Odważni nie żyją wiecznie,ale ostrożni nie żyją wcale.- Księga Odwagi Grimnira
Grimnir jest potężnym, nieustraszonym krasnoludzkim wojownikiem, który za swego śmiertelnego życia ochraniał migrujący w Góry Krańca Świata młody lud Khazadów. Dzięki odwadze i nieugiętości, charakteryzującej wszystkie Krasnoludy, stawał do zwycięskich bojów z licznymi bandami Zielonoskórych, Trollami, Gigantami, a nawet zamieszkującymi góry Smokami i potężnymi Demonami.
Grimnir czczony przez wszystkich krasnoludzkich wojowników, przestawiany jest jako potężny wojownik, z długimi jasnymi włosami i splecioną brodą. Nie nosi żadnej zbroi, a w dłoniach dzierży runiczne topory bojowe.
Pierwszy z runicznych toporów zaginął wraz z odejściem Grimnira, natomiast drugi zwany Toporem Grimniego, otrzymał Morgrim, syn Grimnira, zaś od czasu ustanowienia stolicy Imperium Krasnoludzkiego w Karaz-a-Karak, oręż przekazywany jest kolejnym Najwyższym Królom.
Pierwszy z runicznych toporów zaginął wraz z odejściem Grimnira, natomiast drugi zwany Toporem Grimniego, otrzymał Morgrim, syn Grimnira, zaś od czasu ustanowienia stolicy Imperium Krasnoludzkiego w Karaz-a-Karak, oręż przekazywany jest kolejnym Najwyższym Królom.
Krasnoludzcy rzeźbiarze przedstawiają Grimnira również jako skąpanego we krwi wojownika, stojącego samotnie pośród tysięcy martwych ciał.
Kult Grimnira jest - co oczywiste - przyjacielsko nastawiony do pozostałych krasnoludzkich Przodków, za wyjątkiem przeklętego Hashuta - patrona wyklętych Krasnoludów Chaosu, szanuje także Kult Sigmara Młotodzierżcy, wciąż mając w pamięci sojusz zawarty dwadzieścia pięć wieków temu. w stosunku do pozostałych kultów ludzkich jest obojętny. Podobnie jak inni Przodkowie, Grimnir i jego Kult jest wrogo nastawiony do wszystkich Zielonoskórych i wyznawców Mrocznych Bogów.
Symbol
Symbolem Kultu Grimnira jest stylizowany hełm z rogami i skrzyżowane topory.
Zasięg kultu
Grimnir jest czczony przez wszystkich krasnoludzkich wojowników w całym Znanym Świecie.
Świątynie
Jestem Khazadem, mój honor jest mym życiem
i bez niego jestem niczym. Zostanę Pogromcą,będę szukał odkupienia w oczach mych Przodków.Będę przynosił mym wrogom śmierć,dopóki nie spotkam tego,który odbierze mi życie i mój wstyd!- Przysięga składana w kaplicy Grimnira przez krasnoludów wkraczających na drogę Pogromców
Centrum Kultu Grimnira znajduje się w fortecy Karak Kadrin, znanej także jako Twierdza Pogromców. W ogromnej, podziemnej sali Krasnoludowie wybudowali monumentalną świątynia z bogato zdobionym ołtarzem i posągiem Przodka, wykuwanym w ciągu tysiąca lat przez pięć pokoleń krasnoludzkich kamieniarzy. Pomniejsze świątynie i kaplice poświęcone Grimnirowi znajdują się we wszystkich twierdzach i fortach wzniesionych przez khazadzkich budowniczych.
Dni świąt
Krasnoludowie oddają cześć Grimnirowi w ostatni dzień każdego trzeciego miesiąca. Organizowane są wówczas suto zakrapiane uczty, w czasie których Khazadowie śpiewają długie sagi o bohaterach i wspominają zwycięskie bitwy. Szczególnym dniem jest 18 Sigmarzeit Kalendarza Imperium, kiedy to Krasnoludowie wspominają rocznicę ostatniej, zwycięskiej bitwy Wojen Goblińskich, stoczonej przez sojusz plemion Ludzi i Krasnoludów ze znienawidzonymi Zielonoskórymi.
Felix wszedł do wewnętrznego sanktuarium Świątyni Grimnira. Jego sława najwyraźniej go wyprzedzała. Kapłani nie stawiali oporu przed wpuszczeniem go. Wydawali się tylko zaskoczeni, że jakiś człowiek pragnie tu wejść. W środku było ciemno i ponuro w porównaniu z wielkim ogniem płonącym jasno w sali wejściowej. Przystosowanie się do mroku zajęło jego oczom kilka chwil.
Niezwykle grube kamienne mury tłumiły wszelkie dźwięki. Powietrze pachniało kadzidłem i duszącym odorem palonych włosów. To wewnętrzne sanktuarium było puste nie licząc kilku starych Krasnoludów odzianych w czerwone szaty. Nie mieli ze sobą żadnej broni, a ich brody były długie i spięte klamrami, na których widniał znak dwóch skrzyżowanych toporów. Wydawała się, że nie robili prawie nic poza modleniem się i doglądaniem olbrzymiego ognia, który stale płonął w zagłębieniu przedsionka.
Felix rozejrzał się. Sufit mógł być uznany za niski w porównaniu z ludzkimi świątyniami, ale i tak jego wysokość dziesięciokrotnie przewyższała wzrost Felixa. Wzdłuż ścian spoczywały potężne kamienne sarkofagi. Każdy z nich miał wysokość człowieka i był wyrzeźbiony na podobieństwo Krasnoluda leżącego na plecach z bronią przyciśniętą do piersi. Felix wiedział, że były to groby Królów Pogromców. Od wielu pokoleń chowano tutaj królewską rodzinę Karak Kadrin.
Na środku dominował masywny ołtarz, nad którym wznosił się posąg potężnego krasnoludzkiego wojownika z toporem w każdej dłoni. Stopę opierał na karku smoka. Przedstawiona postać przypominała Pogromcę. Miała krótką brodę. Nad jej głową wznosił się wielki grzebień włosów. Przed ołtarzem klęczał Krasnolud szepczący ciche modlitwy.
Pogromca podniósł się na nogi i gwałtownie odwrócił się od ołtarza, w sposób nie przypominający człowieka opuszczającego świątynię swego boga, lecz jak wojownik, który otrzymał rozkaz od swego generała i natychmiast rusza, by go wykonać. Przechodząc spojrzał na Felixa. Jego twarz nie okazywała zaskoczenia na widok człowieka w jednym z najświętszych miejsc jego ludu. Patrząc na niego, Felix pomyślał, że ten Krasnolud miał najbardziej ponure oczy, jakie dotąd widział. Jego oblicze mogło być wyrzeźbione z granitu, a rysy twarzy przypominały prymitywną masywność, jaką Felix czasami dostrzegał w pradawnych posągach druidycznych. Głowa Krasnoluda została niedawno ogolona za wyjątkiem niewielkiego pasa włosów, które wyrosną w grzebień. Broda została przycięta do krótkie szczeciny.
Jeszcze raz zapytywał sam siebie, dlaczego jest tutaj? Co miał nadzieję uzyskać odwiedzając tę świątynię? Może chciał odnaleźć nowe spojrzenie na Krasnoludy? Zrozumieć choć trochę osobliwą psychikę, która zmuszała tak wielu z nich, by golić swe głowy i wyruszać na poszukiwanie własnej zagłady. Trudno mu było to zrozumieć i nie mógł wyobrazić siebie, ani innego człowieka robiącego coś podobnego.
A może jednak potrafił to zrobić. Ludzie przez cały czas dokonywali dzieł samozniszczenia. Pili w nadmiarze i wykonywali czyny pełne głupiej brawury. Uzależniali się od wiedźmiego ziela i błędnego korzenia. Przyłączali się do kultów Mrocznych Bogów Chaosu. Toczyli pojedynki z najdrobniejszych i najbardziej bezsensownych powodów. Felix czasami dostrzegał w sobie samym perwersyjne dążenie do samozniszczenia. Może Krasnoludy odczuwały to w większym stopniu i sformalizowały je w typowy krasnoludzki sposób. Może tutaj uda mu się zobaczyć ich boga i zrozumieć, dlaczego tak czynili?
Podszedł do frontu ołtarza i uklęknął u stóp statuy. Posąg prezentował cały geniusz krasnoludzkiej roboty kamieniarskiej. Poziom wyrzeźbienia szczegółów przewyższał cierpliwość i umiejętność dowolnego ludzkiego rzeźbiarza. Borek powiedział mu, że ta statua była tworzona przez pięć generacji mistrzów rzemiosła. Zabrało to niemal tysiąc pięćset lat.
Felix przyglądał się jej uważnie próbując odnaleźć klucz do jakiejś większej tajemnicy, jakby badając ją mógł zrozumieć, co popychała Pogromców do ich czynów. Nawet jeśli statua znała odpowiedź na jego pytania, zachowywała uparte milczenie. Felix uśmiechnął się smutno, myśląc że nie ma tu nic poza starymi rzeźbami w kamieniu. Jeśli te mury przenikała esencja milenium poświęceń, jak twierdziły Krasnoludy, Felix nie potrafił tego wyczuć. Czego się spodziewał? Był człowiekiem, a krasnoludzcy bogowie okazywali niewiele zainteresowania swojej własnej rasie, zatem dlaczego mieliby zwracać jakąkolwiek uwagę na niego?
A jednak pomyślał, że skoro znajduje się w świętym miejscu, nie zaszkodzi zaryzykować modlitwy. Nie potrafił wymyśli żadnej innej intencji, zatem poprosił, by stary bóg dał Gotrekowi chwalebną śmierć, której szukał i zachował Felixa, by mógł o niej napisać. Przez chwilę, gdy jego dłonie odruchowo wykonały znak młota, Felixowi wydawało się, że coś wyczuwa. To było pogłębienie się ciszy tego miejsca. Jego zmysły wyostrzyły się. Poczuł wrażenie obecności czegoś starożytnego, wielkiego i potężnego. Spojrzał jeszcze raz na pustą twarz Grimnira, ale nic się nie zmieniło. Surowe, puste oczodoły nadal spoglądały na świat bez miłosierdzia lub zrozumienia.
Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz