poniedziałek, 7 listopada 2016

Między Młotem a Kowadłem... - Koyoth z shadow grey!

Dzień dobry!

Szanowne państwo-draństwo pozwoli, że w imieniu swoim, czyli QC, oraz Maniexa przedstawię wam kolejny wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Między Młotem, a Kowadłem!


Listę opublikowanych do tej pory wywiadów znajdziecie TUTAJ.

Założeniem serii jest przeprowadzenie wywiadów z blogerami skupionymi wokół założonego przez FireAnta serwisu Wrota - polska sieć blogów bitewnych.


Bohaterem kolejnego odcinka jest Koyoth, który od grudnia 2010 roku prowadzi blog shadow grey.



Kwestionariusz osobowy...

...osoby rozpytywanej.

Wywiad zaczniemy od szybkiego kwestionariusza osobowego:


Nim przejdziemy do wywiadu drodzy czytelnicy zechcą włączyć sobie wybrany przez Koyotha teledysk:


Wywiad...

...czyli między młotem a kowadłem.




Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z grami bitewnymi? Jak zaczęła się Twoja przygoda z figurkami? W którym to było roku?
Koyoth: To był rok 1998. Skończyłem podstawówkę i dostałem się do liceum. Traf chciał, że do tej samej klasy trafił niejaki Maniex - naonczas szczęśliwy posiadacz Warhammera Questa i niewielkiej ilości figurek różnych. I zaraziłem się tym - figurki mnie urzekły. Z początku szczególnie podobała mi się Bretonnia - moje pierwsze własne ludki to były dwa piątoedycyjne boxy plastików - Knights of the Realm i łucznicy. Pierwsze próby malowania były ciężkie - używałem olejnych humbroli i najtańszych pędzelków, a sumaryczna grubość warstw farby oscylowała niekiedy gdzieś w okolicach milimetra (te pierwsze potworki ze względu na płaskie twarze ochrzciliśmy mianem "patelniaków", bo wyglądały, jakby im ktoś solidnie przyfasolił patelnią). Potem, w miarę zdobywania doświadczenia, stopniowo zmniejszałem grubość farby, ale co dobrych figurek napsułem, to moje. Czas mijał, Bretkę porzuciłem na rzecz Krasnoludów i już przy nich pozostałem - wprawdzie ostatnio maluję Chaos, ale to tylko taki urlop od brodaczy :) Sporo grałem w Mordheim. Przez jakiś czas dowodziłem Bauhausem w Warzone 2 ed. Do mojej kolekcji trafiło także sporo figurek z zupełnie różnych frakcji i systemów. Jednak przede wszystkim zbierałem i malowałem WFB. I tak mi do dziś zostało.
Od kiedy prowadzisz bloga i co skłoniło cię do takiej aktywności w sieci?
Koyoth: Bloga założyłem pod koniec 2010 roku. Mniej-więcej wtedy stwierdziłem, że kilka figurek udało mi się na tyle, że mogę się nimi pochwalić - należał do nich Heinrich Kemmler, pierwsza figurka, jaką zaprezentowałem na shadow grey. Przez następne kilka lat publikowałem bardzo sporadycznie, bo i malowałem strasznie mało. Dopiero na początku 2015 wróciłem na dobre do malowania, co, jak sądzę, znajduje odbicie w częstotliwości pojawiania się nowych wpisów.
Dlaczego zdecydowałeś się na taką platformę blogową i co uważasz za jej największą zaletę?
Koyoth: Od lat korzystam z różnych produktów Google'a, więc założenie bloga na Bloggerze przyszło mi raczej naturalnie, ot, tak, samo z siebie. Największe zalety tej platformy to, w mojej opinii, bardzo prosta obsługa, stabilność serwerów i darmowość usługi. Jasne, są na rynku produkty znacznie bardziej zaawansowane, o dużo większych możliwościach, jednak na potrzeby prostego bloga Blogger wystarcza aż nadto.

Skąd pomysł na nazwę twojego bloga?
Koyoth: Do ostatniej chwili nie miałem dobrego pomysłu na nazwę - dopiero majstrując przy schemacie kolorystycznym wpadłem na to, żeby bloga ochrzcić "shadow grey", na cześć jednego z moich ulubionych kolorów farb Citadel (ach, stara paleta!)... I to był raczej dobry plan. Szczególnie, gdy dodam, że kontrkandydatem nazwy "shadow grey" była "Grota Kojota" :P .
Jak często sprawdzasz licznik odwiedzin? Czy popularność bloga ma dla ciebie znaczenie, jeśli tak to jak promujesz swój blog w sieci?
Koyoth: Są dni, w które licznika nie sprawdzam w ogóle, ale są i takie, gdy z uporem maniaka odświeżam i odświeżam co chwilę, i frustruję się, że tak wolno to idzie;) Śledząc statystyki bloga często jestem w najwyższym stopniu zdumiony - niejednokrotnie materiał, który w mojej prywatnej opinii ma wszelkie cechy absolutnego hitu przechodzi całkowicie bez echa. Równie często zdarza się, że "taki zwykły, standardowy" wpis generuje prawdziwą lawinę odwiedzin. A czasem jednak udaje mi się trafić - moja prognoza co do "dobrego posta" się sprawdza i wtedy naprawdę się cieszę. Bardziej od liczby wyświetleń strony cenię sobie komentarze - czytam jakiś komentarz, nawet krótki i zdawkowy, i mam przeświadczenie, że żywy człowiek przynajmniej rzucił okiem na to, nad czym pracowałem i docenił to na tyle, by zostawić napis "tu byłem". I na każdy jeden komentarz staram się odpisać - mam takie jakieś poczucie, że tak wypada. Tak w ogóle, to nie raz mam wrażenie, że licznikiem odwiedzin kręcą w niewiadomych celach boty zza wschodniej granicy... Ale komentarze - to co innego. Co do promowania bloga, to właśnie ledwo co założyłem sobie fanpejczyk na facebooku. Jest jeszcze w powijakach, ale postaram się rozwijać go na bieżąco. Z innych mediów społecznościowych raczej nie korzystam, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
Śledzisz polską blogosferę? Aktywnie komentujesz prace innych twórców, czy ograniczasz się do biernego podglądania?
Koyoth: Na swojej liście mam prawie 50 blogów, które na bieżąco śledzę. Jeśli tylko mogę, staram się zostawić komentarz. Jak wspomniałem, komentarze są dla mnie ważniejsze niż to, co tam widać na liczniku odwiedzin, a że zakładam, że nie tylko ja tak to widzę, więc jak coś przeczytam próbuję skreślić parę słów. Czasem skomentować się nie da - albo temat nie podejdzie, albo czasu akurat nie ma, albo nic do głowy nie przychodzi. Ale próbuję.

Swojego bloga prowadzisz od kilku lat, jak oceniasz poziom komentarzy publikowanych przez internautów? Jak zmieniało się to na przestrzeni lat?
Koyoth: Styl komentowania przez ostatnie kilka lat nie zmienił się jakoś drastycznie, ale pewne drobne zmiany jednak dostrzegam. Wprawdzie większość komentarzy na blogach, które śledzę, to przede wszystkim różnego rodzaju krótkie pochwały czy gratulacje, jednak wydaje mi się, że ostatnio daje się zauważyć pewną poprawę w kwestii różnorodności. Trafiają się rady i pomysły, dowcipy odnoszące się do treści postów czy zdjęć, pochwały nakierowane na konkretny element prezentowanej pracy... Przyjemnie coś takiego czytać. Sam komentując próbuję iść tą drogą i bardzo mnie cieszy, że nie jestem w tym odosobniony.
Czy jakiś komentarz szczególnie utkwił ci w pamięci?
Koyoth: Hehe, jest taki jeden. Komentarz do jednej z malowanych przeze mnie pawęży. Zacytuję: "Lew wygląda jak skrzyżowanie rezusa z hagridem, ale i tak tarcza rwie włosy z dupy." Rechotałem z tego komentarza jak czubek. Pewnie dlatego, że trudno by mi było celniej określić sposób, w jaki w XV wieku malarze wyobrażali sobie lwy. Maniex, dałeś radę :D.
Czy masz jakieś ulubione blogi, które regularnie odwiedzasz? Jeśli tak to które?
Koyoth: Regularnie odwiedzam wszystkie blogi z mojej listy, na których automat pokazuje nowy wpis. Często sprawdzam, co tam Maniex znowu popełnił, bo ten to dzień w dzień coś popełnia. Do moich ulubionych blogów należą też Sobie maluję, Wojna w miniaturze, Gangs of Mordheim, Małe figurkowo, Abiger Industry, Hakostwo, The Fantasy Hammer... Kurczę, dużo tego.

Jak dużo czasu poświęcasz na hobby? Masz swój warsztat?
Koyoth: Z czasem jest bardzo różnie. Niestety trudno jest mi wygospodarować w regularny sposób, powiedzmy, godzinkę dziennie, o określonej porze. Czasem siądę do biurka na pięć minut, czasem na pół godziny, a czasem na całą noc. Swój warsztacik mam - mieści się na biurku i w jego okolicach. Przydałoby się pewnie ciut więcej miejsca, ale i tak źle nie mam, więc nie narzekam.
W twoim warsztacie dominują produkty jednej firmy, czy lubisz eksperymentować i wciąż szukasz nowych rozwiązań?
Koyoth: Niektóre przyzwyczajenia trudno zmienić - w moim warsztacie tradycyjnie dominują Citadelki, chociaż ostatnio przybyło mi sporo farb Vallejo i różnych chemikaliów modelarskich bardzo różnej proweniencji... Co do eksperymentów, zdarza mi się takowe prowadzić - oglądam sporo tutoriali na YT i najlepsze patenty sprawdzam sobie w praktyce.
Jesteś bardziej modelarzem, kolekcjonerem czy graczem?
Koyoth: Najbliżej mi do kolekcjonera, o włos za nim jest modelarz, a na końcu gracz.

Skąd czerpiesz inspirację? Czy przygotowujesz sobie materiały poglądowe przed malowaniem lub modelowaniem? A może kierujesz się jedynie swoją wyobraźnią?
Koyoth: Integralnym elementem mojego warsztatu jest komputer. Zdarza mi się szukać inspiracji na youtubie i pintereście. Czasem na cool mini or not. Ale nie zawsze - niekiedy inspirację znajduję w książce, filmie czy utworze muzycznym. Inspirację można znaleźć w zapachu świeżo upieczonego ciasta albo w smaku dobrego piwa. A czasem w kształcie własnego cienia. Wyobraźnia to świetna maszyna, która działa najlepiej, gdy jej dostarczyć właściwego paliwa - a paliwem może być wszystko.
Jaką figurkę chciałbyś pomalować jeszcze raz?
Koyoth: Jest kilka figurek, które malowało mi się szczególnie przyjemnie. Na pewno Hellbrute. Heinrich Kemmler. Plastikowy Chaos Sorcerer. Pewnie jeszcze kilka.
Jakiej figurki nie chciałbyś pomalować ponownie?
Koyoth: Krasnoludzkich Iron breakersów z 6 ed. Malowanie ich od początku szło mi jak po grudzie. Przemalowywałem ich ze 4 razy, bo za każdym razem coś mi w nich zupełnie nie grało. Jakiś czas temu zagryzłem zęby i skończyłem całą 20. Idealnie nie jest, ale nie zamierzam już do nich wracać. Jeszcze tylko skończę podstawki i wrzucę ich na bloga.

W twojej kolekcji znajduje się sporo modeli, wyprodukowała je jedna firma czy pochodzą z różnych źródeł? Czym kierujesz się podczas wyboru figurki? Produkty której firmy polecasz?
Koyoth: Większość moich figurek to wyroby GW - przede wszystkim WFB/AoS, ale też WH40K. Mam trochę modeli Reapera, nieco staroci do dawnego Warzone i Chronopii i trochę innych różności. Figurki kupuję, gdy mi się coś spodoba, alby gdy mam jakiś pomysł i staram się go zrealizować. Nieraz lata mijają od pomysłu do zakupu, a potem następne od zakupu do zakończenia prac, ale nie przeszkadza mi to:) Mimo, że pozostaję przede wszystkim wiernym klientem GW i bardzo sobie cenię jakość ich wyrobów, szczególnie tych najnowszych, to jednak sugeruję, by wybierając modele nie kierować się firmą. Najważniejsze, by wzór modelu wpisywał się jakoś w pomysł na to, co się chce zrobić. A producent to sprawa drugorzędna.
Gdzie najczęściej kupujesz modele i akcesoria modelarskie? Masz swój ulubiony sklep internetowy lub portal aukcyjny?
Koyoth: Korzystam z kilku źródeł. Często zdarza mi się polować na allegro, niekoniecznie na coś konkretnego. Ze sklepów stacjonarnych odwiedzam ostatnio głównie wrocławską Planszóweczkę, bo najbliżej (niestety, w Legnicy nie ma teraz stacjonarnego sklepu z prawdziwego zdarzenia). Z innych internetowych źródeł, materialy-modelarskie.pl, Battle Models, agtom.eu i sklep Gnom.
Jakie jest twoje ulubione uniwersum/system?
Koyoth: Stary Świat/Mordheim. Pewnie trochę przez sentyment i setki godzin świetnej zabawy. Uniwersum czterdziestki też jest bardzo ciekawe. Generalnie lubię bardzo rozbudowane i bogate w treść światy.

Figurka, którą najchętniej dodałbyś do swojej kolekcji, ale którą ciężko zdobyć?
Koyoth: Przed wielu laty podobały mi się bardzo modele Tachikoma z Ghost in the Shell. Niestety, dostępne tylko w Japonii za milion pieniędzy. Skutecznie się z nich wyleczyłem :).
W jaką grę chciałbyś zagrać ponownie, ale z różnych powodów nie możesz?
Koyoth: Mordheim w starym gronie naszej legnickiej ekipy. Niestety, ekipa się rozjechała po świecie, pozakładała rodziny... Ale kto wie, może jeszcze kiedyś się uda.
W jaką grę nie chciałbyś zagrać ponownie?
Koyoth: Hmmm, nie wiem. Są gry, których nie lubię, ale aż takiej traumy, żeby tu z imienia i nazwiska wskazywać, że zło, to chyba żadna u mnie nie wywołała.

Jak twoi najbliżsi reagują na hobby?
Koyoth: Z cierpliwością i wyrozumiałością, na szczęście. Kilka razy zdarzyło mi się zapewne wystawić tę cierpliwość i wyrozumiałość na próbę, ale staram się unikać takich sytuacji. Niestety, w dorosłym życiu tak to już jest, że często hobby musi ustępować ważniejszym sprawom.
Uczestniczysz w wydarzeniach związanych z grami bitewnym? Turnieje, konwenty? Jeśli tak, to jakie wydarzenie polecasz/wspominasz najlepiej?
Koyoth: Raczej mi się nie zdarza, a jeśli już, to od wielkiego dzwonu. I chyba tyle w tym temacie.
Jakie masz plany malarskie na najbliższą przyszłość?
Koyoth: Zostało mi do pomalowania kilka dużych modeli do mojej armii Chaosu. Mam nadzieję się z nimi rozprawić. Następnie - kontyngent Nurgle'a. Potem może wreszcie Blood Angels. I powrót do Krasnoludów. A może jeszcze coś wpadnie mi w ręce? Zobaczymy.

Gdzie widzisz siebie hobbystycznie za 5 lat?
Koyoth: Widzę się w większej i wygodniejszej pracowni, otoczony nowymi, świetnymi wzorami figurek, rozpoczynającego właśnie szkolenie kolejnego pokolenia wargamerów/modelarzy w osobie mojego, póki co dziesięciomiesięcznego, synka :).
Przeglądając twój profil na Facebooku pierwsze co rzuca się w oczy to zdjęcie profilowe i w tle. Na pierwszym widniejesz ty ubrany w zbroje, a na drugim widać uzbrojonych w bron drzewcowa wojowników. Możesz nam o tym opowiedzieć?
Koyoth: Poza figurkami mam parę innych zainteresowań - jednym z nich jest odtwórstwo historyczne. Średniowiecze zawsze mnie pociągało, więc gdy na którymś etapie życia stanąłem przez szansą sprawdzenia niektórych jego aspektów na własnej skórze, nie zastanawiałem się długo:) Projekt, który jest mi najbliższy to Chorągiew św. Jana Chrzciciela - próba odtworzenia, przede wszystkim w zakresie kultury materialnej, ale nie tylko, oddziału najemnej piechoty z terenów Śląska z pierwszych lat XV wieku.
Gdybyś miał taką możliwość - jaką książkę lub film chciałbyś zobaczyć w wydaniu figurkowym?
Koyoth: Moją ulubioną, czyli "Inne Pieśni" Dukaja. Książka porusza sporo wątków militarnych, a jest o tyle ciekawa, że dzieje się w świecie zbudowanych wg innych zasad niż nasz - zaczerpniętych z teorii greckich filozofów. Skupiając się na wątkach wojennych, fajnie mogłyby wyglądać figurki Horroru, czyli elitarnej piechoty w ciężkich, grafitowych zbrojach, kontynuującej spartańskie tradycje militarne. Albo Hyppyroi - kasta rycerzy ognia z Księżyca. Behemoty. Bestie hodowane wyłącznie w celach wojny. Machiny napędzane przez perpetua mobilia. I wreszcie Skrzywienie - prawdziwy Chaos, nie taki uporządkowany, jak w Warhammerze. Naprawdę fajnie mogłoby to wyjść w wersji figurkowej. Tak czy inaczej, bardzo polecam książkę.

Maniex, który był bohaterem poprzedniego wywiadu pyta: Jeżeli musiałby wybierać, to którym pokemonem chciałby być?
Koyoth: Eevee, ze względu na największe możliwości rozwoju :).
Gdybyś mógł zadać pytanie bohaterowi następnego wywiadu, to o co byś zapytał?
Koyoth: Gdyby było możliwe wysłanie w przeszłość maleńkiego sterowanego drona z opcją prowadzenia transmisji telewizyjnej z przeszłości do teraźniejszości, to gdzie i kiedy byś go wysłał.

I który z wyWrotowców powinien być bohaterem następnego wywiadu?
KoyothProponuję Tomka Sierakowskiego z bloga Sobie maluję lub Potsiata z Gangs of Mordheim.
A może chcesz napisać jeszcze coś od siebie?
Koyoth: Myślę, że już wystarczy :).
Dziękujemy za wywiad. Życzymy Ci wielu kolejnych sukcesów, udanych projektów i wszystkiego tego czego potrzebujesz!

Zakończenie...

...czyli do następnego razu.

...a szanownemu państwu-draństwu dziękujemy za lekturę.

Jeśli podoba się Wam ten cykl dajcie znać w komentarzach oraz udostępnijcie wpis na portalach społecznościowych.

Ach, zapomniałbym! Który z wyWrotowców zgodnie z życzeniem szanownego państwa-draństwa miałby być bohaterem kolejnego wywiadu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz