Strony

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Storytel: Wotum, Maciej Siembieda.

Dziś pochylimy się na trzecim tomem przygód Jakuba Kanii, autorstwa Macieja Siembiedy.

Storytel na swojej stronie zapowiedział powieść i streścił fabułę w następujący sposób:

9 grudnia 2012 roku dochodzi do zamachu na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Gdyby nie pancerna szyba zainstalowana tuż przed atakiem, największa świętość Polaków przestałaby istnieć. Definitor zakonu paulinów uważa, że za zamachem stoi sekta, której historia związana jest z największą tajemnicą epoki króla Jana Kazimierza. Do rozwiązania zagadki angażuje Jakuba Kanię – detektywa z IPN. Podjęty przez Kanię trop prowadzi do opactwa Saint-Germain-des-Prés w Paryżu, a stamtąd do niewielkiej wioski na Opolszczyźnie, gdzie obraz jasnogórski... został ukryty podczas potopu szwedzkiego i gdzie do dziś znajduje się jego tajemnicza kopia… Ale czy to na pewno kopia?

Zapierająca dech powieść sensacyjna z Jakubem Kanią w roli głównej. Jak zawsze w powieściach Macieja Siembiedy to, co wydaje się najbardziej nieprawdopodobne, oparte jest na faktach i prawdziwych zdarzeniach.

Wotum Macieja Siembiedy to jakby wymieszać opary kadzidła z zapachem świeżo wypranej intrygi – i jeszcze polać to wszystko czarną farbą z żarówki. Zaczyna się od zamachu na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej – nieudanego, rzecz jasna, ale wystarczająco symbolicznego, by rozpętać burzę. Ktoś grozi, że jeśli Kościół nie przestanie handlować wizerunkiem Madonny, ten najświętszy z obrazów zostanie unicestwiony. A jakby tego było mało – na scenę wkracza tajemnicza sekta z czasów Jana Kazimierza, mityczna kopia obrazu z jakiejś opolskiej wioski i człowiek, którego nazywają Szamanem, choć z duchowością ma wspólnego tyle, co menel pod sklepem z Ewangelią sukcesu.

Siembieda nie byłby sobą, gdyby nie rozłożył tej historii na warstwy niczym cebulę – z tym, że każda z tych warstw piecze w oczy bardziej niż poprzednia. Narracja – pozornie oszczędna, zrezygnowana z retrospekcji – prowadzi nas przez śledztwo Kani, ale też przez zgliszcza instytucjonalnej hipokryzji, miłości do dewocjonaliów i politycznej schizofrenii. Kania, coraz mniej pomnikowy, coraz bardziej zmęczony i ludzki, błądzi między sacrum a absurdem – a czytelnik błądzi razem z nim, z rozdziawioną buzią i opadniętą kawą. Wotum nie jest może najostrzejszym diamentem w koronie Siembiedy, ale i tak błyszczy – bo tam, gdzie kończy się fikcja, zaczyna się coś gorszego: polska rzeczywistość.

Więcej o powieści możecie przeczytać także na portalu portal kryminalny oraz nakanapie.pl i kryminał na talerzu.

W chwili gdy piszę tego posta, czytany przez Mariusza Banaszewskiego audiobook oceniło 1678 osób, a w 5-stopniowej skali ocena wynosi 4.6.

Audiobook na łamach serwisu Storytel znajdziecie TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz