Witam szanowne państwo-draństwo i zapraszam do lektury wpisu opublikowanego w ramach sto czwartej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego.
Gdyby ktoś z szanownego państwa-draństwa czytającego blog DansE MacabrE jeszcze nie wiedział, FKB to inicjatywa którą w polskiej wargamingowej blogosferze 7 września 2014 roku rozpoczął Inkub prowadzący bloga Wojna w miniaturze.
Do tej pory, co można wywnioskować po tytule posta, odbyły się sto trzy edycje, których podsumowania znajdziecie TUTAJ.
Gospodarzem sto czwartej edycji jest potsiat, który na swoim blogu Gangs of Mordheim opublikował post z tematem przewodnim kwietniowej edycji, którym jest Kwiecień plecień...
To tyle tytułem wstępu, zapraszam do lektury.
***
Ten wpis mógłbym zacząć słowami Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy! Bo powiedzenie te dobrze podsumowuje to, co zrobiłem na początku roku. Jeśli czytacie bloga to pewnie zauważyliście, że od dłuższego czasu w niedziele publikuję wpisy oznaczone etykietą rekrutacja, a w których przedstawiam przygotowane do malowania modele z których składają się drużyny do Warheim FS. Chcąc zoptymalizować sobie pracę przygotowałem kilka drużyn i kupiłem farbę w spreju, a nawet dwie. Gdy wszystko miałem gotowe, to pewnego zimowego przedpołudnia, korzystając z chwili wolnego oraz remontowanego pokoju, w którym mogłem bezkarnie rozpylać farbę, przystąpiłem do podkładowania modeli. Pomny nauk odkręciłem kaloryfer w pokoju i postanowiłem na nim dwie puszki farby co by się zagrzały, jedną dość blisko zaworu, a drugą na końcu kaloryfera, co akurat wymusił kształt parapetu. W międzyczasie zszedłem do kuchni, zrobiłem sobie kawę, nawet wypiłem kilka łyków i wróciłem do pokoju. Sięgnąłem po stojącą bliżej puszkę z farbą, tą na końcu kaloryfera. Potrząsnąłem energicznie kilkanaście razy i przystąpiłem do malowania. Za jednym podejściem udało mi się pomalować niniejszych Muszkieterów z Nuln, Jeźdźców Wilków i Nieumarłą hordę Liczmistrza. Sukces, co nie? No właśnie nie bardzo, bo okazało się, że kaloryfer w nieużywanym pokoju na którym grzałem puszki z farbą był zapowietrzony i grzał tylko przy zaworze, a ja sięgnąłem po zimną farbę. A kto pomalował kiedyś modele takim sprejem, to wie jak wygląda efekt finalny. Może właśnie dlatego pomalowanie Muszkieterów z Nuln zabrało mi niemal 100 godzin. Zepsute źle położonym podkładem modele malowało się ciężko, zresztą na zdjęciach będzie mogli zobaczyć, że pomimo wielu warstw figurkom daleko do gładkości. Pierwotnie poniższe modele planowałem skończyć w lutym, na prowadzą przeze mnie edycję FKB, później chciałem opublikować je w marcu na #103 edycję prowadzoną przez Wołka Zbożowego, finalnie udało mi się skończyć modele dopiero w kwietniu i załapać na kwietniową edycję, której gospodarzem jest potsiat. A co Muszkieterowie z Nuln i kwiecień plecień mają ze sobą wspólnego? Cóż, wbrew pozorom bardzo dużo. Pomijając już wspomnianą wcześniej historię, to pochodzące z różnych edycji modele od GW przeplotłem bitsami innych producentów, a w kontraście do spranych czerni i bieli postawiłem farbowane na jaskrawą zieleń pióra i dodatki, którymi hrabini Emmanuela von Liebovitz nagrodziła jeden ze swoich ulubionych oddziałów. Dodatkowo we wpisie przeplatającym ze sobą trzy edycje FKB umieściłem w celu urozmaicenia także zdjęcia Postaci Dramatu - Czołg Parowy oraz Najemnego Ostrza - Bombardiera. | I could start this entry with the words haste makes waste! Because this saying sums up well what I did at the beginning of the year. If you read the blog DansE MacabrE, you've probably noticed that for a long time on Sundays I've been publishing entries marked with the recruitment (rekrutacja) label, in which I present ready-to-paint miniatures that make up Warheim FS warband. Wanting to optimize my work, I prepared several warbands and bought spray paint, or even two. When I had everything ready, one winter morning, taking advantage of the free time and the renovated room, where I could spray paint with impunity, I started to prime the miniatures. Mindful of my teachings, I turned on the radiator in the room and placed two cans of paint on it to warm it up, one quite close to the valve, and the other at the end of the radiator, which happened to be forced by the shape of the windowsill. In the meantime, I went down to the kitchen, made myself some coffee, even had a few sips, and went back to my room. I reached for the closer paint can, the one at the end of the radiator. I shook it vigorously a dozen times and proceeded to paint. In one go, I was able to paint these Musketeers of Nuln, Wolf Riders, and the Lichmaster's Undead Horde. Success, right? Well, not really, because it turned out that the radiator in an unused room on which I was heating the paint cans had air in it and was only heating at the valve, and I reached for cold paint. And whoever painted models with such a spray knows what the final effect looks like. Maybe that's why it took me almost 100 hours to paint the Musketeers of Nuln. Miniatures spoiled by a poorly applied primer were difficult to paint, and in the photos they will be able to see that despite many layers, the figures are far from smooth. Originally, I planned to finish the models below in February, for the Miniatures Blog Carnival (FKB) edition I run, then I wanted to publish them in March for the #103 edition run by Wołek Zbożowy, finally I managed to finish the models only in April and catch the April edition hosted by potsiat. And what do the Musketeers of Nuln and the April Weave have in common? Well, contrary to appearances, a lot. Apart from the story mentioned earlier, I interspersed the GW miniatures from different editions with bits from other manufacturers, and in contrast to the washed-out black and white, I put bright green feathers and accessories with which countess Emmanuela von Liebovitz awarded one of her favorite departments. In addition, in the entry intertwining three editions of the Miniatures Blog Carnival, I also included photos of the Dramatis Personae - Steam Tank and the Hired Sword - Bombardier, in order to diversify. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz