poniedziałek, 16 marca 2015

Święte Oficjum Sigmara. Część 5.

…zważywszy na fakt, iż przestępstwo demonologii oraz wiary w zakazane bóstwa i bogów Chaosu dotyczy bezpośrednio sumienia jednostki, my, Inkwizytorzy, zostaliśmy zmuszeni do zastosowania nowego narzędzia do zwalczania herezji. Jest nim formuła denuncjacji z tytułu reputacji. Od tej pory, by wykryć heretyka nie jest konieczne czekanie na kogoś, kto by go zadenuncjował. Należy natomiast zająć się jego reputacją, opinią, jaką cieszy się jego rodzina, jego kontaktami towarzyskimi. Przede wszystkim należy jednak przyjąć założenie, drogi bracie, iż heretyk z samej swej natury jest dzieckiem kłamstwa. Decydujące jest więc badanie sławy, jaką cieszy się on w społeczności.

Przestudiuj dokładnie reguły i zalecenia, zawarte w księdze Podręcznik Inkwizytora, spisanej przez naszego brata Theneusa I, bardzo dobrze one ową procedurę opisują.

Oto Inkwizytor, oznajmiając o swym przybyciu, wysyła do proboszczów miast lub wiosek, w których ma odbyć się jego wizytacja, list. List taki brzmi mniej więcej:
Inkwizytor…, prezbiter Sigmara, do szacownego…, proboszcza parafii znajdującej się w mieście…; wzywamy was do okazania posłuszeństwa naszym apostolskim przykazaniom. Mamy zamiar, zgodnie z tym do czego jako inkwizytor powołani jesteśmy, porozmawiać o pewnych kwestiach, które dotyczą wiary, tak zgromadzonego kleru, jak i wiernych. Dlatego też, na mocy nadanej nam przez Wielkiego Teogonistę, którą z jego woli w tym miejscu sprawujemy, prosimy Was, żądamy i nakazujemy w przyszły Festag ogłosić ludowi, że ma on, w kolejny Festag, udać się do Świątyni Katedralnej…, po to, aby wysłuchać tego, co dotyczy prawowierności w sprawach wiary.
W następnym tygodniu proboszcz otrzymuje kolejne pismo, mające na celu potwierdzenie i ponowne przypomnienie tego, o czym była mowa w poprzednim liście.

Po piśmie tym następuje wizyta jednego z nas, Inkwizytorów. W przewidziany Festag, w uroczystych szatach, z pompą i paradą wkraczamy do katedry i wygłaszamy podczas nabożeństwa homilię, w której przypominamy wszystkim obecnym (a także i nieobecnym), co oznacza wierność prawdziwej wierze. Homilię kończymy wezwaniem, które nie pozostawia żadnych wątpliwości.
Pojmując doniosłość poruszonych tu przed chwilą kwestii, niech każdy pamięta, że jeśli wie coś o słowach lub czynach sprzeciwiających się wierze, ma on obowiązek wyjawienia tego Inkwizytorowi. Niech nikt nie myśli, iż wstydem byłoby składanie donosów na przyjaciół czy sąsiadów! Wręcz przeciwnie, jest ono gestem wspaniałego posłuszeństwa prawom Sigmara naszego Pana. Tak więc, aby uniknąć zamieszania, niech wszyscy dokładnie wysłuchają tego, co odczyta wam skryba.
Wtenczas w katedrze panuje absolutna cisza. Na ambonę wchodzi skryba, który zajmuje miejsce obok nas, a następnie rozwija zwój pergaminu i uroczyście odczytuje przesłanie:
My, prezbiter Sigmara…, Inkwizytor jego świątobliwości Wielkiego Teogonisty na tym obszarze…, dowiedziawszy się, że demonologowie i wyznawcy Mrocznych Bogów niczym żmije starają się rozlać swą truciznę w tej waszej krainie i że chcą oni spustoszyć wasze dusze, tak jak lisy pustoszą ogrody Pana, bluźniąc przeciw Sigmarowi najwyższemu.My, których wnętrzności skręcają się ze strachu i wstrętu, na samą myśl, iż trucizna herezji zatruła już wiele dusz.My, władzą nadaną nam przez Wielkiego Teogonistę, na mocy świętego posłuszeństwa i pod karą ekskomuniki, nakazujemy wszystkim i każdemu z osobna, tak świeckim, jak duchowieństwu, wszystkim osobom żyjącym w granicach tego miasta i w promieniu ośmiu mil poza jego murami, aby w ciągu ośmiu dni, poczynając od dnia dzisiejszego, powiadomili nas, jeśliby dowiedzieli się lub usłyszeli, że jakaś osoba jest kultystą Chaosu czy też jest podejrzana o czczenie Mrocznych Bogów lub też, że mówi ona coś przeciwko jakiemuś artykułowi wiary czy przeciw sakramentom, lub nie zachowuje się tak jak inni, lub też unika kontaktów z wierzącymi, lub też wzywa demony i oddaje im cześć.
Notariusz zwija pergamin i odchodzi, odprowadzany cichym szmerem tłumu. Nie ma jednak czasu na żadne komentarze, ponieważ w tym czasie ponownie zabieramy głos:
Ktokolwiek - niech go Sigmar broni! - nie podporządkowałby się naszemu nakazowi denuncjacji - zaniedbując w ten sposób zbawienie swej duszy - niech wie, że objęty jest ekskomuniką.Ten natomiast, kto pomoże nam w wypełnieniu naszego zadania, otrzyma trzy lata odpustu. Również i skryba, który przed chwilą odczytał wam ów nakaz, uzyskał trzy lata odpustu. Bądźcie więc posłuszni i nie traćcie i wy okazji otrzymania odpustu.
Nasze słowa zwrócone są do prawych wiernych obecnych w świątyni. Zdajemy sobie jednak sprawę, że wśród słuchających nas owiec znajdują się i wilki. Jako Inkwizytorzy jesteśmy znawcami prawa, mamy więc umysł jasny i przenikliwy. Wiemy, że aby uderzyć we wroga, trzeba oddzielić go od innych, trzeba zmusić go, by wyszedł na światło dzienne:
Nadana nam władza apostolska pozwala nam natychmiast zademonstrować dobroć Sigmara. Dlatego też udzielamy szczególnej łaski wszystkim kultystom, sympatyzującym z kultystami, opiekunom kultystów, podejrzanym o czczenie Mrocznych Bogów, dobroczyńcom Mrocznych Bogów, z powodu których tu przybyliśmy, aby przyszli do nas z własnej woli, przed upływem miesiąca, nie czekając na to, że zostaną oni zadenuncjowani, oskarżeni czy aresztowani. Nie będziemy jednak równie miłosierni po upływie tego okresu.
Niemało jest wilków obecnych na tym nabożeństwie. Może brakować tych, którzy świadomie przeszli na stronę Mrocznych Bogów. Ci jednak, którzy wiedzą, iż wygłaszali jakieś wątpliwości czy krytykę, a jeszcze bardziej ci, którzy mieli w zwyczaju bluźnić czy przeklinać, są obecni i teraz lękają się i drżą. Ci właśnie, o tchórzliwych duszach, stanowią największe zagrożenie dla swych ziomków.

Na początku próbują oni ratować się sprytem. Przychodzą do konfesjonału, kiedy świątynia jest już pusta i proszą o możliwość przystąpienia do sakramentu pokuty. Czasami nawet i więcej: zbliżają się do nas, Inkwizytorów i łamiącym się głosem proszą, abyśmy to my ich wyspowiadali. Jednak zapominają, że Inkwizytor i spowiednik to dwie oddzielne figury: Inkwizytor nie jest spowiednikiem, lecz sędzią. Sekret spowiedzi nie może być mieszany z sekretem procesu prawnego. Ponadto Inkwizytor, wprawdzie nie będąc wilkiem, jest w każdym razie lisem. Heretyk nie może więc liczyć, iż łatwo uda mu się wyłgać.

I tak wilk zostaje przegoniony. Podjęta przez niego próba ratowania swej skóry obraca się teraz przeciw niemu. Inkwizytor nie zechciał wysłuchać jego spowiedzi, a co więcej, wie już, iż możemy w niego uderzyć. Usiłując ukryć się i wykupić za niską cenę, kultysta zdjął swą maskę. Ktoś go zobaczył. Ludzie już wiedzą. Wiemy też my. Musiał się odsłonić i teraz stoi nagi, definitywnie wykryty. Paradoksalnie stał się donosicielem na samego siebie.

Drugi wilk, bardziej sprytny, dowiedział się o tym, co zaszło. Również i on zbliża się do Inkwizytora, jednak jego cel jest inny niż jego poprzednika. Tak - stwierdza - wie on dobrze, co chciał wyznać ten drugi. Jeśli Inkwizytor zechce, opowie o wszystkim. Zresztą - mówi - wygłoszona w katedrze homilia wstrząsnęła nim do głębi, dotarła do najgłębszych zakamarków jego duszy i pobudziła go do łez, nie, bynajmniej nie do łez skruchy, ale do łez cierpienia z powodu tego bliźniego: bluźniercy i cudzołożnika, zresztą wszyscy wiedzą co to za jeden.

Inkwizytor słucha, robi notatki, kataloguje oskarżenia, pociesza wilka, który na koniec zmienia się w krokodyla: Może zdradziłem mego przyjaciela…, może skrzywdziłem mego towarzysza…. Pocieszamy go: Nie lękaj się: prawda nas wyzwoli. Wezwę cię, kiedy będzie potrzeba. Troszcz się tylko o to, żeby czegoś nie pominąć, w ten sposób zapracujesz na swoje zbawienie oraz na zbawienie innych.

Sprytny wilk odchodzi, również i on widziany przez innych współmieszkańców, których spojrzenia śledzą go przez szpary w zasłoniętych oknach. Również i on jest niespokojny. Ostatnie słowa Inkwizytora nie były jasne. Nie wystarcza więc złożenie donosu, aby zarobić sobie na zbawienie duszy? Nie należą się za to trzy lata odpustu?

Wieczorem, w karczmie, wielu pyta go o tę rozmowę. Między jednym kielichem a drugim, podniecony winem wilk demonstruje przesadną pewność: To boży człowiek… trzeba z nim porozmawiać tak jak ja… dla zbawienia duszy.

Następnego dnia dom, w którym zatrzymaliśmy się, zostaje oblężony przez tłum mężczyzn i kobiet, tłum tak liczny, że nie wystarcza czasu na wysłuchanie wszystkich. Na plac przyniesiona więc zostaje księga, w której skryba może odnotować wszystko to, czego nie zdołały wysłuchać uszy sędziego. Zbiorowy sekret zostaje rozpowszechniony. Pod koniec drugiego dnia zamykamy się w swym pokoju, zabierając ze sobą sekret miasteczka. Obok łóżka, na biurku spoczywa księga, którą przechowujemy jako swoistą relikwię zła. Uzupełniona jest ona spisanymi przez nas imionami osób, które zgromadziliśmy w ciągu dnia. Teraz już wiemy, od kogo zacząć, kogo przesłuchać.

W ten sposób mija czas łaski, prawdziwy czas zasiewu. Potem można już przejść do fazy żniw, do oddzielenia ziarna od kąkolu.

Ponownie zostają wezwani donosiciele, są przesłuchiwani z większym już spokojem. Jeżeli wcześniej nie było czasu na przesłuchanie wszystkich teraz wydłuża się on. Zza zasłoniętych okien ciekawskie twarze śledzą wszystko, co dzieje się w mieście, słyszą zbliżający się i oddalający dźwięk żelastwa. Poszlaki mało prawdopodobne zostaję odłożone na bok, ale nie zlekceważone: To, czego nie da się znaleźć dzisiaj, może być odkryte jutro. Jeśli natomiast poszlaka jest prawdopodobna, rozpoczyna się proces - do akcji wkracza prawdziwa inkwizycja.

Tak więc, mając do dyspozycji morze donosów i poszlak, musimy jedynie wybrać, zadecydować o priorytecie. Są pewne imiona i wskazówki, które mają pierwszeństwo. Imiona i przyczyny, z powodu których do akcji wkracza natychmiast trybunał inkwizycyjny, donosy na kultystów, czasami na osoby o wysokiej randze. Sieć donosów zacisnęła się i oto, wśród niezliczonych oskarżeń, pojawiają się imiona dobrze znane śledczym. W większości wypadków są to osoby, które przebywały w mieście lub jego okolicach tylko przejazdem, osoby mające sławę kultystów, które jednak już wyjechały. Może zwietrzyły niebezpieczeństwo, a może zostały w jakiś sposób ostrzeżone o ryzyku przebywania w tym regionie. Na miejscu pozostali jednak ci, którzy udzielili im gościny. I od nich właśnie należy zacząć.

Pamiętaj, że przyjaciele kultystów prawie nigdy nie są kompletnie nieprzygotowani. Wezwanie do stawienia się przed trybunałem nie jest więc dla nich zupełnym zaskoczeniem. Rozmowy z towarzyszami, już wcześniej przesłuchanymi, pozwoliły im poznać metodę przesłuchania inkwizycyjnego oraz wydedukować skuteczne formy negacji i obrony. Jest to pierwszy problem, z którym spotykamy się my, inkwizytorzy.

Theneus I sporządził katalog oszustw i wybiegów, do jakich uciekają się oskarżeni podczas procesów, stosowanych również tu, w Imperium:

  • Czasami rzecz sprowadza się do prawdziwej gry słów. Na konkretne pytania Inkwizytora odpowiada się to, co chciałby on usłyszeć, mając na myśli coś zupełnie innego. Sędzia pyta na przykład: Wierzysz, że małżeństwo jest sakramentem?; w odpowiedzi, która brzmi: Jeśli Sigmar tak chce, wierzę, podkreśla się, że Sigmar nie chce. Na to samo pytanie kultysta może też odpowiedzieć pytaniem zwróconym do swego przeciwnika: A wy w to wierzycie?. Potwierdzająca odpowiedź Inkwizytora daje mu bowiem okazję do wybiegu: Tak, też w to wierzę, co oznacza: Ja też wierzę, że wy w to wierzycie.
  • Innym sposobem jest unikanie odpowiedzi za pomocą użycia sformułować takich jak: W co jeszcze mam wierzyć? Czy możliwe jest, abym nie wierzył? Dlaczego mnie o to pytacie? Ja wierzę we wszystko, w co należy wierzyć. Wierzę, że prawda czyni wolnym… i tak dalej w tym stylu.
  • Trzecim sposobem jest zupełne ominięcie pytania i przeniesienie go z płaszczyzny wiary na płaszczyznę egzystencjalną: Czego ode mnie chcecie? Cóż mogą wiedzieć? Jestem biednym prostakiem, ignorantem. Słyszałem wiele rzeczy dotyczących wiary, ale nie mam wystarczająco inteligencji, abym mógł je osądzać. Wy, którzy uczestniczycie w tym przesłuchaniu, nie opuszczajcie mnie; mam żonę i dzieci… Jestem tylko wieśniakiem, nie znam się na subtelnościach teologii, te dyskusje zaszkodzą tylko mojej wierze, gdyż nic z nich nie pojmuję…
  • Kolejny sposób to omdlenie. Słysząc pytanie, na które nie wie, jak odpowiedzieć, oskarżony udaje, że źle się poczuł. Czasami dochodzi nawet do udawania choroby umysłowej.
  • Ostatni przypadek jest, z naszego punktu widzenia najbardziej niebezpieczny. Polega on na udawaniu świętości. Kultysta przedstawia się jako biedny, nieszczęśliwy, pokorny. Robi to wielkie wrażenie na tłumie, który zaczyna czuć do niego sympatię i brać go w obronę.

Nie jest trudno wyobrazić sobie, zwłaszcza w trzech ostatnich wypadkach, że może się zdarzyć, iż ma się do czynienia z osobą, która nie udaje, ale rzeczywiście jest przekonana o własnej pokorze czy też ubóstwie, lub która rzeczywiście źle się czuje czy też nie jest w stanie odpowiedzieć na pytania teologiczne. Takie wątpliwości nachodzą też i nas, inkwizytorów: oszukuje mnie czy też ja oszukuję się co do jego winy?

W swojej księdze Theneus I dostarcza nam bracie, rozstrzygającego kryterium, mającego umożliwić odróżnienie oszusta od prostego człowieka chorego czy obłąkanego: 

A jeśli za którymś razem chodziłoby o rzeczywistego szaleńca? Aby być pewnym, należy obłąkanego, prawdziwego czy fałszywego, poddać torturze. Jeśli nie jest obłąkany, w obliczu bólu z trudem przyjdzie mu kontynuowanie tej komedii.
- fragment Komentarz do Podręcznika Inkwizytora,
autorstwa Lorda Inkwizytora Skalfa I
cdn.

Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz