Witany radośnie przez mieszkańców Altdorfu orszak Imperatora wjechał w Zieloną Bramę z początkiem zimy. Tak się dziwnie i raczej nieprzypadkowo złożyło, iż do stolicy przybyły wówczas poczty wszystkich istniejących w Imperium zakonów rycerskich - religijnych i świeckich. Dało to kmieciom wiele uciechy - wciąż można było zobaczyć Sigmarytów siłujących się po karczmach z Synami Ulryka, czy Pantery walczące z Morrytami na drewniane kije. W tym też czasie zaczęły zjeżdżać się małe grupki wysokich dostojników wszystkich wielkich Świątyń. Miasto huczało od plotek - najpopularniejsza mówiła o wielkiej unii wszystkich religii i zakazaniu przez Imperatora jakichkolwiek swarów na tle wyznaniowym, niektórzy opowiadali o kolejnej inwazji Chaosu - generalnie nikt nie wiedział co jest na rzeczy. 3 Braunzeita odbyło się pierwsze wielkie spotkanie gości Imperatora. Nikt nie wiedział, o czym mówiono. Do wieczora. Wówczas to pewien pijani templariusz Ulryka wybełkotał słowo, które podchwyciły wszystkie usta, wszystkie uczy, słowo, które błyskawicznie zebrało narady domorosłych strategów, za pomocą kufli i misek objaśniających sobie nawzajem, co czynić należy. Sylvania. Dreszcz grozy, z którym do tej pory wymawiano tę nazwę zmieszał się z nagłym podnieceniem. Sylvania. Imperator zamierzał skruszyć Sylvanię.
Wydostanie się tajemnicy zza grubych murów pałacu Imperatorskiego przyjął Karl Franz ze stoickim spokojem, jako coś nieuniknionego, natomiast Pierworodny Templariuszy Białego Wilka wpadł w furię. Wybrany Syn o zbyt prędkich ustach musiał czołgać się nago wokół Altplatzu, po czym dwa dni spędził w dybach, obrzucany przez dzieci końskim nawozem. Imperator w geście łaski rozkazał ustawić obok niego kosz z żarzącymi się węglami - inaczej winowajca z pewnością zamarzłby na śmierć. Minął tydzień, potem drugi i plotki zaczęły cichnąć. Brzegi Reiku pokryły się lodem, mroźne tchnienie zimy ogarnęło całe Imperium. Śnieg padał bez chwili przerwy przez cały Ulriczeit, domy w dzielnicy biedoty zamieniły się w białe kopce, na ulicach zamarzali pijaczkowie, drastycznie spadła ilość patroli straży miejskiej. Poza Altdorfem rozpętało się śnieżne piekło. Oszalałe z głodu wilki panoszyły się po gościńcach i przypuszczały regularne szturmy na wsie i małe miasteczka. Imperium zamarzło. Tylko szaleniec wyszedłby teraz w bór, lub opuścił bez ważnej potrzeby mury lub palisadę miejską. Cień wilka padł na wszystkie serca. W tej sytuacji goście Imperatora nie mogli opuścić Altdorfu. Obrady trwały przez całą zimę, jednak wszyscy ich uczestnicy mogli mówić tylko za siebie - mróz odciął ich od świata, nie znalazłoby się posłańca, skłonnego opuścić miasto, zresztą nie doniósłby wiadomości zbyt daleko.
Wiosna AS2507 zamieniła strumyki w rzeki, rzeki zaś w niemal jeziora. Reik wystąpił z brzegów - jednak jego głębokie koryto uchroniło nadrzeczne miasta i miejscowości od nadmiernych strat. Gościńce i trakty były nieprzejezdne, komunikacja zerwana z sąsiednimi, nie leżącymi nad żadną rzeką miastami. Bogiem a prawdą, gdyby tej zimy Chaos pochłonął trzy czwarte Imperium, wiosną wciąż nie wiedziano by o tym w stolicy.
Jednak słońce świeciło, a wkrótce już prażyło nieustannie, deszcz był zjawiskiem rzadkim i poziom wody w rzekach - wyczerpawszy zasoby roztopów - zaczął opadać, trakty i gościńce wysychały. Miasta wysyłały gońców, strażnicy dróg wrócili do swoich obowiązków, obieg informacji i dóbr wracał do swojego normalnego stanu. Część gości Imperatora rozjechała się do swoich siedzib, część posłała gońców. Nikt nie wiedział, co miało się stać teraz - spekulowano, że wskutek powodzi i ogólnego zamieszania w Imperium, kampania przeciw Sylvanii nie dojdzie w tym roku do skutku. Armia Imperialna wróciła do swojego normalnego cyklu szkoleniowego, manufaktury wznowiły dostawy. Wiosna przechodziła w lato, pustoszały obozy wojskowe i twierdze wokół Altdorfu. Oddziały jeden po drugim odchodziły lub odpływały na południe. Wkrótce stało się oczywiste, że Kampania Sylvańska dojdzie jednak do skutku. 10 Sigmarzeita AS2507 nad Wurtbadem po raz wtóry załopotał proporzec Imperatora, który nie wiedzieć kiedy wymknął się ze stolicy. W tydzień po przybyciu Karla Franza, dotarły do Wurtbad wojska Nuln, prowadzone przez Ottona von Herninsberga - tym razem dość ubogie w artylerię, choć na powozach jechały złożone dwa trebusze - Poborca i Hermenegilda. Jeden po drugim, oddziały i regimenty stawiały się w punkcie zbornym. Pierwszy bodaj raz od ostatniej Inwazji Chaosu w komplecie stawiły się zakony rycerskie. W obozie wojskowym znaleźli się kapłani wszystkich wielkich religii. Nabożeństwa odbywały się codziennie, nad całym obozem niosła się woń kadzideł, wszystkich ogarnął zapał świętej wojny. W przemówieniu, wygłoszonym do żołnierzy, Karl Franz wydał Armii Imperialnej jeden rozkaz: Na święte imiona wszystkich dobrych bogów, wypalcie to plugastwo!
- Imperium za panowania Karla Franza, fragment artykułu
Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz