poniedziałek, 4 stycznia 2016

Geografia świata. Imperium, część 28. Karl Franz - Sytuacja polityczno-militarna.

Mówiąc dziś Imperium, mamy na myśli militarny i administracyjny monolit - największe osiągnięcie Karla-Franza. Stan ten istnieje jednak od relatywnie krótkiego czasu. Długa sukcesja Imperatorów, czyniących w zamian za poparcie ich kandydatur znaczne koncesje na rzecz Elektorów, ogromnie osłabiła władzę centralną, niemal do punktu, w którym dumne Imperium zaczęło przypominać luźną federację królestw. O ile głos stolicy był jeszcze dość słyszalny w prowincjach graniczących z Reiklandem, prowincje bardziej oddalone osiągnęły niemal autonomię polityczną i administracyjną, omalże wystarczającą do prowadzenia własnej polityki zagranicznej. Gwoli sprawiedliwości dodać należy, iż w epoce uwiądu władzy centralnej, znaczne usamodzielnienie stało się dla niektórych prowincji niemal warunkiem przetrwania.

Położony na dalekim i trudno dostępnym dla armii południu Averland w zatargach z agresywnymi Księstwami Granicznymi i nieustającej wojnie podjazdowej z Zielonoskórymi mógł liczyć co najwyżej na moralne wsparcie bogatej północy. Wissenland - zbyt mały, aby samodzielnie się bronić, był praktycznie lennem Nuln (co nie zmieniło się znacząco do dziś), które w zamian za używanie własnych wojsk do ochrony prowincji czerpało zyski z ceł na towary sprowadzane tędy z południa. Liga Ostermarku, chroniona od północy przez Kislev, od wschodu przez szczelny podówczas kordon twierdz Krasnoludów, utrzymywał niewielkie siły wojskowe, w większości rozproszone na granicy Sylvanii. Pławiący się w dobrobycie, ignorował coraz bardziej rozpaczliwe apele Krasnoludów o pomoc - krótkowzroczna polityka, której druzgoczące skutki znamy dziś wszyscy. Kraina Zgromadzenia ani odrobinę nie przypominała podówczas wesołego i sielskiego miejsca, jakim jest dziś. Na jej granicy z Sylvanią stacjonowała lwia część armii Averlandu, zaś czteroletnia służba w wojsku była obowiązkiem każdego młodego Niziołka. 

Sama Sylvania wyglądała naonczas jeszcze bardziej ponuro niż dziś, a jej przynależność do Imperium była faktem tylko na papierze. Skalista, nieurodzajna kraina, zdająca się być całkowicie pogrążona w niezdrowym oparze, była jakby zaprzeczeniem kronikarskich opisów pogodnej i urodzajnej ziemi, która rozciągała się tu aż do upadku meteorytu w AS2327. Pozbawiona administracji i jakiejkolwiek władzy, Sylvania była bezpieczną przystanią dla wszelkiej maści ożywieńców, kutystów, mutantów i czarnoksiężników, ściągających tu jakąś niewiadomą siłą. Ponure twierdze, patrzące na wypełnione oparem kotliny ze szczytów skalnych iglic, często całkowicie niezamieszkałe, zdawały się wyrastać tu w ciągu jednej nocy. Watahy ożywionych ciał, maszerujące bez celu dolinami, aby rozpaść się w krew i plugastwo po kilku klepsydrach, nieliczne wioski, zamieszkane przez zwyrodniałą ludność, często oddającą boską część lokalnemu władcy, aż do składania mu ofiar z ludzi, skrzypiące wisielczym powrozem zwłoki, zwisające obficie z drzew wzdłuż dawnych głównych gościńców - taki obraz Sylvanii przekazują nam kroniki tamtych lat. Niczym ropiejący wrzód, do którego wstyd się przyznać, była w spisach wciąż określana jako prowincja Imperium, zarządzana z Altdorfu. To, że od blisko stu lat w jej granice nie wszedł żaden poborca podatkowy ani urzędnik, nie zakłócało snu biurokratom z Altdorfu. Dla graniczących z nią prowincji była jednak Sylvania nieustającym zagrożeniem. W ciągu dosłownie godzin, na spustoszonych polach granicznych mogła zebrać się wielotysięczna armia renegatów, mutantów i ożywieńców, aby wkroczywszy w granice sąsiedniej prowincji pustoszyć ją niczym pożar, albo też - bez widocznego powodu rozejść się w ciągu godziny.

Z tym wszystkim była Sylvania całkowicie przeźroczysta dla Zielonoskóych, którzy wyparłszy już wówczas Krasnoludów z wielu ich twierdz z graniczących z nią łańcuchów Gór Krańca Świata, miały do niej niczym nie ograniczony dostęp i mogły poruszać się po niej jak chciały. Najczęstszym celem ich corocznych już niemal najazdów był żyzny i bogaty Stirland, którego wschodnie połacie zaczęły zmieniać się w wielkie pole corocznej bitwy. Tak przedstawiała się sytuacja strategiczna, gdy nad Wurtbadem załopotała chorągiew Imperatora.
- Imperium za panowania Karla Franza, fragment artykułu
 Piotra Nurglitcha Smolańskiego pochodzi z dwumiesięcznika Portal


ciąg dalszy nastąpi...
(a wszystkie wpisy fluffowe opublikowane dotychczas dostępne są w czytelni).

Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz