czwartek, 23 marca 2017

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z pierwszej sesji - 'Sieroty z Mglistych Wzgórz'. Mitterfrühl AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland

Istnieje wiele przyszłości, ale tylko jedna przeszłość. Kiedy podróżujecie za siebie, idziecie prostą ścieżką. Pokonujecie ogromne odległości, jednak ścieżka pozostaje stała, ponieważ jest zamknięta w naszej pamięci. Teraz spróbujcie sobie wyobrazić, że są inne ścieżki, z dzisiejszego dnia do jutra. Jutro jeszcze się nie wydarzyło i możliwości jest nieskończona ilość. Każdy z nas podejmuje decyzje, które mają wpływ na kształt tego jutra. Załóżmy, że przeniesiemy się w to jutro. Widzimy wtedy ogromną liczbę ścieżek, cienkich jak pajęczyna i zmiennych. Która jest prawdziwa? A kiedy podążymy jedną z nich, jak wrócić do dzisiaj, które z punktu, w którym stoimy, jest wielorakim wczoraj? Do którego dojdziemy wracając? Może się zdarzyć, że podróżnik się zagubi. Oddali się tak bardzo od samego siebie, że zacznie dryfować, stając się widmem, ulotnym jak dym…

- Sigismund von Sonnenschein, Prezbiter Sigmara
***
Mitterfrühl AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.

Czcigodny!

Zgodnie z otrzymanym poleceniem dotarliśmy do Grunburga i nawiązaliśmy współpracę z Prezbiterami Sigmara z klasztoru Glaubenniedrich. Nieufność kapłanów Sigmara wciąż jest duża i nic nie wskazuje na to by w przyszłości uległa zmniejszeniu, jednak listy uwierzytelniające oraz pieczęcie Imperatora skłoniła duchownych do niechętnej współpracy.

Tak jak Wasza Dostojność przypuszczała mnisi z klasztoru Glaubenniedrich wydają się posiadać dużą wiedzę na temat zdarzeń, które pozostają w naszym zainteresowaniu jednak wątpię, by podzielili się z nami posiadanymi informacjami w inny sposób niż poprzez umożliwienie bierniej obserwacji w trakcie 'podróży poza ciało'.


W dzisiejszym 'nabożeństwie' udział wzięła R., która w eskorcie dwóch Prezbiterów Sigmara cofnęła się do roku AS2502 do dnia Mitterfrühl, do miasta Oldenlitz k. Salzenmund, w Baronii Nordlandu. Poniżej zamieszczam jej skróconą relację, natomiast więcej informacji na temat głównych bohaterów tamtych zdarzeń oraz pełny zapis przekażemy Waszej Dostojności niezwłocznie po sporządzeniu.


...jak udało mi się ustalić wyprawą, która wyruszyła wiosną do kopalni i faktorii handlowej położonych we wschodniej części Mglistych Wzgórz, dowodził Rolf Errlich, który od swoich bezpośrednich przełożonych otrzymał pisemne polecenie następującej treści:

"Dokonać kontroli kopalni i faktorii. Zdrowych zostawić na miejscu. Chorych lub odmienionych przetransportować do Oldenlitz. Zagrażające życiu 'deformacje' usunąć żelazem i ogniem. W razie konieczności wyeliminować poważnie 'odmienionych'. Ciała spalić w ogniu. Tak rzekłem, ku chwale Damesu!."
Wraz z Rolfem Errlichem w kierunku Mglistych Wzgórz wyruszyli pozostający w naszym zainteresowaniu Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Walter Neun, a także pięciu innych mężczyzn z Oldenlitz, których personalia zostały umieszczone w odpowiednim załączniku. Oddział dysponował także zaprzęgiem, trzema końmi pociągowymi oraz odpowiednim ekwipunkiem wśród którego nie wykryłam magicznych przedmiotów lub artefaktów.

Jak ustaliłam Rolf  Errlich wtajemniczył wymienionych powyżej z imienia i nazwiska kompanów w detale misji, jednak na chwilę obecną nie mam pewności czy wszyscy mężczyźni w pełni zrozumieli istotę stojącego przed nimi zadania oraz czy dowodzący wyprawą zdawał sobie sprawę czego faktycznie oczekują od niego przełożeni.


Według planu oddział wyruszył na zachód i po trzech dniach miał dotrzeć do celu. Pomimo wiosennych roztopów drużyna dość sprawnie poruszała się leśnym traktem, by drugiego dnia zatrzymać się przed zniszczonym mostem, który niegdyś łączył przeciwległe brzegi przecinającego szlak jaru. W tym miejscu kompania podjęła decyzję o wyprzęgnięciu zwierząt pociągowych i pozostawieniu zaprzęgu. Następnie awanturnicy pieszo pokonali parów i znajdującą się na dnie zamarzniętą rzekę i po zmroku trzeciego dnia dotarli pod otaczającą kopalnię i faktorię drewnianą palisadę.

Kołatających po zmroku wędrowców nikt nie wpuścił do środka, nikt nie odpowiedział także na ich wołania. Kompania postanowiła nocować pod bramą, gdzie w namiotach schronili się przed chłodem wiosennej nocy.

Po północy na wartującego Rufusa Hubera został rzucony czar, który omamił awanturnika oraz jego towarzyszy i pozbawił ludzi przytomności. Do obozowiska wkroczył Wampir (więcej informacji na temat stworzenia zostanie zamieszczone w załączniku), który porwał jednego ze stronników, a służący mu dregowie odebrali ludziom broń i wrócili za mury, gdzie ukryli się w opuszczonych przez górników domach.

Gdy wschód słońca rozproszył rzucone na ludzi zaklęcie, awanturnicy pokonali palisadę i dostali się na teren faktorii i kopalni, gdzie odkryli że budynki zostały opuszczone, główne wejście do kopalni wysadzone, a następnie zabezpieczone solą i święconą wodą. Kompanii udało się także odnaleźć zaginionego stronnika oraz odebrany oręż. Gdy poznali, że stronnik padł ofiarą Wampira zabarykadowali się w jednym z budynków gotowi bronić swojego życia. Jednak Wampir miał inne plany, wysłał do Rolfa Errlicha jednego ze swoich dregów z propozycją, która brzmiała następująco:
"Mój Pan nie pragnie waszej krwi. Przynajmniej nie całej. Zadowoli się połową, bo jest łaskawy i miłosierny. Ty śmiertelniku wybierzesz kogo poświęcisz. Czterech wyruszy ze Mną, mówi Pan, by czterech mogło pozostać!. Jak jest twoja odpowiedź nędzniku?
Rolf  Errlich rozmówił się ze swoimi zaufanymi kompanami, po krótkiej naradzie postanowili upić, a następnie porzucić na żer Wampira czterech stronników oraz dwa z trzech zwierząt pociągowych, których również zażądał Nieumarły. Gdy drużynnicy ukryli się w jednej z piwnic, świta Wampira spętała nieprzytomnych ludzi, umieściła ich w należącej do Wampira karocy, do której zaprzęgnięto dwa konie, i odjechała na północny zachód.

W ciągu kilku kolejnych dni Ingwar Egonsson korzystając z pozostawionych w budynkach zapasów sporządził proch, który wykorzystał do wysadzenia głazów zagradzających wejście do kopalni. Kompanii udało się nawiązać kontakt z ukrywającymi się w kopalni ludźmi, a przynajmniej z pierwszą grupą, wśród której nie było 'odmienionych'. O istnieniu drugiej grupy podczas opatrywania ran i leczenia górników dowiedział się Ingwar Egonsson, który z nieznanych na chwilę obecną powodów nie przekazał tej informacji swoim towarzyszom.

Rolf Errlich nieświadom istnienia drugiej grupy 'ocalonych', chcąc zrealizować zlecone mu zadanie, przekonał górników do odbudowania zniszczonego mostu w zamian za obietnicę przetransportowania zaprzęgiem tuzina osłabionych, niedożywionych dzieci do znajdującego się w Oldenlitz lazaretu. I choć 'sieroty' faktycznie wyruszyły wraz z kompanią do Oldenlitz, to przed miejskimi murami Rolf Errlich przekazał powóz wraz z pasażerami ludziom wysłanym przez swoich Mistrzów Gildii.

Drużynnicy za wykonanie swojego zadania otrzymali od swych mocodawców wynagrodzenie w wysokości 20 zk na głowę. Zastanawiające jest, że Ingwar Egonsson przekazał całość na rzecz miejskiego lazaretu.

Los 'sierot z Mglistych Wzgórz' na chwilę obecną pozostaje nieznany. Towarzyszący mi Prezbiterzy Sigmara nie mogli wkroczyć do miejsca poświęconego innemu bóstwu, a do takiego właśnie zostały przetransportowane sieroty, mi zaś z uwagi na brak doświadczenia w 'podróżowaniu poza ciałem' odradzono samodzielną wyprawę.

Jeśli Wasza Dostojność sobie życzy, w przyszłości podzielimy się uwagami na temat różnić w podejściu do  'podróżowania poza ciałem' jakie występują pomiędzy naszą wiedzą, a wiarą duchownych.


Pozdrawiam,
X.

PS R. pragnie nadmienić, iż w trakcie 'nabożeństwa' była świadkiem dwóch zdarzeń z udziałem kompanii awanturników, które choć nie mają bezpośredniego związku z 'sierotami z Mglistych Wzgórz' to być może zainteresują Waszą Dostojność na tyle, by zlecić ich obserwację.

Pierwszym zdarzeniem były tajemnicze słupy dymu unoszące się nad lasem, na północ od szlaku, którym podróżowała kompania.

Drugi incydent to ciężko ranny Rzeczny Troll, który został ujawniony przez Rufusa Hubera w zamarzniętym korycie rzeki nieopodal zniszczonego mostu. Interesującym wydaje się być, kto mógł zadał Trollowi tak poważne rany, że stwór został uwięziony w lodzie nim zregenerował obrażenia.
***

Jako, że nie samymi figurkami człowiek żyje, to po niemal dekadzie wraz ze znajomymi postanowiliśmy wrócić do gry Warhammer FRP. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to raz w miesiącu szanowne państwo-draństwo będzie miało przyjemność (mniejszą lub większą) zapoznać się na łamach DansE MacabrE z fabularyzowaną relacją z sesji. Mam nadzieję, że taka forma przekazu spotka się z waszą akceptacją i zainteresowaniem.

Jak zwykle wszelkie komentarze, uwagi i spostrzeżenia mile widziane.


Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz