Strony

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Między Młotem a Kowadłem... - Bartek z Asienieboje.

Dzień dobry!

Szanowne państwo-draństwo pozwoli, że w imieniu swoim, czyli QC, oraz Maniexa przedstawię wam kolejny wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Między Młotem, a Kowadłem!


Listę wszystkich opublikowanych do tej pory wywiadów znajdziecie na blogu DansE MacabrE.

Założeniem serii jest przeprowadzenie wywiadów z blogerami skupionymi wokół założonego przez FireAnta serwisu Wrota - polska sieć blogów bitewnych.


Bohaterem kolejnego odcinka jest Bartek, który od września 2011 roku prowadzi Asienieboje Wargaming Blog.



Kwestionariusz osobowy...

...osoby rozpytywanej.

Wywiad zaczniemy od szybkiego kwestionariusza osobowego:




Nim przejdziemy do wywiadu drodzy czytelnicy zechcą włączyć sobie wybrany przez Bartka teledysk.


Wywiad...

...czyli między młotem a kowadłem.

Dlaczego Chopin?
Bartek: Maluje mi się przy nim naprawdę dobrze. Zaczęło się kilka lat temu i tak mi już zostało. Dobrze maluje mi się jeszcze przy Chórze Armii Czerwonej (teraz Aleksandrowa) oraz przy niemieckiej muzyce marszowej (z mojej ostatniej wizyty w Paryżu przywiozłem sobie francuską muzykę marszową i również zaczyna być przeze mnie używana jako podkład do malowania). Dlaczego właśnie ta muzyka? Zdecydowana większość moich figurek to 2WŚ, są to duże ilości ludzików malowanych w ten sam sposób, więc siłą rzeczy wpadasz w pewien trans. Wymieniona wyżej muzyka ten trans pogłębia, pomagając przejść mi przez te nudne i monotonne momenty. Z tego wszystkiego wybrałem Chopina. Po pierwsze nasz największy muzyk i do tego bardzo go lubię.

Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z grami bitewnymi? Jak zaczęła się Twoja przygoda z figurkami? W którym to było roku?
Bartek: Zaczęło się wszystko bardzo, bardzo dawno w zamierzchłych czasach PRL. Wychowywałem się w Gdyni, tam na naszej słynnej Hali Targowej można było nabyć podróbki plastikowych żołnierzyków w skali 1/72. Kupowałem je razem ze swoim kuzynem i razem toczyliśmy boje. Na początku bez zasad, ale z czasem nam się to znudziło i stworzyliśmy sobie jakieś prymitywne reguły. Z czasem rozszerzyliśmy to o bitwy morskie i tak się to jakoś kulało aż dorośliśmy. Ja później zająłem się rekonstrukcją (Rdzenni Mieszkańcy Ameryki Północnej i Polski Ruch Przyjaciół Indian) a kuzyn zajął się swoimi sprawami. To było moje pierwsze rozejście się z hobby. Dużo później pogrywaliśmy sobie z jednym z moich przyjaciół, jednak dalej bez jakichś konkretnych zasad (to była druga dekada lat 90tych). Wtedy też zetknąłem się z RPGami i chyba też wtedy zetknąłem się z zasadami do wargamingu figurkowego (to był Rapid Fire - jednak mogło to nastąpić później, kiedy już mieszkałem w Szkocji) a tam również z już konkretnym figurkami, jednak wtedy nie przejawiałem w tym kierunku zainteresowania. Potem nagle zmieniła się moja sytuacja życiowa i wybrałem życie emigranta. Żyjąc na obczyźnie na początku nie masz czasu na hobby, zasuwasz za trzech, jednak z czasem to się normuje i zaczynasz zastanawiać się co dalej zrobić. Ja postanowiłem rzucić palenie. Aby sobie z tym poradzić i zająć czymś ręce, zacząłem kleić modele. Przeszukując internet natknąłem się na wargaming, potem na Claymore (edynburski konwent wargamingowy), tam poznałem ludzi z South East Scotland Wargaming Club. Poszedłem na pierwsze swoje spotkanie i tak mi już zostało. Opłaciłem składki i w ten sposób oficjalnie zostałem wargamingowcem ;) To było w 2011 roku.

Od kiedy prowadzisz bloga i co skłoniło cię do takiej aktywności w sieci?
Bartek: Od 2011 roku. Postanowiłem podzielić się z moimi rodakami, jak brytyjski wargaming wygląda od środka.
Dlaczego zdecydowałeś się na taką platformę blogową i co uważasz za jej największą zaletę?
Bartek: Inni to mieli, to i ja się na to zdecydowałem.
Skąd pomysł na nazwę bloga i co ona oznacza?
Bartek: To wiąże się z czasami rekonstrukcji. Zajmowałem się plemieniem Assiniboinów (kiedyś zamieszkiwali pogranicze dzisiejszej Kanady i USA) i w wyniku przekształcenia wyrazu wzięło się Asienieboje.

Jak często sprawdzasz licznik odwiedzin? Czy popularność bloga ma dla ciebie znaczenie, jeśli tak to jak promujesz swój blog w sieci?
Bartek: To zależy. Na pewno sprawdzam pod koniec roku. Lubię podsumowania, to po części związane jest z moją pracą. Wtedy sprawdzam, przeliczam, analizuję. Kiedyś bardziej promowałem swojego bloga, teraz robię to bardzo rzadko. Bardziej chodzi o to, że nie mam na to czasu niż chęci.
Śledzisz polską blogosferę? Aktywnie komentujesz prace innych twórców, czy ograniczasz się do biernego podglądania?
Bartek: Tak, śledzę bardzo uważnie. Co do komentarzy, to bardzo rzadko je zostawiam. Praca musi mi się naprawdę podobać, albo są to zaprzyjaźnione blogi, gdzie pojawiam się z komentarzem regularnie.
Swojego bloga prowadzisz od wielu lat, jak oceniasz poziom komentarzy publikowanych przez internautów? Jak zmieniało się to na przestrzeni lat?
Bartek: Głównie są one pozytywne. Czasami padają pytanie dotyczące używanych systemów, pochodzenia figurek, rozwiązań wykorzystanych w scenerii itp. Poziom jest wciąż ten sam na wysokim poziomie. W swojej ponad pięcioletniej historii musiałem usunąć tylko jeden komentarz. To była reklama usługi, umieszczona bez porozumienia.

Czy jakiś komentarz szczególnie utkwił ci w pamięci?
Bartek: Tak ta reklama, z powyższego powodu.
Czy masz jakieś ulubione blogi, które regularnie odwiedzasz? Jeśli tak to które?
Bartek: Jest ich kilkadziesiąt, są to wszystkie blogi które śledzę i polecam.
Jak dużo czasu poświęcasz na hobby? Masz swój warsztat?
Bartek: Kiedyś było to więcej czasu, teraz jest z tym problem. Staram się zawsze tak ustawić grafik pracy, by móc odwiedzić mój klub w czwartek i rozegrać jakąś grę. Co do malowania, to posiadam swój warsztat, jednak nie oczekujcie zdjęć, ponieważ mam tam okropny burdel.

W twoim warsztacie dominują produkty jednej firmy, czy lubisz eksperymentować i wciąż szukasz nowych rozwiązań?
Bartek: Raczej jestem zwolennikiem jednej, dwóch firm. Wszystko zależy od dostępności. W moim mieście nie mam z tym problemu i mogę farby kupić w każdej chwili. Obecnie powoli przechodzę w całości na farby Vallejo, rezygnując z produktów Games Workshop. Chociaż dalej będę używać ich washe i spraye.
Jesteś bardziej modelarzem, kolekcjonerem czy graczem?
Bartek: Graczem w pierwszej kolejności. Uwielbiam turlać kostki i całą tą otoczkę. Potem kolekcjonerem i na końcu malarzem. Taka kolejność głównie ze względu na moje umiejętności malarskie. Umiem modele mazać, ale nie malować. Ok, kilka udało mi się pomalować i nawet zgarnąć jakieś nagrody, ale bardziej traktowałbym to jako wypadek przy pracy niż jakąś regułę.

Skąd czerpiesz inspirację? Czy przygotowujesz sobie materiały poglądowe przed malowaniem lub modelowaniem? A może kierujesz się jedynie swoją wyobraźnią?
Bartek: Tak, to ważne pytanie. Zajmuję się głównie wargamingiem historycznym i materiały są tu niezbędne. Są to książki i internet. Wyobraźnię uruchamiam w przypadku modeli ze starszych epok, gdzie można pobawić się w jakąś dowolność.
Ile modeli znajduje się w twojej kolekcji, wyprodukowała je jedna firma czy pochodzą z różnych źródeł? Czym kierujesz się podczas wyboru figurki? Produkty której firmy polecasz?
Bartek: Są to produkty różnych firm. Wszystko zależy od okresu historycznego jaki składam i dostępności modeli i co mi w danej chwili jest potrzebne.

Gdzie najczęściej kupujesz modele i akcesoria modelarskie? Masz swój ulubiony sklep internetowy lub portal aukcyjny?
Bartek: Internet i konwenty wargamingowe.
Jakie jest twoje ulubione uniwersum/system/okres historyczny i dlaczego?
Bartek: 2 Wojna Światowa. Interesuję się tym okresem od dzieciaka i tak mi już zostało.

Jeśli II WŚ to czy któraś ze stron konfliktu cieszy się twoją większą sympatią i dlaczego?
Bartek: Jeżeli chodzi o 2WŚ, to wybrałem sobie jej pewne etapy. Zaczęło się od Polska 1944 w skali 1/72. Moim zamierzeniem jest zrobić wszystkie strony konfliktu, co by można zagrać każdy scenariusz. Na dzień dzisiejszy mam LWP, Armię Czerwoną, Niemców i RONEę. Potem miałem zamiar zrobić 1. DPanc Maczka w 15mm, ale skończyło się tylko na 24 Pułku Ułanów.  Potem pojawił się Bolt Action, a że jestem w UK, to front zachodni, ze zrozumiałych względów cieszy się tu dużo większą popularnością, to postanowiłem zrobić naszych chłopców od Maczka w skali 28mm. Potem pojawiły się modele do 1939 i mam już spore kolekcje Polaków i Niemców (mam nadzieje zrobić Sowietów i Słowaków) w skali 1/72. W zanadrzu i w szufladzie mam jeszcze kilka innych okresów w kilku skalach. A czemu właśnie te? Najbardziej mnie one interesują.
Co dla Ciebie jako gracza jest ważniejsze: mechanika czy fabuła gry?
Bartek: Mechanika. Większość systemów w jakie gram, to systemy historyczne, więc w fabule tam za dużo nie namieszasz. Preferuje systemy nieskomplikowane, szybkie ale do tego w jakiś sposób odwzorowujące realia historyczne. Takim systemem jest mój pierwszy system Rapid Fire. Ze swej strony preferuję systemy brytyjskie (na nich w głównej mierze są oparte systemy europejskie, australijskie i nowozelandzkie) nad tymi pochodzącymi z USA. W amerykańskich zasadach przeszkadza mi ich celowa komplikacja, brak przejrzystości w pisaniu zasad (znalezienie odpowiedniego akapitu zajmuje nieraz naprawdę sporo czasu) i trzymanie się kurczowo zasady, że strzelamy tylko do przodu w linii prostej....

Figurka, którą najchętniej dodałbyś do swojej kolekcji, ale którą ciężko zdobyć?
Bartek: Jest tego naprawdę dużo. Nie jestem specjalistą od konwersji i raczej nie lubię tego robić. Wolę nawet zaakceptować pewne niezgodności historyczne, byleby tego nie robić. Brakuje mi np. współczesnych żołnierzy polskich w skali 28 mm. Lista jest naprawdę długa.
W jaką grę chciałbyś zagrać ponownie, ale z różnych powodów nie możesz?
Bartek: Nie ma takiej. Jeżeli chcę wykorzystać któryś z systemów, muszę to zaproponować i znaleźć kogoś chętnego. Z tym nigdy nie było problemu (dobra strona bycia członkiem klubu).
W jaką grę nie chciałbyś zagrać ponownie?
Bartek: Nie mam takiej.

Jak twoi najbliżsi reagują na hobby?
Bartek: Moja druga połowa uważa, że to dziecinne hobby, ale akceptuje. Reszta rodziny jako kolejne moje dziwactwo. Z kolei młodzież (dzieci mojego rodzeństwa) przejawia w tym zakresie zainteresowania. Siostrzeniec zaliczył już kilka Claymore i kulał kostki w klubie.
Uczestniczysz w wydarzeniach związanych z grami bitewnym? Turnieje, konwenty? Jeśli tak, to jakie wydarzenie polecasz/wspominasz najlepiej?
Bartek: Tak, na tyle na ile starczy mi czasu. Regularnie uczestniczę w Claymore (to główne źródło dochodu mojego klubu), byłem kilka razy na Salute, Deep Fried Lard. Jestem również członkiem wargamingowej grupy AB1 (zrzesza ona hobbystów ze Szkocji i spotykamy się na weekendowe granie dwa razy do roku). Nigdy nie wziąłem jeszcze udziału w turnieju z prawdziwego zdarzenia, ale coś takiego planuję.
Jakie masz plany modelarskie na najbliższą przyszłość?
Bartek: Pomalować zalegające tony plastiku i metalu i wtedy kupić nowe rzeczy i tak w nieskończoność.

Gdzie widzisz siebie hobbystycznie za 5 lat?
Bartek: Mam nadzieję z większą liczbą figurek, modeli i rozegranych gier.
Gdybyś miał taką możliwość - jaką książkę lub film chciałbyś zobaczyć w wydaniu figurkowym?
Bartek: Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Widziałem już w wargamingu tyle dziwnych rzeczy, że naprawdę ciężko było by mnie zaskoczyć. Systemów jest taka masa, że wystarczy znaleźć odpowiednie figurki i można przenieść na stół każdą książkę.
Czy masz jeszcze jakieś hobby poza wargamingiem? Jeśli tak to jakie?
Bartek: Podróże.
Gervaz z bitewniakowe pogranicza przygotował dla Ciebie pytanie: Czy i jakie są różnice w hobbym wargamingowym pomiędzy Polską a krajami anglosaskimi?
Bartek: Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Polskie środowisko znam jedynie z internetu (blogi i fora) i ciężko mi na to odpowiedzieć. Wydaje mi się, że główna różnica polega w wieku, organizacji i doświadczeniu tutejszych hobbystów. UK jest światową stolicą tego hobby i istnieje tu w zorganizowanej formie najdłużej i najliczniej. Ma to swoje odbicie w wieku. W Polsce najprawdopodobniej byłbym jednym ze starszych osobników, tu jest odwrotnie. Chociaż gdy obserwuje się konwenty, to widać że jest stały dopływ młodej krwi.

Jak pokrótce wygląda organizacja twojego klubu, jak kształtują się relacje pomiędzy poszczególnymi klubowiczami, czy któreś systemy są faworyzowane i uważane za lepsze od innych, jak traktowani są nowi klubowicze, przeprowadzacie jakiś chrzest dla młodych?
Bartek: Nad wszystkim czuwa wybrany z członków klubu komitet, z prezesem, skarbnikiem itp. Klub powstał w latach 60tych i ma już naprawdę długą historię. Mój klub (South West Scotland Wargaming Club - SWSWC) jest również organizatorem największego konwentu wargamingowego w Szkocji - Claymore w Edynburgu. Co do relacji, jak to w życiu. Niektórzy się lubią mniej inni bardziej, jednak wszystko w dżentelmeńskiej atmosferze. Co do systemów, też jak w życiu. Każdy lubi co innego. Spróbować można ich naprawdę wiele i wybrać co się lubi najbardziej. Inną sprawa jest, ze nasz klub bardzo często testuje nowe produkty od Too Fat Lardies, więc takie gry jak Sharp Practice czy Chain of Command miałem okazję wypróbować, zanim zostały jeszcze oficjalnie wydane. Jednym z członków naszego klubu jest Angus Konstam, znany marynista i historyk. Przez niego testujemy naprawdę dużo systemów morskich, głównie amerykańskich, oraz że współpracuje on z Ospreyem, także i ich gry od czasu do czasu. W moim klubie panuje generalnie zasada, zagram to się wypowiem i albo się spodoba albo nie. Co do nowych członków to są oni zawsze mile widziani. Chrzesty nie są przeprowadzane. ;)
Gdybyś mógł zadać pytanie bohaterowi następnego wywiadu, to o co byś zapytał?
Bartek: Jak wygląda wargaming na Węgrzech?
I który z wyWrotowców powinien być bohaterem następnego wywiadu?
BartekMarcin Sowa z bloga Tűzzel-Vassal Wargaming és más.
Dziękujemy za wywiad. Życzymy Ci wielu kolejnych sukcesów, udanych projektów i wszystkiego tego czego potrzebujesz!

Zakończenie...

...czyli do następnego razu.

...a szanownemu państwu-draństwu dziękujemy za lekturę.

Jeśli podoba się Wam ten cykl dajcie znać w komentarzach oraz udostępnijcie wpis na portalach społecznościowych.

Ach, zapomniałbym! Który z wyWrotowców zgodnie z życzeniem szanownego państwa-draństwa miałby być bohaterem kolejnego wywiadu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz