dlaczego nie gramy tak często, jak byśmy chcieli? Zderzenie marzeń z rzeczywistością.
Gry bitewne. Te piękne, skomplikowane mechanizmy, które obiecują godziny strategicznej rozrywki. Ale cóż z tego, skoro w prawdziwym życiu nasze armie składają się z obowiązków, a jedyną strategią jest przetrwanie do piątku? Dlaczego nie gramy tak często, jak byśmy chcieli? Odpowiedź jest prosta: życie. To ono staje na drodze naszych marzeń o epickich bitwach i wieczorach spędzonych przy stole bitewnym.
Dziś przyjrzymy się, dlaczego nasze plany rozgrywek często rozbijają się o rzeczywistość. Bo przecież, szanowne państwo-draństwo, nie chodzi tylko o to, by chcieć grać. Chodzi też o to, by móc grać.
Brak czasu: dorosłość to nie bajka
Gdy byliśmy młodsi, wydawało nam się, że w dorosłym życiu będziemy mieli więcej czasu na hobby. Będę grał codziennie! – myśleliśmy. Ale rzeczywistość okazała się brutalna. Praca, rodzina, obowiązki – wszystko to pochłania nasz czas jak wielka czarna dziura.
Zaplanuj czas na hobby. Wyznacz sobie jeden wieczór w tygodniu, który poświęcisz wyłącznie na gry bitewne. I trzymaj się tego. Nawet jeśli ten wieczór spędzisz na malowaniu figurek zamiast na rozgrywce.
Problemy z umawianiem się: gracze to nie maszyny
Nawet jeśli jakimś cudem ty masz czas, to z dużą dozą prawdopodobieństwa twoi przyjaciele nie będą go mieli.
Umawianie się na rozgrywkę to jak próba zorganizowania spotkania trzydziestolatków – wszyscy są chętni, ale nikt nie ma wolnego terminu.
Używaj kalendarzy online, by łatwiej znaleźć wspólny termin. I bądź elastyczny – czasem lepiej zagrać w środku tygodnia niż wcale.
Wieczna walka o wieczór: kanapa vs. stół bitewny
Gdy wreszcie masz wolny wieczór, pojawia się kolejny wróg: kanapa. Ta wygodna, kusząca kanapa, która krzyczy: Zostań, obejrzyj serial, zapomnij o świecie. I tak oto twoje plany rozgrywek idą w odstawkę.
Znajdź równowagę między odpoczynkiem a hobby. Może zamiast całego wieczoru, poświęć tylko godzinę na rozgrywkę? Albo połącz przyjemne z pożytecznym – oglądaj serial, malując figurki.
Zobowiązania rodzinne: rodzina to też armia
Rodzina to najważniejsza armia w twoim życiu. I niestety, często wymaga więcej uwagi niż twoje plastikowe wojsko. Dzieci, partner/partnerka, obowiązki domowe – wszystko to pochłania twój czas i energię.
Zaangażuj rodzinę w hobby. Może twoje dziecko też polubi gry bitewne? Albo twój partner/partnerka zechce spróbować? Wspólne hobby to świetny sposób na spędzenie czasu razem.
Brak motywacji: czasem po prostu nie chce się grać
Nawet jeśli masz czas i możliwości, czasem po prostu nie chce się grać. Brak motywacji, zmęczenie, inne zainteresowania – wszystko to może sprawić, że twoje figurki stoją na półce i kurzą się.
Nie zmuszaj się do gry. Czasem lepiej zrobić sobie przerwę i wrócić do hobby z nową energią. A jeśli nie wrócisz, to też jest w porządku. Hobby ma sprawiać radość, a nie być obowiązkiem.
Podsumowanie
Szanowne państwo-draństwo, pamiętajcie – nie gramy tak często, jak byśmy chcieli, bo życie jest pełne wyzwań. Ale to nie znaczy, że musimy rezygnować z hobby. Ważne, by znaleźć równowagę między marzeniami a rzeczywistością.
A teraz pytanie do was: jak wy radzicie sobie z brakiem czasu na gry bitewne? Macie swoje sprawdzone sposoby? Czy może po prostu poddaliście się i teraz wasze figurki służą głównie jako ozdoba półki? Podzielcie się swoimi doświadczeniami – może razem znajdziemy sposób, by grać częściej.
I pamiętajcie: niezależnie od tego, jak często gracie, najważniejsze to cieszyć się każdą chwilą spędzoną przy stole bitewnym. Chyba że... no właśnie, kostki znów się zbuntują.














