sobota, 31 maja 2025

Podsumowanie miesiąca. Maj.

Maj dobiegł końca, a z jego popiołów wyłania się tradycyjne podsumowanie działalności na łamach DansE MacabrE. Mimo że dla wielu to miesiąc budzącej się wiosny i długich weekendów, dla mnie – jak zwykle – był to czas pisania, malowania, recenzowania, publikowania i odganiania botów, które mylą blog z cmentarzem nekromanty.

W maju na łamach bloga DansE MacabrE opublikowałem 28 postów.

Zaprosiłem Was do udziału w Nocce z Niziołem, gdzie wraz z Elminen z bloga Paint for the Paint God oraz Bahiorem z The Dark Oak zaprezentowaliśmy Warheim FS.

Tradycyjnie, w pierwszy poniedziałek miesiąca, opublikowałem kolejny felieton Klimaciarze kontra Powergamerzy: Kto wygra?.

Wziąłem także udział w kolejnej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego oraz świętowałem dwa i pół miliona odsłon.

Kontynuuje cykl, w którym prezentuje historię poszczególnych kompanii w Warheim FS, a maju mogliście przeczytać o Cyrkowcach z Ligii Ostermarku.

galerii na zdjęciach zagościli Samuraj, Muszkieter oraz Bukanier i Miotaczołowiu z Ochroniarzem.

W warsztacie rozpocząłem waloryzację makiet z zestawów City Town Ruin od Kromlech, a efekty możecie zobaczyć TUTAJTUTAJ, TUTAJ oraz TUTAJ i TUTAJ.

Zrecenzowałem zestawy Sigmarite Chapel of the Empire od Games Workshop, Rotten Troll od Rotten Factory, Dwarven Giant Cannon od Scibor MM oraz River Bridge od Kromlech i Bornland mercenary ogre od MOM Miniaturas.

Wtorki to od dłuższego czasu dzień w którym publikuję fragmenty historii Starego Świata, które możecie przeczytać TUTAJTUTAJTUTAJ oraz TUTAJ.

Rozpocząłem także prezentacji modeli Zbrojnego stada klanu Mors do Warheim FS, grupy stronników możecie zobaczyć TUTAJTUTAJ oraz TUTAJ.

Napisałem też kilka słów na temat dostępnego na Storytel audiobooka Miasto mgieł, Michał Śmielak.


A teraz czas na garść trupich statystyk:

W maju DansE MacabrE odwiedziło blisko 24 tysiące bytów – co oznacza podwojenie ruchu względem kwietnia. Boty, spamboty, elfowie, krasnoludowie i pomioty Chaosu – wszyscy znajdą tu coś dla siebie.

Do najczęściej czytanych postów oprócz 
należały:
Na dzień 31052025 blog posiada 254 (+1) obserwatorów i 940 (+1) obserwujących na FB oraz 4468 opublikowanych postów.

Maj był miesiącem pełnym inspiracji, farby, wirtualnego atramentu i cyfrowych nekromancji. Jeżeli szukacie mroku, klimatu, trupów i świeżo malowanych modeli – dobrze trafiliście.

Do zobaczenia w czerwcu.

piątek, 30 maja 2025

Recenzja: Bornland mercenary ogre od MOM Miniaturas.
Reviews: Bornland mercenary ogre from MOM Miniaturas.

Dziś przygotowałem dla Was recenzję modelu Bornland mercenary ogre 1 od MOM Miniaturas.

Model był częścią większej przesyłki, która była solidnie zabezpieczona przed uszkodzeniem, więc zakładam, że podobnie jest w przypadku indywidualnych przesyłek.

Wewnątrz sporego plastikowego blistra, oprócz odlanego w elementach żywicznego modelu, znalazła się także okrągła podstawka o średnicy 40 mm, a także zabezpieczająca zawartość gąbka oraz firmowa ulotka.

Odlany w szarej żywicy model przedstawia odzianego w bufiaste spodnie i koszulę Ogra. Modniś na piersi ma przypiętą różę, a na perukę z kręconymi lokami założył zdobiony piórami i kością udową skórzany kapelusz z szerokim rondem, a w dłoni dzierży masywną buławę. 

Jakość odlewu jest dość dobra, detale są ostre, a rzeźba wyraźna. Błony pozostałe po procesie odlewania są dość łatwe do usunięcia z recenzowanego modelu za pomocą szczoteczki do zębów oraz ostrego noża. Widoczne są jednak linie podziału formy, ponadto miejsce łączenia zbrojnego ramienia z korpusem wymaga nieco więcej pracy przy zamaskowaniu nierówności.

Jeśli szukacie ciekawego modelu imperialnego ogra, to polecam!

Model możecie zakupić między innymi na stronie MOM Miniaturas.
Today I have prepared for you a review of the Bornland mercenary ogre 1 miniatures from MOM Miniaturas.

The miniatures was part of a larger shipment that was securely packed to prevent damage, so I assume individual packages are protected just as well.

Inside a large plastic blister, along with the resin miniatures cast in three parts, there was also a 40 mm round base, protective foam padding, and a branded leaflet.

The miniatures, cast in grey resin, depicts an Ogre dressed in puffed trousers and a shirt. A fashionable rose is pinned to his chest, and he wears a leather hat with a wide brim, adorned with feathers and a femur bone, atop a curly wig. In his hand, he wields a massive mace.

The casting quality is quite good – the details are sharp and the sculpt is well-defined. The casting flash is relatively easy to remove from the reviewed model using a toothbrush and a sharp knife. However, mold lines are visible, and the join between the weapon arm and the torso requires a bit more work to smooth out the seam!

If you're looking for an interesting Imperial Ogre model – I highly recommend it!

The miniatures is available from the MOM Miniaturas website.

czwartek, 29 maja 2025

Warsztat: Struttendorf, część 23.
Workshop: Struttendorf, part 23.

Po wstępnym przygotowaniu makiet  z zestawów City Ruins i Town Ruins od Kromlech nadszedł czas na zbudowanie kilku dodatkowych elementów terenu.

Na pierwszy ogień poszły makiety bastionów/redut, które zbudowałem ze styroduru, patyczków do kawy, bambusowych listewek i glinianych cegiełek.

Dziś pierwsza z makiet, która prezentuje się następująco. 
After the initial preparation of the building model from the City Ruins and Town Ruins sets from Kromlech, it was time to build some additional terrain elements.

First up were the bastion/redoubt models, which I built from styrodur, coffee sticks, bamboo strips and clay bricks.

Today the first of the building model, which looks as follows.

środa, 28 maja 2025

Galeria: Zwiadowcza kompania z Królestw Ogrów. Miotaczołowiu & Ochroniarz.
Gallery: The scout from the Ogre Kingdoms. Leadbelcher & Bodyguard.

Miotacza Ołowiu nietrudno rozpoznać. Wielu nosi ślady poparzeń, ma metalowe płyty przytwierdzone do twarzy albo przepaski na oku, inni mają ponaddzierane uszy, a w większości przypadków jedna strona ich ciała to praktycznie wypaloną blizna. I wszystkie są powodem wielkiej dumy, porównywalnej z tą, jaką łowca pokazuje przyniesione z polowań szramy, czy z dumą, z jaką wspomina się ulubioną wojenną ranę. Przed bitwą Miotacze Ołowiu ładują do armatniej lufy czysty proch, metalowy śrut, gwoździe i inne ostre przedmioty, a czasem nawet armatnią kulę.

Ogry stanowią elitę wśród ochroniarzy. Są to ogromne i brutalne stwory, które postawą znacznie przewyższają człowieka. Królują oczywiście różnych rozmiarów okrągłe kałduny, od ledwie pulchnych po prawdziwie kolosalne. W odróżnieniu od Ludzi brzuszyska Ogrów nie skrywają zbyt wiele tłuszczu, lecz składają się z węzłów mocnych mięśni, które rozciągają się, by ułatwić ogrom pożeranie szczególnie dużego pożywienia. Wielkość kałduna określa siłę i status Ogra.

***
Od pomalowania prezentowanych poniżej modeli ze Zwiadowczej kompanii z Królestw Ogrów do Warheim FS minęły lata, ale dopiero teraz, po długim oczekiwaniu w kolejce, zdjęcia doczekały się publikacji.

Dziś mam dla Was zdjęcia Najemnych Ostrzy -Miotacz Ołowiu i Ochroniarza.

Do malowania użyłem głównie farb GW, w tym kontrastów, a także wielu olejnych efektów.
It's been 3 years since the miniatures from warband the The scout from the Ogre Kingdoms to Warheim FS presented below were painted, but only now, after a long wait in the queue, the photos have been published.

Today I have for you photos of the Hired Swords Leadbelcher and Bodyguard.

For painting I used mainly Games Workshop paints, including contrasts, as well as many oil effects.

wtorek, 27 maja 2025

Arabia, część 5. Ludność.

Arabowie mają ciemniejszą skórę niż Tileańczycy i Estalijczycy, wzrostu są podobnego do mieszkańców Imperium. Mężczyźni noszą brody i luźne ubranie znakomicie nadające się na panujące tam upały. Kolorowa kamizelka i turban są dość popularne, chociaż w północno zachodniej Arabii fez - wysoki, filcowy stożek czerwonego koloru z płaskim czubkiem jest częściej używany. Publicznie, kobiety noszą długie suknie i szale przykrywające ich włosy, często także mają zasłonięte twarze. Na południu gdzie ludzie są bardziej konserwatywni, kobiety noszą jeszcze cięższe ubrania i grubsze szale.

Arabowie są ludźmi głęboko wierzącymi. Jednym z aspektów ich religii jest przeznaczenie - wszystko co robimy i wszelkie wydarzenia zdarzają się bo było to przeznaczone. Trudniejszą rzeczą jest dowiedzieć się jaki los jest komu pisany. W rezultacie większość Arabów woli zostawić rzeczy takimi jakimi są. 

Zwyczaje w Arabii, choć ciekawe to mogą być niezrozumiałe dla cudzoziemców. Arabowie są ludźmi zamkniętymi w swoich grupach plemiennych lub innych skupiskach. Wobec obcych wykazują ostrożność, lecz są jednocześnie bardzo gościnni. Niewiele piją, lecz dużo jedzą lekkich posiłków i tylko jeden porządny posiłek dziennie. 

Arabscy kupcy uważają, że klient, który nie targuje się podczas handlu jest głupi albo chce obrazić kupca. Z kolei człowiek zamożny, który odmówi jałmużny żebrakowi jest niegodziwcem, ponieważ każdy biedak ma prawo do zarobku. Kolejny dziwny zwyczaj pochodzi od religii. Koty domowe otaczane są wielkim szacunkiem, podobno prorok Bel-Shaiat kiedyś, gdy przebywał w odwiedzinach u syna swojej siostry, zamożnego człowieka, bawił się z jego kotem. Po obiedzie ów kot zasnął położywszy się na jego szacie. Prorok nie chcąc budzić kota obciął połę swej szaty, na której leżał kot. Dlatego właśnie te zwierzęta domowe są nietykalne i obdarzone wręcz boską czcią. 

Mężczyzna zobowiązany jest przestrzegać rygorystycznych zasad zachowania oraz wypełniać wszystkie codzienne rytuały religijne pod groźbą klątwy. Kobiety natomiast według proroka Bel-Shaiat muszą być przede wszystkim posłuszne swoim mężom oraz ojcom i pod żadnym pozorem nie kontaktować się w sferze towarzyskiej z żadnym innym mężczyzną poza jej mężem. Zamężne kobiety nie mogą ponadto odsłaniać swego ciała publicznie (naturalnie nie licząc dam do towarzystwa oraz tancerek). Największą zbrodnią, jakiej może dopuścić się kobieta jest zdrada. W tym wypadku mąż powinien ukarać swoją żonę topiąc ją. Prawo to jest przestrzegane z najwyższą dokładnością. Co do mężczyzn to nie posiadają oni praktycznie żadnych zakazów i są zdecydowanie płcią uprzywilejowaną w społeczeństwie Arabii.

Bardzo charakterystyczne dla Arabii jest to, iż mężczyzna może mieć więcej niż jedną żonę, a ilość jego żon zależy wyłącznie od zamożności

Poza zasiedlonymi terenami Arabii, szczepy koczowników podróżują po gorących pustyniach od jednej oazy do następnej. Te szczepy przypominają karawany, ale zawierają całe rodziny. Koczownicy są niezależni od swych osiadłych braci.

Elfy są szanowane w Arabii. Elfi kupcy przez tysiąclecia handlowali z tym krajem. Wszystkie nadbrzeżne miasta mają stałą komunę elfów od ponad tysiąca lat. Morskie Elfy są uznawane za sprytnych i uczciwych kupców, zalet których nie mają ich arabscy krajanie. Elfi targ to arabskie powiedzenie określające uczciwą transakcję w której nie jesteś pewien kto lepiej zarobił.

Niziołki i krasnoludy są rzadko spotykane w Arabii. Nie ma tu stałej populacji krasnoludów, gdyż niewielu z nich tu przybywa. Większość Arabów słyszała o krasnoludach, ale niewielu widziało jakiegoś. Bardziej spragnione wiedzy o świecie niziołki czasem przybywają do Arabii, aby poznać nowe sposoby przyrządzania potraw, choć bardzo niewielu zostaje na dłużej, jako że jest tu dla nich za gorąco.

poniedziałek, 26 maja 2025

Cyrkowcy z Ligii Ostermarku.

Czasem, gdy dym po bitwie jeszcze unosi się nad zgliszczami, a popiół nie ostygł pod bosymi stopami wygłodniałych dzieci, gdzieś zza wzgórza nadciąga dziwny dźwięk – pomieszanie bębnów, fujarek, śmiechu i dzwonków. I wtedy wiadomo, że zbliża się cyrk.

Nie taki, jakim go pamiętają z czasów pokoju. Nie pachnący cukrem, konfiturą i dziecięcym śmiechem. Ten cyrk to widmo – karawana pełna masek i blizn, taniec na linie rozciągniętej nad przepaścią szaleństwa, wspomnienie śmiechu w świecie, który zapomniał, czym jest radość. Cyrkowcy z Ligii Ostermarku nie są tylko artystami. To uchodźcy, oszuści, błazny i prorocy, których przedstawienie nie jest rozrywką – lecz rytuałem przetrwania.

Ostermark, ojczyzna trup cyrkowych, jest miejscem, gdzie każdy kamień pamięta jęk ofiary, a cień ma dłuższą pamięć niż człowiek. To tu zrodziło się Mordheim – miasto grzechu i rozpaczy – a jego upadek rzucił długi cień na cały region. Cyrkowcy, którzy pochodzą z tej ziemi, są jak jej dzieci: wykrzywieni tragedią, silni przekleństwem, żywi dzięki temu, że nie mają nic do stracenia.

W Warheim FS, gdzie Imperium chwieje się pod naporem Burzy Chaosu i bluźnierstw, a wiara jest jedynym murem przeciwko rozpaczy, cyrk nie powinien istnieć. A jednak trwa. Jak zaraza. Jak modlitwa. Jak przekleństwo.

Śmiech to ostatnia broń tych, którzy nie mają już nic. Tam, gdzie rycerze padają w blasku chwały, a kapłani giną w imię bogów, my stajemy z maską na twarzy i krwią na rękach. Cyrk się nie kończy, dopóki ostatni błazen nie zamilknie. Dopóki iskra żartu tli się wśród popiołów, dopóki pieśń może zakłócić ciszę śmierci - dopóty jeszcze żyjemy. Nie jesteśmy bohaterami. Jesteśmy lustrem. I kiedy świat spojrzy w nas po raz ostatni, niech zobaczy własną groteskową twarz. 

- Mirek Krzywy Uśmiech Zoller, szarlatan, iluzjonista, herszt Trupy Cieni z Ostermarku

Wędrowne trupy cyrkowe z Ligii Ostermarku od pokoleń przemierzają zapomniane trakty, rozdeptane gościńce i ledwie widoczne ścieżki Starego Świata, niosąc swym kunsztem, śpiewem i sztuką namiastkę radości i wytchnienia tym, których codzienność zbrukana została cierpieniem, strachem i beznadzieją. Są niczym barwne, obwoźne świątynie śmiechu i pamięci, zwiastujące zarówno zbawienny odpoczynek od zgryzot życia, jak i mroczne przypomnienie o kruchości ludzkiego losu. W czasach po Burzy Chaosu, gdy spustoszone prowincje Imperium wciąż liżą swoje rozległe rany, gdy osady i miasta dopiero co podnoszą się z ruin, a ziemię nasączoną krwią bohaterów i potępionych znaczą jeszcze świeże stosy pogorzelisk, zbezczeszczone cmentarzyska i bezimienne mogiły poległych – cyrkowcy z Ostermarku stali się nie tylko kuglarzami i artystami, lecz przede wszystkim wędrownymi kapłanami uśmiechu, żałobnymi bardami ludzkiej wytrwałości i nosicielami opowieści o nadziei, która nie zgasła nawet pośród najciemniejszej nocy, gdy Sigmar odwracał wzrok, a bogowie milczeli.

Nieprzypadkowo właśnie trupy wywodzące się z tej naznaczonej tragediami, surowej i zapomnianej prowincji cieszą się wśród mieszkańców Imperium zarówno szczególną estymą, jak i podszytą przesądem obawą. Ostermark to bowiem ziemia zahartowana w ogniu niezliczonych wojen i nieszczęść. Kraina biedna, twarda i nieprzejednana – pogranicze ludzkiej wytrzymałości i granica nadziei. Ziemia, która dała początek legendarnemu miastu Mordheim – niegdyś perle Wschodnich Marchii, miejscu cudów i bogactw, a dziś przeklętemu cmentarzysku nad rzeką Stir, którego imienia prosty lud boi się nawet szeptać przy płonącym ognisku, w obawie, że przywoła na siebie zło.

Ruiny Mordheim do dziś zieją grozą i śmiercią. Opuszczone przez bogów i ludzi, pozostawione na pastwę mutantów, upiorów i przeklętych łowców Kamienia Przemian, stanowią dla wszystkich mieszkańców prowincji bolesne memento tragedii, jaka na nich spadła. To miejsce jest raną, która nigdy się nie zabliźniła – otwartą przestrogą i przekleństwem. I choć cyrkowcy z Ostermarku nigdy oficjalnie nie przyznają się do odwiedzania Miasta Potępionych, wielu z nich nosi na ciele lub duszy blizny, które tylko najbystrzejsze oczy potrafią powiązać z nieopisaną grozą, jaką skrywa zrujnowane miasto. Ich milczenie mówi więcej niż słowa – a ich sztuka pełna jest symboli, które tylko nieliczni potrafią odczytać.

To właśnie z tej bliskości śmierci, z życia pod czarnym słońcem podejrzeń, nędzy i niekończącego się cierpienia, narodził się ich wyjątkowy kunszt – widowiska pełne groteski, czarnego humoru, dzikiej radości i drwin z losu. Ich śmiech nie jest zwykłym śmiechem – to śmiech człowieka stojącego nad własnym grobem, śmiech umierającego, który wie, że nie ma już nic do stracenia. Ich występy nie są wyłącznie rozrywką – są katharsis, rytuałem, ostatnim aktem oporu przeciwko szaleństwu świata i okrucieństwu bogów. Z ich scen bije chłód prawdy: zdeformowane maski, motywy trupich czaszek, zaklęcia wyryte przez szarlatanów na rekwizytach i sztandarach, krwawe opowieści o tym, czego nie chcielibyśmy słyszeć – ale musimy, jeśli chcemy przetrwać.

Ich sceny – namioty, wozy i areny – przypominają zarazem świątynie, cmentarzyska i domy szaleńców. Równie często są to dzieła krasnoludzkich rzemieślników jak i prowizoryczne konstrukcje z rozszabrowanych ruin, zdobione ornamentami i symbolami smoków, kruków, wilków oraz zaklęć ochronnych i złowróżbnych. Wśród ciężkich kurtyn skrywają się klatki dla szablozębnych, niedźwiedzi, a nawet zmutowanych bestii – nie tylko jako atrakcje dla spragnionej wrażeń gawiedzi, ale też jako broń ostatniej szansy na przetrwanie w świecie, gdzie każdy cień może skrywać śmierć. Wędrując przez bezkresne, splugawione trakty Starego Świata, muszą być gotowi na wszystko. Ich zwierzęta są uosobieniem ich samych: dzikie, nieujarzmione, nieufne. Przetrwały – bo tylko to ma znaczenie w świecie, gdzie słabi giną, a ostrożni żyją.

Ale każda moneta ma drugą stronę. Im bardziej lud ich kochał – tym baczniej przyglądało się im Święte Oficjum. Kiedy śmiech rozbrzmiewał wśród ruin, a uciecha mieszała się z tańcem, inkwizytorzy pytali: Kto śmie się śmiać, gdy Imperium płacze?. Zaczęły krążyć pogłoski. Że cyrkowcy hipnotyzują ludzi, by wykradać ich dusze. Że pod ich maskami kryją się mutanty. Że śmiech, który przynoszą, nie jest darem – lecz pokusą. Bo Slaanesh słyszy śmiech. Czuje ekstazę widowni. A niektórzy cyrkowcy, spragnieni uwielbienia i sławy, spoglądają w stronę różowych płomieni i słodkich szeptów. W mroku kurtyny rodzi się pragnienie – być podziwianym, kochanym, niezastąpionym. I choć większość trup to tylko ludzie, to garstka – wystarczy garstka – by rzucić cień na wszystkich. Prezbiterzy Sigmara ostrzegają przed cyrkowymi sztuczkami, kaznodzieje grzmią o herezji, a niektórzy inkwizytorzy oskarżają ich o spaczenie już za samo istnienie.

A jednak, mimo nienawiści, uprzedzeń i pogardy, cyrk wciąż przybywa. Jak zaraza. Jak zwiastun nadziei lub klątwy. Gdy padają ostatnie bastiony radości, gdy płaczą kobiety i dzieci, gdy wioski pustoszeją, a wiara w ludzi gaśnie – to właśnie oni zapalają ogień. Jaskrawy, wesoły, ale niespokojny. Bo kto inny niż cyrkowy błazen potrafi powiedzieć prawdę, nie tracąc głowy? Kto inny potrafi rozśmieszyć człowieka, który dopiero co pochował własną rodzinę? Kto inny potrafi zatańczyć na ruinach ludzkich marzeń i nie zwariować? Tylko oni – dzieci Ostermarku, synowie i córki ruin, kapłani śmiechu i zwiastuni nocy.

Trupy Cyrkowe z Ligii Ostermarku to coś więcej niż kompanie artystów. To żywa pamięć tragedii. To ostrzeżenie, że zło może mieć uśmiechniętą twarz. I że czasem najgłośniejszy śmiech rozlega się tam, gdzie pękają serca.

Mecenas cyrkowców z Ligii Ostermarku to nie tylko zarządca, lecz także kapłan ryzyka i kupiec marzeń. Trzeba mieć w sobie odwagę – albo szaleństwo – by prowadzić życie wśród błaznów, siłaczy i bestii. Znać smak niepewności, balansować między śmiechem a śmiercią. Trzeba też mieć nos do interesu – wiedzieć, które trakty są bezpieczne, a gdzie publiczność zapłaci każdą cenę, by choć na chwilę zapomnieć o rozpaczy.

Dla jednych to artysta, dla innych – oszust i kuglarz. Większość mecenasów zaczynała jako cyrkowcy, inni to wygnani szlachcice, dawni hazardziści lub banici, którzy pod płótnem namiotu odnaleźli nową tożsamość. Czasem prowadzą negocjacje z burmistrzami, czasem z bandytami, a ich powozy kryją zarówno kosztowności, jak i sekrety, które za które łowcy czarownic gotowi byliby spalić całe wioski.

Nie wszyscy mecenasi zarabiają jedynie na występach. Wielu z nich trudni się kradzieżą, oszustwem i przemytem – a w najciemniejszych opowieściach pojawiają się tacy, którzy zwrócili się ku Slaaneshowi, oferując w zamian za popularność i złoto coś znacznie cenniejszego. Święte Oficjum obserwuje ich uważnie, a każdy podejrzany uśmiech może być początkiem śledztwa.

A mimo to – bez mecenasa nie byłoby cyrku. Bez jego złota, odwagi i determinacji – nie byłoby śmiechu pośród ruin. Bo w Imperium, które zapomniało, jak się śmiać, to on niesie ogień, który rozprasza mrok… przynajmniej na chwilę. 

Magistrowie Cienia służący w trupach cyrkowych z Ostermarku to nie zwykli magowie, lecz mistrzowie iluzji, kłamstwa i niewidzialnych szeptów. Działają w cieniu kurtyn i poza światłem sceny, spowici mgłą Ulgu – szarego Wiatru Magii, z którego czerpią moc. Są ich oczami i ochroną – ukrywają wóz przed patrolami, zamazują tropy, zacierają twarze w pamięci widzów.

Ich sztuka nie polega na błyskotkach – to iluzje, zamęt i oszustwa tak subtelne, że widz nie wie, kiedy zapomniał o tym, co zobaczył. Ich obecność wzmacnia hipnozę, osłania nieczyste sekrety i pozwala trupie przetrwać w miejscach, gdzie Inkwizycja patrzy wyjątkowo uważnie. Szarzy czarodzieje są nieodłącznym elementem cyrku – maską dla jego brudu i tarczą przed zewnętrznym światem.

Zwykle milczący, skryci pod kapturami, otaczają się aurą chłodu i niepokoju. Ich ciała są żylaste, spojrzenie przenikliwe, a obecność niemal niewidoczna. Wśród publiczności zwą ich magikami, lecz nikt nie zapomina ich występów – bo to nie tyle pokaz, co doświadczenie, którego nie sposób wytłumaczyć.

Współpraca z magiem Tradycji Cienia to konieczność – ale i ryzyko. Szepczą, że to oni pierwsi usłyszą głos Slaanesha, jeśli kiedykolwiek trupę ogarnie żądza sławy lub pycha. Lecz dopóki trwa przedstawienie, dopóty ich zaklęcia są barierą między trupą a nieuchronnym końcem.

Święte Oficjum nienawidzi takich jak on. Dla Prezbiterów Sigmara to nie mag – to demon w skórze człowieka, kusiciel i bluźnierca. Niejeden Inkwizytor poprzysiągł im śmierć, ale żaden nie zbliżył się do nich na tyle, by unieść miecz. A może uniósł – i już go nie ma. Nikt nie wie. Nikt nie pyta.

W trupie nie ma ról bardziej potrzebnych i bardziej znienawidzonych. Magister Cienia nie szuka poklasku. Szuka milczenia. Bo w milczeniu kryje się moc. A w cieniu – przetrwanie.

Kult Ranalda praktykowany jest przeważnie w miastach Starego Świata, a jego czciciele i kapłani wywodzą się zazwyczaj z niższych warstw społecznych. Kapłani Ranalda obejmują duchową opieką potrzebujących, wykorzystując spryt i przebiegłość przeciw chciwym urzędnikom i nadętym kupcom.

Ponieważ Kult Pana Złodziei & Oszustów nie jest otwarcie tolerowany, kapłani nie noszą rytualnych szat, lecz ubierają się według lokalnych zwyczajów, czasem jedynie z dyskretnym symbolem swego patrona. W trupach cyrkowych kapłani Ranalda czuwają nad tym, by kuglarze nie przekraczali granic – by żart nie przerodził się w bluźnierstwo, a urok w zepsucie. Ich obecność to nie tylko duchowe przewodnictwo dla ubogich, łotrów i nędzarzy, ale też kotwica chroniąca przed pokusami Slaanesha, rzezią i Chaosem skrytym pod maską sztuki.

Szarlatan to oszust, sprytny łgarz i kuglarz słowa, posiadający zdolność przekonywania ludzi do niemal wszystkiego. Nawet ci, którzy powinni przejrzeć jego sztuczki, wierzą, że wypowiadane przezeń słowa to czysta prawda. Siłę przekonywania zawdzięcza giętkiemu językowi, pozornemu wdziękowi i zdolności czytania emocji widowni – wie, co powiedzieć, by rozśmieszyć, wzruszyć lub zasiać wątpliwość. W trupach cyrkowych szarlatani pełnią rolę konferansjerów, uzdrowicieli i złodziei – mistrzów oszustwa w aksamitnych rękawiczkach. Wielu z nich opanowało sztukę hipnozy, wykorzystywanej zarówno w pokazach, jak i podczas cichych kradzieży – lub do leczenia tych, którzy zbyt wiele widzieli lub pamiętają. 

Treser to członek trupy odpowiedzialny za opiekę i kontrolę nad zwierzętami towarzyszącymi trupom cyrkowym z Ligii Ostermarku.

Większość treserów zajmuje się psami bojowymi, ptakami drapieżnymi oraz końmi zaprzęgowymi. Prawdziwie doświadczeni, znani z odwagi i stalowego spojrzenia, prowadzą śmiertelnie groźne szablozębne oraz potężne niedźwiedzie z kislevskiego pogranicza.

Podczas występów i przemarszów treserzy wzbudzają zachwyt lub przerażenie, ukazując widowni tańczące niedźwiedzie, paradujące rumaki i warczące, szczerzące kły szablozębne, które wydają się ledwie powstrzymywane smyczą i głosem.

Treser nie może pozwolić sobie na cień strachu – jedno zawahanie, jeden fałszywy ton może sprawić, że bestia rzuci się na niego z furią. Mimo lat tresury, żadne zwierzę nie jest całkiem posłuszne – a każdy występ może być jego ostatnim.


Towarzyszące przejazdom wędrownych trup, występy cyrkowców przynoszą chwilową ulgę i zapomnienie mieszkańcom ponurego Starego Świata.

Wykonujący śmiertelnie niebezpieczne ewolucje na linach akrobaci demonstrują nieludzką zwinność i równowagę, a ich salta i piruety budzą zarazem zachwyt, jak i trwogę.

Większość trup ledwo wiąże koniec z końcem, utrzymując się ze sprzedaży biletów, lecz niektórzy cyrkowcy – korzystając z tłumów zebranych pod namiotem – wkradają się do opustoszałych domostw, plądrując kosztowności, zanim przedstawienie dobiegnie końca.

Siłacze to elita wśród cyrkowców z Ligii Ostermarku. 

Siłacze to cyrkowcy, którzy dzięki odpowiedniej diecie, wyczerpującym ćwiczeniom fizycznym oraz silnej woli przez lata budowali muskulaturę i zyskiwali ogromną siłę, dzięki której na cyrkowej arenie dokonują niesamowitych sztuczek. 

Siłacze wzbudzają zachwyt publiczności podnosząc ogromne ciężary, dźwigając ciężkie przedmioty, a nawet konie czy ustawionych na platformie widzów.

Dzięki ogromnej sile stanowią także groźnych ochroniarzy, których zadaniem jest uspokojenie rozentuzjazmowanych widzów, którzy często zbyt śmiało zalecają się do ubranych w zwiewne szaty akrobatek czy uspakajaniem zazdrosnych mężów, którym niezbyt podoba się uwaga jaką małżonki poświęcają tajemniczym cyrkowcom.

Żonglerzy to wyspecjalizowani cyrkowcy, którzy swój zmysł równowagi wyćwiczyli do mistrzowskiego poziomu. 

Niezależnie od tego czy trzeba przejść po rozwieszonej na wysokości linie, żonglować ostrymi jak brzytwa nożami czy rzucać do celu żonglerzy nie mają sobie równych, a dramatyczne i pełne napięcia występy, w których są głównymi aktorami na długo zapadają w pamięć.

Z uwagi na dużą biegłość w posługiwaniu się bronią miotaną wielu żonglerów czynnie uczestniczy w ochronie przemieszczających się trup cyrkowych, a w razie konieczności zasypuje przeciwników gradem ostrych pocisków.

Towarzyszący wędrownym trupom cyrkowców woltyżerzy są urodzonymi jeźdźcami, który swoimi umiejętnościami dorównują Ungołom.

W trakcie cyrkowych występów woltyżerzy często ozdabiają swe pstrokate ubrania piórami i dzwonkami, które poruszane pędem powietrza wypełniają cyrkowy namiot szumem i dzwonieniem, dodatkowo potęgując napięcie wywoływane w oglądającej przedstawienie gawiedzi widokiem niebezpiecznych, ale efektownych akrobacji wykonywanych przez woltyżerów na grzbietach dosiadanych przez nich koni.

Kiedy nie zmuszają swych wierzchowców do występów na cyrkowej arenie, woltyżerzy pełnią w trupach cyrkowych funkcję przepatrywaczy i strażników. Często jako pierwsi docierają do osad, gdzie badają nastawienie lokalnej ludności i szacują możliwości zarobku. 

Z kolei w czasie zagrożenia wykorzystując swe umiejętności odgrywają rolę lekkiej jazdy, tratując lżej uzbrojonych przeciwników lub nękając flanki lepiej zorganizowanych wrogów.

Szablozębne to egzotyczne, potężne bestie przywiezione z odległych krain, będące jedną z największych atrakcji wędrownych trup cyrkowych. Pod czujnym okiem treserów prezentują widowiskowe pokazy siły, zwinności i posłuszeństwa, budząc podziw zarówno wśród mieszczan, jak i szlachty. Zwierzęta te, choć groźne z natury, dzięki starannej tresurze i opiece stają się majestatycznymi symbolami potęgi i egzotyki. Ich obecność na arenie jest gwarancją tłumów i wypełnionych po brzegi namiotów. 

Mecenasi trup cyrkowych często trzymają przy sobie ogra, który stanowi elitę wśród siłaczy i występuje z nimi na scenie, wzbudzając podziw i lęk publiczności. W razie zagrożenia staje się żywą tarczą i obrońcą towarzyszy. Te masywne, brutalne istoty przewyższają ludzi posturą i siłą, a odpowiednio karmione i opłacane wykazują coś na kształt lojalności – bardziej z rozsądku niż uczuć. Dla cyrkowców ogr to jednocześnie atrakcja i strażnik – skuteczny tak długo, jak długo pozostaje syty i zadowolony.

Niedźwiedź to jedna z klasycznych atrakcji trup cyrkowych, przyciągająca widzów swoim imponującym wyglądem i zdumiewającymi pokazami siły. Pod okiem doświadczonych treserów potrafi wykonywać skomplikowane układy, balansować na beczkach czy tańczyć w rytm muzyki, budząc podziw i rozbawienie publiczności. Jego obecność na arenie symbolizuje dziką naturę ujarzmioną przez ludzką odwagę. 


Cyrkowe wozy z Ligii Ostermarku to coś więcej niż środek transportu – to toczące się po bezdrożach Starego Świata domy, sceny i twierdze w jednym. Zbudowane na ciężkiej, drewnianej skrzyni osadzonej na dwóch osiach i zaprzężone zazwyczaj w parę wytrzymałych koni, suną przez błoto, śniegi i cienie lasów, niosąc ze sobą cały dobytek trup cyrkowych. Im bogatszy mecenas, tym potężniejszy i lepiej zabezpieczony powóz – z grubszymi ścianami, żelaznymi okuciami i wygodniejszym wnętrzem dla artystów.

Z zewnątrz wozy przykuwają uwagę pstrokacizną kolorów, ornamentami, symbolami trup, a czasem nawet iluzjami, które zdają się poruszać, gdy spojrzeć pod odpowiednim kątem. Powozy należące do bardziej znanych trup cyrkowych dumnie prezentują swoje nazwy, herby lub slogany wyhaftowane na zwijanych płachtach. Część z nich posiada szerokie burty, które w kilka chwil można rozłożyć w miniaturową scenę – idealną na szybki występ w zapomnianej wiosce, gdzie namiot byłby przesadą.

Wnętrze to osobliwa mieszanka baraku, kapliczki i garderoby. Nawet skromniejsze powozy mają miejsce do spania, źródło światła, mały piecyk lub kuchnię oraz skrzynie pełne kostiumów, lin, rekwizytów i talizmanów. Najcenniejsze przedmioty i zdobyte kosztowności ukryte są w sejfach lub pod podłogą – bo w świecie, gdzie gościńce roi się od bandytów, nikomu nie ufa się całkiem.

Na cyrkowych arenach rydwany nie są rzadkim widokiem – przeciwnie, są jednym z najbardziej widowiskowych elementów przedstawień. Wędrowne trupy cyrkowców często sięgają po rydwany podczas odgrywania epickich widowisk historycznych, w tym legendarnych scen z Bitwy na Przełęczy Czarnego Ognia, w której Sigmar Młotodzierżca miał prowadzić natarcie w rydwanie wodza Brigundian, Siggurda. Tego rodzaju występy, łączące pirotechnikę, magię iluzji i ryzykowne popisy, cieszą się wielką popularnością wśród widzów, którzy przychodzą nie tylko dla śmiechu, ale i dla dreszczu emocji.

Podczas postojów w większych miastach rydwany cyrkowców nierzadko biorą udział w brutalnych wyścigach – organizowanych na arenach gladiatorów, wokół miejskich murów lub po zrujnowanych dzielnicach. W takich rywalizacjach nie ma miejsca na litość – to walka, w której zwycięża nie tylko najszybszy, ale i najbardziej bezwzględny woźnica. Dobrze wyszkoleni woźnicy rydwanów potrafią zarobić na jednym takim wyścigu wielokrotność swej pensji z przedstawień. 


Cyrkowcy z Ligii Ostermarku to nie tylko błazny, iluzjoniści i siłacze – to ruchome katedry wspomnień, wędrowne świątynie śmiechu i rozpaczy, totemy przetrwania, które przemierzają szlaki spustoszonego Imperium, balansując między groteską a tragedią. Od cyrkowców wspinających się po ruinach, przez żonglerów siejących śmierć ostrzem, aż po szablozębne bestie i hipnotyzujących szarlatanów – każdy element tej kompanii to opowieść o bólu, który przemieniono w sztukę. Ich siłą nie jest stal ani pancerz, lecz iluzja, urok i odwaga, by rozbawić świat, który zapomniał, jak się śmiać.

W kolejnych miesiącach przybliżę Wam m.in. kompanię Strażników dróg z Averlandu, Rycerzy Graala z Bretonni, Klan wojowników z Nipponu czy Konwent magów z Hoeth. Każda z tych drużyn wnosi do Warheim FS własną historię – splamioną krwią, wypaloną ogniem, wyśpiewaną pośród ruin.

Do zobaczenia wśród kurtyn i ruin – tam, gdzie dźwięk fujarki zagłusza płacz, a śmiech rozbrzmiewa na tle krzyku.

niedziela, 25 maja 2025

Rekrutacja: Zbrojne stado klanu Mors. Machine, Rydwan.
Recruitment: The armed pack of the Mors clan. Machine, Chariot.

Niektórzy Skaveni ruszają w bój w rydwanach zaprzężonych w Wilkoszczury. Machiny te oferują Szczuroludziom dodatkową ochronę, będąc przy tym kunsztownym i jawnym wyrazem potęgi Skavena. Dla części Szczuroludzi samo bycie wiezionym jest źródłem radości, a gdy rydwan zdobią klanowe trofea, czaszki wrogów i relikwie pokonanych rywali, tym większa satysfakcja.

Do swych rydwanów zaprzęgają Wilkoszczury, które są przebiegłymi i zawziętymi bojowymi zwierzętami. Bluźnierczą krzyżówką Wilka i Szczura.

Szczuroludzie wykorzystują Wilkoszczury na wiele sposobów. Niektóre do przenoszenia ciężarów: łupów i jeńców zdobytych na polu bitwy. Najsilniejsze z Wilkoszczurów łączy się w pary, by ciągnęły plugawe, powożone przez Skavenów rydwany. W bitwie rydwany te pędzą na wroga na złamanie karku i uderzają w szeregi przeciwnika z niepowstrzymaną siłą, tnąc je pazurami, siekaczami i ostrzami. Rydwany, które przetrwają bitwę, używane są do przewożenia łupów, przytracza się do nich szeregi spętanych jeńców, których prowadzi się do Podimperium, gdzie słuch o nich ginie. Ich los jest przypieczętowany – w najlepszym razie zostaną poświęceni na ołtarzu lub pożarci w czasie zwycięskiej uczty.

Dziś mam dla Was zdjęcia złożonych i przygotowanych do malowania, modeli postaci z Zbrojnego stada klanu Mors do Warheim FS.

Modele złożyłem przy okazji #113 edycji Figurkowego Karnawału Blogowego i od tamtej pory dorobiły się podstawek i cierpliwie czekają na malowanie.
Today I have for you pictures of the assembled and prepared for painting, character miniatures of the The armed pack of the Mors clan for Warheim FS

I put the miniatures together during the #113 edition of the Miniature Blog Carnival and since then they have been given bases and are patiently waiting to be painted.

sobota, 24 maja 2025

30.05.2025 pokaz gry Warheim FS w Bibliotece Politechniki Śląskiej w Gliwicach.

Wszystko wskazuje, że tym razem się uda...

Dzięki uprzejmości Ignacego Trzewiczka, wraz z Zygmuntem Gałganem i Mateuszem Jaworskim mam przyjemność zaprosić Was na pokaz Warheim FS, który odbędzie się

30 maja 2025 w godzinach 17:00-24:00 

w czasie Nocki w Niziole w Biblioteka Politechniki Śląskiej.

🔥Czy odważysz się poprowadzić swoją kompanię przez zgliszcza Starego Świata?!🔥

🕯️Czym jest Warheim FS?

Warheim FS to fanowski system bitewny typu skirmish, osadzony w realiach Starego Świata po Burzy Chaosu – brutalny, ponury i nieprzebaczający. 

To jednak coś więcej niż klon klasyka – Warheim FS oferuje rozbudowany system kampanii, rozwój postaci, eksplorację, dziesiątki drużyn i bogaty zestaw zasad specjalnych i opcjonalnych, które oddają klimat postapokaliptycznego Imperium pogrążonego w chaosie, głodzie i bluźnierczych rytuałach.

To gra dla tych, którzy nie szukają bohaterów bez skazy – lecz dowodzą rannymi, złamanymi i przeklętymi.

Każda decyzja ma znaczenie. Każde zwycięstwo ma cenę.

🕯️Czym różni się Warheim FS od Mordheim i dlaczego warto spróbować?

Warheim FS to duchowy spadkobierca Miasta Potępionych – ale rozwijany i testowany przez 18 lat.

Zachowuje klimat, ale dodaje więcej drużyn, więcej zasad, głębszą kampanię i większą różnorodność scenariuszy.

To Mordheim rozbudowane do granic wyobraźni:

więcej magii, więcej ekwipunku, więcej dramatów – i wszystko osadzone w świecie, który kona po inwazji Chaosu.

Jeśli grałeś w Mordheim – odnajdziesz się tu od razu.

Jeśli czegoś Ci w nim brakowało – Warheim FS najpewniej już to ma.

🕯️Dlaczego warto zagrać?

Gra oferuje ponad 60 zróżnicowanych drużyn: od łowców czarownic, przez krasnoludy, nieumarłych i skavenów, aż po egzotyczne kompanii z Nipponu, Arabii czy Fimiry czczące bóstwa od eonów śpiące na dnie oceanu.

Postaci rozwijają się między potyczkami, zyskują doświadczenie, mutacje, rany, ekwipunek i przekleństwa

Gra silnie inspirowana klasycznym Warhammerem Fantasy i Mordheim, z kampanią w duchu RPG i mechaniką skirmisha

Nie potrzebujesz armii – wystarczy tuzin modeli, kilka kości i gotowość, by rzucić się w otchłań szaleństwa

System jest darmowy, stale rozwijany przez społeczność i wspierany przez turnieje oraz kampanie narracyjne

🕯️Materiały:

Podręcznik (PDF) dostępny jest TUTAJ.

Raporty bitewne, galerie i relacje z turniejów znajdziecie TU.

Nie musisz znać zasad. Nie musisz mieć modeli.

Wystarczy, że chcesz zagrać w coś innego niż wszystko.

W świecie, gdzie zwycięstwo może być tylko początkiem upadku.

🕯️Do zobaczenia wśród ruin straceńcze!



piątek, 23 maja 2025

Recenzja: River Bridge od Kromlech.
Reviews: River Bridge from Kromlech.

Na blogu DansE MacabrE zaglądamy dziś na warsztat, gdzie trafił River Bridge od Kromlech - zestaw, który łączy estetykę, solidność i zapach ciętego hdf-u

Rzeczny most
 jest jedną z wielu makiet dostępnych na stronie producenta i jest kompatybilny z innymi zestawami.

Zestaw sprzedawany jest w formie do samodzielnego montażu i pomalowania.

Ramki z elementami do złożenia makiety, które były częścią większej, dobrze zabezpieczonej przesyłki, otrzymałem zapakowane w folię, wewnątrz której znalazły się dwie firmowe ulotki z niezbędnymi informacjami oraz kodem QR prowadzącym do pliku z instrukcją składania.

Ramki występują w kilku grubościach, w zależności od znajdujących się tam elementów.

Po zdjęciu opakowania w warsztacie rozszedł się charakterystyczny zapach ciętego laserem hdf-u, który albo się lubi, albo nie.

Ja lubię, dlatego niezwłocznie przystąpiłem do sklejania makiety, i choć elementów jest dość dużo, to czytelna instrukcja i dobrze spasowane części pozwoliły mi złożyć most w 2 godziny.

Rzeczny most przedstawia... no rzeczny most. Całość złożona jest z trzech modułów o szerokości około 16 cm, wysokości około 6 cm i długości 24 cm lub 37 cm w zależności od tego, czy woda była zimn... to znaczy czy złożymy mały most czy most rzeczny.

Jeśli lubicie waloryzować makiety, to przy moście rzecznym nie napracujecie się za dużo, także pomalowanie zestawu nie powinno sprawić większych problemów. 

Jeśli lubicie makiety z hdf-u to rzeczny most powinien spełnić Wasze oczekiwania.

Polecam – chyba że wolicie, żeby Wasze figurki przeprawiały się wpław!

Makietę możecie nabyć na stronie sklepu Kromlech.

Today on the DansE MacabrE blog, we’re heading back to the workshop to take a closer look at the River Bridge from Kromlech – a kit that combines aesthetics, sturdiness, and the unmistakable scent of freshly laser-cut HDF.

The river bridge is one of many terrain pieces available on the manufacturer’s website and is fully compatible with other Kromlech sets, allowing you to combine and expand them almost endlessly. 

The kit comes in a DIY version – ready for self-assembly and painting. 

The sprues with the model parts, which were part of a larger, well-secured package, arrived shrink-wrapped. Inside the packaging were two branded leaflets with key information and a QR code linking to the assembly instructions. 

The sprues come in several thicknesses, depending on the type of parts they hold.

As soon as I removed the packaging, the workshop filled with the familiar smell of laser-cut HDF – which you either love or you don’t. 

I do, so I immediately got to work. While the kit includes a fair number of parts, the clear instructions and well-fitting pieces allowed me to assemble the bridge in about two hours.

 The river bridge, as the name suggests, is... well, a river bridge. It consists of three modules, each about 16 centimeters wide, 6 centimeters tall, and either 24 or 37 centimeters long, depending on whether you build the smaller bridge or the full river span (depending on how cold the wat... I mean, how far the river runs).

If you enjoy detailing terrain, you won’t have to break too much of a sweat here, and painting the bridge should be a smooth ride. 

If you like HDF terrain kits, this river bridge will likely meet your expectations. 

Highly recommended – unless you prefer your miniatures to swim across.

You can purchase the kit directly from the Kromlech webstore.


czwartek, 22 maja 2025

Warsztat: Struttendorf, część 22.
Workshop: Struttendorf, part 22.

Nadszedł czas na kolejny etap prac nad makietami od Kromlech.

Po zrobieniu pruskiego muru nadszedł czas na kolejne elementy. Umieściłem makietę na wyciętej ze styroduru podstawie, którą okleiłem glinianymi cegłami o różnym wzorze. Zrobiłem też podłogę na parterze budowli.

Makieta na chwilę obecną prezentuje się następująco. 
It was time for the next stage of work on the building model from Kromlech.

After making the Prussian wall, it was time for the next elements. I placed the building model on a base cut out of styrodur, which I covered with clay bricks of different patterns. I also made the floor on the ground floor of the building.

The buidling models currently looks as follows.

środa, 21 maja 2025

Galeria: Kult Pogromców z Karak Kadrin. Stronnik - Bukanier IV.
Gallery: Trollslayers from Karak Kadrin. Henchmen - Long Drong IV.

Bukanierzy to Pogromcy, którzy znaczną część swego życia spędzili na morzu służąc na okrętach floty krasnoludzkiej, gdzie w licznych walkach z piratami oraz morskimi potworami szukali swego przeznaczenia. Równie gwałtowni i szaleni na lądzie znani są głównie z nadużywania rumu i wszczynania burd. Wielu Bukanierów, którym nie udało się odnaleźć chwalebnej śmierci na wzburzonych morzach Znanego Świata dołącza do kompanii krasnoludzkich Pogromców, by na lądzie szukać swego przeznaczenie i odkupienia. Bukanierzy specjalizują się w używaniu pistoletów. Z natury gwałtowni i na pół obłąkani potrafią jednak w zdyscyplinowany sposób ładować i prowadzić ogień nawet wtedy, gdy wróg podejdzie naprawdę blisko. Rzadko też pudłują, jak ma to miejsce w przypadku mniej zdyscyplinowanych żołnierzy. Wielu Bukanierów używa wykonanych własnoręcznie pistoletów, w których zastosowali dodatkowe usprawnienia bądź też najnowsze ulepszenia opracowane przez Inżynierów.

Jako Bukanierów użyłem metalowych, oldscholoowych modeli od GW.As Long Drong, I used metal, old-school miniatures from GW.