środa, 6 listopada 2024

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #123: Czaszka, część 1.
Galeria: Giant of Griffin od MOM Miniaturas.
Gallery: Giant of Griffin from MOM Miniaturas.

Witam szanowne państwo-draństwo i zapraszam do lektury wpisu opublikowanego w ramach sto dwudziestej trzeciej edycji Figurkowego Karnawału Blogozwego

Gdyby ktoś z szanownego państwa-draństwa czytającego blog DansE MacabrE jeszcze nie wiedział, FKB to inicjatywa którą w polskiej wargamingowej blogosferze 7 września 2014 roku rozpoczął Inkub prowadzący bloga Wojna w miniaturze.

Do tej pory, co można wywnioskować po tytule posta, odbyły się sto dwadzieścia dwie edycji, których podsumowania znajdziecie TUTAJ.

Gospodarzem sto dwudziestej trzeciej edycji jest Baior, który na swoim blogu The Dark Oak opublikował na początku miesiąca post z tematem przewodnim listopadowej edycji - Czaszka.

To tyle tytułem wstępu, zapraszam do lektury.

Giganci należą do największych humanoidów, jakie kroczą po powierzchni Starego świata, a ich umiejętności bojowe budzą zasłużone przerażenie. Prawdę mówiąc, gdyby były choć w minimalnych stopniu zorganizowane, ich rozproszone plemiona stanowiłyby ogromne zagrożenie dla Imperium. Na szczęście dla wszystkich małych ras, myślenie wydaje się sprawiać gigantom niejaki ból, wobec czego zamiast śnić o zemście, wolą pogrążać się w alkoholowym zapomnieniu. Różni uczeni w ciągu wieków podsuwali liczne wytłumaczenia tego faktu, ale nie ma ostatecznej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje. Nawet najmniej podpity gigant zazwyczaj trochę chwieje się na nogach. Gdy ktoś zostanie przywalony przez przewracającego się giganta, w najlepszym razie może być pewien połamania kończyn, a częściej kończy się to zgnieceniem na miazgę.
Giganci pochłaniają niesamowite ilości mięsa i jeśli są przytomne, zazwyczaj jedzą lub myślą o swoim następnym posiłku. Jeden gigant potrafi pożreć dziennie pięć krów i nadal nie będzie nasycony. Ta niesamowita żarłoczność jest głównym powodem, dla którego giganci stają się najemnikami. Niedostępne szczyty łańcuchów górskich Gór Krańca Świata nie nadają się do uprawy roli, co oznacza, że muszą znajdować swoje pożywienie gdzieś indziej. Prowadzenie życia najemnika zapewnia stałe źródło mięsa i napitku, bowiem giganci nie mają skrupułów przed zjadaniem przedstawicieli innych ras, także innych olbrzymów. Ponieważ złoto nie przydaje się gigantowi na nic, nierzadko skłonne są walczyć dla samych tylko łupów. Łatwo zatem wyjaśnić stosunkowo często obecność olbrzymów wśród oddziałów ras zielonoskórych - orki i gobliny żyją w stanie ciągłej wojny co oznacza, pewne źródło wyżywienia. Dodatkowo, zielonoskórzy zdają się lubić gigantów. Orki, dlatego że giganci uosabiają wszystkie cenione przez nie cechy - są wielkie, silne i nie kalają się myśleniem. Gobliny, ponieważ giganci są dokładnie tacy, jacy powinni być z ich punktu widzenia - głupi jak kij i dość łatwi do manipulowania.
Z drugiej strony, być może giganci po prostu lubią zabijać.
Giganci stanowią dziwną grupę istot, znacznie zróżnicowaną pod względem wielkości. Wszystkie należą do rasy gigantów, choć wielu może mieć różne cechy charakterystyczne, na przykład cyklop to gigant, który ma jedno oko. Wielu gigantów żyje samotnie, często wśród niedostępnych gór. Stanowią oni niebezpieczeństwo dla nieroztropnych podróżnych. Giganci występują stosunkowo pospolicie w północnej Norsce, nazywanej czasami Krainą Gigantów. W przeszłości żyli na całym obszarze Starego Świata, lecz zostali stąd wyparci przez ekspansję rasy ludzkiej. Jednak pojedyncze osobniki lub małe grupy nadal można spotkać w górach Starego Świata.

***
A jak czaszka, to pomalowałem model Giant of Griffin od MOM Miniaturas...

... jako usprawiedliwienie dodaję, że takowe majtają się przytroczone do pasa widocznego na poniższych zdjęciach jegomościa.

Model jest całkiem wysoki, bliżej będziecie mogli przyjrzeć mu się w recenzji, która niebawem pojawi się na blogu, ale już na ostatnim zdjęciu możecie zobaczyć jak góruje nad zwykłymi piechurami.

Poza malowanym dekady temu gigantem od GW, jest to pierwszy tak duży model, który malowałem i było to całkiem przyjemne.

Przy okazji musiałem pohamować chęć mocnego pobrudzenia i utytłania giganta. W ramach ćwiczenia ograniczyłem się tylko do mocnego skorodowania zbroi. Uznałem, że odziedziczył pancerz po zmarłych przodkach, stąd kontrast to względnie nowych bufiastych nogawic i rękawów.

Napisałem poradnik, który powinien ukazać się jutro, w którym krok po kroku pokazałem malowanie rdzy.

Oglądajcie i komentujcie!
And as the skull, I painted a miniatures of the Giant of Griffin from MOM Miniaturas....

...as an excuse, I add that several skulls are hung at the belt of the gentleman visible in the photos below.

The miniatures  is quite tall, you'll be able to take a closer look at it in a review that will soon appear on the blog, but already in the last photo you can see how it towers over the usual imperial soldier.

Apart from the giant I painted decades ago from GW, this is the first such large miniatures I painted and it was quite enjoyable.

On this occasion, I had to restrain the urge to get the giant hard and dirty. As an exercise, I limited myself to only heavily corroding the armor. I figured he had inherited the armor from his deceased ancestors, hence the contrast to the relatively new buff legs and sleeves.

By the way, I wrote a tutorial, which should be published tomorrow, in which I showed the rust painting step by step.

Feel free to take a look at the photos and leave a comment!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz