Po walce, jaką stoczyliśmy ze smokiem Skjaladirem, przez wiele tygodni leczyłem rany. Wydarzenia kilku następnych tygodni ogarnia miłosierna mgła zapomnienia. Wiem, że donieśliśmy Lodowej Królowej wieści o nadejściu Hordy Chaosu. Wiem, że polecieliśmy do miasta Praag, gdzie mój towarzysz i jego krasnoludzcy kompani liczyli na spotkanie swojej zagłady. Pamiętam, że zostaliśmy powitani w Mieście Bohaterów przez samego księcia, który okazał się być dalekim kuzynem mojej pięknej towarzyszki, Ulriki. Niewiele jednak pamiętam szczegółów dotyczących tych spraw. Z trudnością je sobie przypominam, być może dlatego, że moją pamięć przygniatało wspomnienie apokaliptycznych wydarzeń, jakie miały nastąpić.
To, co zdarzyło się podczas następnych tygodni, rzuciło mnie w jeszcze większe otchłanie przerażenia i rozpaczy. Podczas mej długiej i żałosnej kariery kronikarza Pogromcy Trolli znalazłem się w niewielu miejscach bardziej zatrważających. Nawet dziś drżę wspominając szaleństwo i obłęd tych straszliwych dni…
- fragment Moich Podróży z Gotrekiem, tom IIII, spisany przez Herr Feliksa Jaegera. Wydawnictwo Altdorf, AS2505
Miasto miało mniej szczęści niż Kislev i zostało kiedyś całkowicie pochłonięte przez mutacyjną burzę z północy. Wśród wyjących wiatrów zniszczenia słudzy Chaosu wkroczyli do miasta, mordując kobiety i dzieci. Gdy fale Chaosu ustąpiły, powrócili ci, którym udało się uciec. Znaleźli jednak swoje domy przemienione w straszliwy koszmar. Tam gdzie wcześniej stały budynki, obecnie znajdowały się kałuże pofałdowanego i stopionego szkła, które powstały w wyniku niewiarygodnego gorąca. Pojawiły się jaskinie, groty i inne tajemnicze zniekształcenia. Zmiany nie ograniczyły się do materii nieożywionej, gdyż wypaczone zostało wszystko, przez co przeszły hordy Chaosu. Nie można było odróżnić żywych istot o szorstkich kamieni budynków. Tak więc ci, którzy uratowali się z Praag zastali swoje miasto całkowicie odmienione i zniszczone. Rozłupane mury odsłaniały rzędy wyszczerbionych zębów w bełkoczących ustach, a podłogi falowały, jakby zbudowane z falującej masy wijących się stworzeń.
Król Zoltana podjął desperacką decyzję i rozkazał spalić miasto aż do fundamentów. Oczyścił teren z ohydy, aby ludzie mogli odbudować swoje domy. Tak uczynili i wnieśli nowe miasto, którego kamienne mury były tak wytrzymałe, jak w samym Kislevie. Jednak mieszkańcy nie wyobrażali sobie nawet prawdziwej potęgi Chaosu, którego tworów nie można tak łatwo zniszczyć. Nic więc dziwnego, że dawna groza zaczęła się odradzać, plugawiąc nowe budynki. Najpierw miasto zaczęło szeptać, a nocne powietrze wypełniły żałosne krzyki agonii. Później w ścianach budynków zaczęły pojawiać się twarze, a z bruku wyrastały chciwe ręce. Jedynie stała czujność, palenie i odbudowywanie pozwalają w takich warunkach zachować normalność. Praag ma ponurą reputację i podróżni często snują ponure opowieści o czającej się w nim grozie. Król Zoltana w swym pałacu szkoli Stalgradzką Milicję i rozmyśla o tym, w jaki sposób pokonać rozprzestrzeniający się Chaos i pomścić swój lud.
W owym czasie, wśród straszliwej zimy, uważałem się za dobrze obeznanego ze wszelkimi koszmarami i bólem. Podczas oblężenia Praag doświadczyłem straty wielu zaufanych towarzyszy, którzy polegli z rąk sług Chaosu. Jednakże wszelkie znoje, jakie stały się dotychczas moim udziałem, bladły wobec tego, co miało nadejść. Bowiem dziwnym zrządzeniem losu lub mocą kpiny Mrocznych Bogów, przeznaczeniem moim i Pogromcy było spotkanie z pradawnym, potwornym złem oraz strata kolejnych spośród tych, którzy byli mi najbliżsi. Strata w sposób nader osobliwy i przerażający. Najciemniejsze dni miały dopiero nadejść.
- fragment Moich Podróży z Gotrekiem, tom IIII, spisany przez Herr Feliksa Jaegera. Wydawnictwo Altdorf, AS2505
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz