poniedziałek, 26 września 2016

Między Młotem a Kowadłem... - quidamcorvus z DansE MacabrE!

Witajcie!

Dziś ja, czyli Sister of Mercy mam przyjemność w imieniu swoim oraz Maniexa przedstawić wam kolejny wywiad przeprowadzony w ramach cyklu Między Młotem, a Kowadłem!


Listę opublikowanych do tej pory wywiadów znajdziecie TUTAJ.

Założeniem serii jest przeprowadzenie wywiadów z blogerami skupionymi wokół założonego przez FireAnta serwisu Wrota - polska sieć blogów bitewnych.


Bohaterem siódmego odcinka jest quidamcorvus, który od listopada 2009 roku prowadzi blog DansE MacabrE. Ponadto jest administratorem forum Azylium, na którym swój azyl znaleźli miłośnicy Mordheim oraz Warheim FS, a także Age of Sigmar.


Zapraszam do lektury wywiadu, który wspólnie z Maniexem przeprowadziliśmy z qc, gospodarzem bloga DansE MacabrE.


Kwestionariusz osobowy...

...osoby rozpytywanej.

Wywiad zaczniemy od szybkiego kwestionariusza osobowego:


Nim przejdziemy do wywiadu drodzy czytelnicy zechcą włączyć sobie wybrany przez QC teledysk.

Wywiad...

...czyli między młotem a kowadłem.

Czy pamiętasz swoje pierwsze spotkanie z grami bitewnymi? Jak zaczęła się Twoja przygoda z figurkami? W którym to było roku?
quidamcorvus: Dobry! Witam szanowne państwo-draństwo i mam nadzieję, że dobrniecie do końca tego wywiadu, w którym o tyle niezręcznie brać mi udział, że część pytań przecież sam układałem... Ale nic to, winnymi mojej obecności tutaj są Arbal i Gonzo, czyli bohaterowie dwóch poprzednich wywiadów. Nie obiecuję, że będę odpowiadał zwięźle na pytania ale mam nadzieję, że nie znudzi was ta lektura! 
Jak być może starsi czytelnicy DansE MacabrE pamiętają o moich początkach opowiadałem już kilka razy udzielając wywiadu Hakostwu oraz Zasadzce czy biorąc udział w 30-dniowym Wyzwaniu WFRP oraz 30-dniowym Wyzwaniu Figurkowym, a także #1 edycji Figurkowego Karnawału Blogowego dlatego mam nadzieję, że nie znudziła was jeszcze ta historia i przeczytacie poniższy wpis.
Ożywieńcy. Pierwsze proste konwersje i pierwsze na poważnie pomalowane modele. 
A! Jeszcze w ramach dygresji, zbierając materiały do wpisu otwierającego 30-dniowe Wyzwanie Figurkowe uświadomiłem sobie, że we wrześniu roku 2016 minęło 20 lat mojej przygody z fantastyką na poważnie, przygody która zaczęła się w roku 1996. Miałem wówczas 15 lat i zacząłem naukę w technikum górniczym w Katowicach. Wcześniej o grach fabularnych miałem bardzo mgliste pojęcie, za to godzinami zagrywałem się w gry planszowe. Z wielu tytułów w które w tamtych latach grałem w pamięć najbardziej zapadły mi dwie gry, obie zostały wydane przez nieistniejące już wydawnictwo Sfera. Pierwszą grą był Magiczny Miecz, który wraz z licznymi dodatkami zapewniał rozrywkę na wiele wieczorów, z kolei rozgrywka w tajemnicze i dość trudne Moce Albionu przypominała miejscami rozgrywkę RPG, choć wówczas jeszcze tego nie wiedziałem. Prócz gier planszowych sporo wolnego czasu zajmowała mi lektura książek fantasy i sci-fi, które pochłaniałem w hurtowych ilościach. A uzupełnieniem hobby była regularna lektura  Nowej Fantastyki i nieco bardziej okazjonalne czytanie Magii i Miecza.
Na początku września '96 roku, za odłożone przez wakacje pieniądze postanowiłem kupić któryś z dodatków do Magicznego Miecza. Udałem się więc do jedynego osiedlowego sklepu w którym prócz akcesoriów modelarskich można było nabyć gry planszowe. Podczas rozmowy ze sprzedawcą dowiedziałem się, że w weekend w osiedlowym klubie odbędzie się spotkanie na którym pokazane zostaną gry bitewne i fabularne. 
Spotkanie odbyło się, o ile mnie Alzheimer nie myli, w drugą albo trzecią sobotę września. W osiedlowym klubie zobaczyłem wówczas po raz pierwszy figurki do WFB oraz rozegrałem swoją pierwszą przygodę w WFRP prowadzoną według podręcznika wydanego w 1993 roku przez Cytadelę. Wcieliłem się wówczas w krasnoludzkiego najemnika Zauraka. A regularne spotkania w klubie odbywały się co tydzień jeszcze przez niemal pół roku... 
Cóż, od tamtego dnia gry planszowe wróciły do pudełek i wylądowały na dnie szafy. Jakiś czas później udało mi się odłożyć pieniądze oraz kupić oficjalny podręcznik do WFRP i przez wiele kolejnych lat wędrować przez ponury świat niebezpiecznych przygód...
Portal.
Jak wspomniałem powyżej To 20 lat temu, przed moją pierwszą sesją w WFRP, po raz pierwszy na żywo zobaczyłem figurki do WFB. Jednak wówczas bitewniak nie wciągnął mnie tak bardzo jak fabularna odmiana Warhammera. Zaczynałem naukę w szkole średniej a figurki do gier bitewnych były po pierwsze piekielnie drogie, a po drugie trudno dostępne, w odróżnieniu na przykład od w miarę tanich plastikowych modeli samolotów, które można było nabyć praktycznie w każdym kiosku Ruch i które sklejałem dziesiątkami, a następnie mniej lub bardziej udolnie malowałem olejnymi farbami.
W Katowicach wówczas jeden sklep ONO z artykułami do gier fabularnych i bitewnych, umiejscowiony przy Placu Karola Miarki, jednak wizyty, a każda miała wówczas rangę niezwykłej przygody, kończyły się raczej kupnem dodatków i akcesoriów do WFRP, które były w zasięgu mojego ówczesnego budżetu, a nie drogich modeli do WFB.
Tak było przez trzy kolejne lata, regularnie grywałem w WFRP i równie często przyglądałem się bojom w WFB, z zazdrością obserwując przesuwane przez znajomych modele miniaturowych wojowników. W międzyczasie udało mi się zdobyć kilka figurek, w większości tych dołączonych do jednego z numerów MiMa oraz zbudować kilka prostych makiet, głównie jednak z myślą o wykorzystaniu podczas sesji WFRP, a nie gry w bitewniaka. I choć świat figurek kusił mnie bardzo, to w WFB brakowało mi jednego elementu, który pojawił się w 1999 roku wraz z Mordheim i możliwością gry kampanii oraz rozwoju bohaterów. No i się zaczęło, kometa spadła, a Miasto Potępionych otworzyło przede mną wrota, przez które na dobre wkroczyłem w świat gier bitewnych. 
W kąt poszły plastikowe modele samolotów i czołgów, a podstawowe umiejętności zdobyte w czasie sklejania modeli redukcyjnych zacząłem rozwijać malując pierwsze figurki i budując makiety zniszczonych przez kataklizm budynków. 
W 1999 roku w Polsce zaczął ukazywać się także Portal, drugie obok MiMa czasopismo w którym oprócz materiałów poświęconych RPG co jakiś czas można było przeczytać także artykuły związane z grami bitewnymi. A, że był to świat bez powszechnego dostępu do internetu  to człowiek godzinami wpatrywał się w zdjęcia wydrukowane w papierowych czasopismach, które i wy możecie zobaczyć na dołączonych do niniejszego wpisu obrazach.
Portal.
W kolejnych latach, powoli acz nieustępliwie RPG zaczęło ustępować pola grom bitewnym. Wynikało to z kilku rzeczy, po pierwsze budżet zdolny był udźwignąć nieco większe wydatki, po drugie dostęp do samego hobby wraz z rozwojem internetu stał się dużo łatwiejszy, no i po trzecie pracując na różne zmiany łatwiej było omówić się na grę z bitewniaka, niż zorganizować sesję RPG, która wymaga obecności większej ilości graczy i systematyczności.
Oprócz rozgrywek w Mieście Potępionych grywałem także regularnie w 7ed Warhammera Battla prowadząc do boju niezbyt szczęśliwą hordę Zielonoskórych. Jednak przesuwanie regimentów wojowników i rzucanie garściami kości nie było, aż tak atrakcyjne jak mi się wydawało, gdy przyglądałem się bitwom toczonym przez znajomych. Koniec końców po kilku kolejnych latach w mojej głowie narodził się pomysł połączenia obu gier, czego efektem jest gra Warheim FS, nad którą obecnie pracuję. I od tamtej pory praca nad grą dostarcza mi równie dużo satysfakcji jak sama rozgrywka, wiadomo bowiem najważniejsza jest droga, nie cel! 
Dziś ciężko mi wyobrazić sobie inne hobby niż modelarstwo i gry bitewne. Praca, a właściwie służba dostarcza mi wystarczająco dużo adrenaliny, wysiłku i aktywności fizycznej bym musiał ich szukać jeszcze w wolnym czasie. Więc z jednej strony hobby to sposób na wyciszenie się i odreagowanie, a z drugiej jako dziedzina dość wszechstronna hobby zmusza mnie do nieustannego twórczego wysiłku, rozwijania się oraz poszerzania swojej wiedzy i umiejętności.
Bazar w Oldenlitz.
Od kiedy prowadzisz bloga i co skłoniło cię do takiej aktywności w sieci?
quidamcorvusBlog DansE MacabrE powstał 22 listopada 2009 roku, a pierwszym opublikowanym wpisem było wprowadzenie do Warheim FS. I to właśnie gra Warheim FS była przyczyną uruchomienia bloga, który z założenia miał być w sieci miejscem promującym wszystko co z WFS związane. 
A co mnie skłoniło do takiej aktywności? Myślę, że przyczyn było kilka. Pierwszą na pewno była potrzeba pewnej stabilizacji w sieci. Prawdą jest, że w 2009 roku, podobnie zresztą jak teraz istniało wiele for internetowych skupiających miłośników fantastyki ale z forami jest tak, że - poza kilkoma wyjątkami - dziś są a jutro ich nie ma. A przecież człowiek nie po to wkłada w coś dużo serca i pracy, by uwiecznione na zdjęciach efekty jego pracy zaginęły w mrokach niepamięci. A blog to blog, jeśli nie wydarzy się coś naprawdę poważnego to będzie jeszcze długie lata wisiał w sieci...
Kolejna przyczyna w mniejszym lub większym stopniu motywowana jest próżnością, wszak "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie". Bloga można urządzić po swojemu i przy odrobinie wysiłku cieszyć się później rosnącymi wartościami blogowych statystyk, potwierdzających że ktoś to jednak czyta, a jeśli nie, to przynajmniej ogląda.  
Zresztą obok DansE MacabrE powstały jeszcze dwa blogi. Pierwszy to Warheim FS na którym publikuję jedynie wpisy bezpośrednio związane z zasadami gry, a drugi to Oldenlitz na którym bardzo powoli pojawiają się wpisy przedstawiające powstającą makietę miasta.
Dlaczego zdecydowałeś się na taką platformę blogową i co uważasz za jej największą zaletę?
quidamcorvus: Jeśli mam być szczery, to nie wiem czy w 2009 roku zdawałem sobie w ogóle sprawę z istnienia konkurencji w postaci WordPressa. Bloger był popularny, prosty w obsłudze i pozwalał na dużą personalizację, cechy te w zupełności mi wystarczyły. 
W ciągu lat blog DansE MacabrE wielokrotnie zmieniał swój 'layout', teraz trochę żałuję że nie robiłem 'printscreenów' przed zmianami byłaby jakaś pamiątka, a człowiek z czasem lubi kolekcjonować takie 'pamiątki'.
Twierdza Pięciu.
Jak często sprawdzasz licznik odwiedzin? Czy popularność bloga ma dla ciebie znaczenie, jeśli tak to jak promujesz swój blog w sieci?
quidamcorvus: Nie rzadziej niż raz dziennie. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie przywiązuję wagi do popularności bloga DansE MacabrE oraz gry Warheim FS ale z drugiej strony nie obgryzam z nerwów paznokci gdy spada liczba odwiedzin lub przez dłuższy czas nikt z szanownych czytelników nie pisze komentarzy pod wpisami. W końcu Warheim FS to nisza w niszy, gra bazująca na nie najnowszej przecież mechanice i skierowana do bardzo konkretnych odbiorców więc cudów na tym polu nie można oczekiwać. 
A jak promuję swój blog w sieci? Podobno blog najlepiej promuje się dobrymi, wartościowymi publikacjami ale czasem trzeba pomóc i wskazać szukającym drogę do celu. Dlatego często i chętnie korzystam z mediów społecznościowych takich jak Facebook czy Google+ oraz for internetowych na których zamieszczam odnośniki do najnowszych wpisów. A przynajmniej do niedawna korzystałem, bo ostatnio FB zablokował mi konto i fanpage WFS ale to historia na inną opowieść...
Powszechnie znanym minusem blogów jest to, że po jakimś czasie publikowane wcześniej treści giną w archiwum do którego przecież mało kto zagląda. Dlatego właśnie codziennie staram się publikować w mediach społecznościowych "kartę z kalendarza" na której przypominam archiwalne wpisy opublikowane na blogu danego dnia. Przy okazji edytuję też i naprawiam wpisy - najczęściej jest to ponowne ładowanie fotografii, które zaginęły na serwerach, czasem drobne korekty. Przygotowanie i publikacja takiego wpisu zajmuje zwykle około kwadransa ale myślę, że warto poświęcić te piętnaście minut i przypomnieć nawet sobie samu co też opublikowało się te X lat temu.
Śledzisz polską blogosferę? Aktywnie komentujesz prace innych twórców, czy ograniczasz się do biernego podglądania?
quidamcorvus: Tak, przy okazji pisania kolejnych odcinków cyklu Zebrane z tygodnia śledzę zarówno polską jak i zagraniczną blogosferę - na chwilę obecną na liście czytelniczej znajduje się nieco ponad 300 blogów. Staram się też w miarę możliwości komentować wpisy rodzimych blogerów, choć niestety nie zawsze mi się to udaje ale jeśli post na to zasługuje to klikam na wszelkiego rodzaju przyciski "lubię to", "G+1" czy co tam jeszcze zostało wynalezione. Z kolei najciekawsze moim zdaniem wpisy umieszczam właśnie w Zebranych z tygodnia.
Barbarzyńcy z Północnego Kisleva.
Swojego bloga prowadzisz od wielu lat, jak oceniasz poziom komentarzy publikowanych przez internautów? Jak zmieniało się to na przestrzeni lat?
quidamcorvusNa chwilę obecną nie jest źle. Komentarzy pod postami rodzimych blogerów przybywa i choć w większości są to zamknięte w kilku słowach komplementy lub podziękowania za opublikowany artykuł to nawet taki symboliczny odzew jest dla autora wpisu ważny. Z ciekawością czytam też dyskusje, w których w miarę możliwości staram się brać aktywny udział, toczące się pod coraz chętniej publikowanymi felietonami. Ja sam nie mam talentu do pisania tego typu tekstów ale cieszy mnie, że i pod dość kontrowersyjnymi tekstami komentarze trzymają poziom - poniekąd wynika to pewnie także z tego, że nasze 'środowisko' jest mimo wszystko dość małe i część blogerów zna się osobiście.
Czy jakiś komentarz szczególnie utkwił ci w pamięci?
quidamcorvus: Nie. Jak już napisałem wcześniej DansE MacabrE to nisza w niszy, nie publikuję na blogu kontrowersyjnych artykułów i felietonów, a komentarze w większości pojawiają się pod zdjęciami pomalowanych modeli. W porównaniu z innymi blogami nie ma zbyt wielu komentarzy, choć w ciągu ostatnich kilku miesięcy zauważyłem delikatny wzrost za co serdecznie szanownemu państwu-draństwu dziękuję. 
Czy masz jakieś ulubione blogi, które regularnie odwiedzasz? Jeśli tak to które?
quidamcorvus: W miarę możliwości odwiedzam wiele blogów, a te ulubione dość regularnie pojawiają się w Zebranych z tygodnia ale korzystając z okazji wymienię Wojnę w miniaturze prowadzoną przez Inkuba, resztę blogów które chętnie odwiedzam znajdziecie w pasku "Bitewne" znajdującym się po lewej stronie ekranu na DansE MacabrE.
Warsztat.
Jak dużo czasu poświęcasz na hobby? Masz swój warsztat?
quidamcorvus: Zdecydowanie mniej niż bym chciał. Rodzina i praca zajmują mi większość doby, a czas na hobby znajduję zwykle kosztem odpoczynku. Do malowania zasiadam zwykle raz w tygodniu na trzy lub cztery godziny. Nieco więcej czasu, bo godzinę lub dwie dziennie udaje mi się wygospodarować na pracę przy komputerze. 
Mam swój tymczasowy warsztat o którym nieco więcej możecie przeczytać TUTAJ.
W twoim warsztacie dominują produkty jednej firmy, czy lubisz eksperymentować i wciąż szukasz nowych rozwiązań?
quidamcorvus: Jeśli chodzi o farby akrylowe to używam głównie tych od Games Workshop, choć znajdą się pojedyncze sztuki Formula P3 od Privateer Press. Natomiast w przypadku chemii modelarskiej chętnie używam produktów od Vallejo oraz MiGa/Ammo. Wciąż zastanawiam się nad kupnem aerografu, który z pewnością ułatwiłby mi malowanie makiet, które głównie z powodu dużych rozmiarów wciąż czekają na pokolorowanie.
Jesteś bardziej modelarzem, kolekcjonerem czy graczem?
quidamcorvus: Myślę, że granice są płynne i zależne głównie od dostępnego wolnego czasu. Obecnie jestem bardziej modelarzem i graczem niż kolekcjonerem. W minionych latach zgromadziłem dość duży zapas modeli, który wciąż czeka na malowanie. Postanowiłem sobie także, nie kupować więcej niż maluję i na razie udaje mi się dotrzymać obietnicy. Nie da się także ukryć, że zamknięcie przez GW gry Warhammer Fantasy Battle oraz zmienia stylistyki modeli do Age of Sigmar z którą nie jest mi po drodze ułatwiły mi to zadanie ale żeby nie było zbyt łatwo, powstaje coraz więcej innych firm, które produkują naprawdę ładne 'warhammerowe' modele.
Bastion Krasnoludów.
Skąd czerpiesz inspirację? Czy przygotowujesz sobie materiały poglądowe przed malowaniem lub modelowaniem? A może kierujesz się jedynie swoją wyobraźnią?
quidamcorvus: Muszę się wam przyznać, że zdecydowanie za rzadko przygotowuję się do prac modelarskich. Zwykle, ba niemal zawsze, jest to improwizacja, a w najlepszym wypadku luźne trzymanie się bardzo ogólnego planu. Z drugiej strony inspiracją może być wszystko, zarówno przeczytana książka, obejrzany film lub fotografia, a także wpis na innym blogu.
Jaką figurkę chciałbyś pomalować jeszcze raz?
quidamcorvus: Z chęcią skonwertowałbym i raz jeszcze pomalował model 
lord inquisitora Torquemady Coteaza, który w mojej drużynie Łowców czarownic pełni rolę dowódcy. Drużyn wiedźmołapów pomalowałem już jakiś czas temu, od tamtej pory nauczyłem się trochę więcej i niektóre elementy chętnie bym poprawił ale to uczucie znane jest każdemu malarzowi, który patrzy na swoje starsze prace więc jakoś z tym żyję.

Jakiej figurki nie chciałbyś pomalować ponownie?
quidamcorvus: Plastikowych modeli Leśnych Elfów od Games Workshop. O ile metalowe wzory maluje mi się dość przyjemnie, to pomalowanie wykonanych z plastiku długouchych wojowników jest dla mnie prawdziwą udręką.
W twojej kolekcji znajduje się sporo modeli, wyprodukowała je jedna firma czy pochodzą z różnych źródeł? Czym kierujesz się podczas wyboru figurki? Produkty której firmy polecasz?
quidamcorvus: Ponieważ od wielu lat gram jedynie w Warheim FS, a gra osadzona jest w uniwersum Warhammer Fantasy, to wśród posiadanych przeze mnie modeli zdecydowanie dominują starsze figurki od Games Workshop. W swojej kolekcji posiadam też bardzo ładne modele od Lead Adventure czy Reaper Miniatures, a ostatnio bardzo spodobały mi się figurki od BlackChapel Miniatures. Nowa stylistyka modeli ze stajni GW nie odpowiada mi zupełnie, na szczęście (choć patrząc z perspektywy portfela - to może na nieszczęście) istnieje i powstaje coraz więcej firm, które produkują naprawdę ładne modele nawiązujące stylistyką do starszych figurek dedykowanych do Warhamme Fantasy Battle.
Jakie jest twoje ulubione uniwersum/system?
quidamcorvus: Moim ulubionym uniwersum jest świat Warhammera, zarówno w formie niebezpiecznego świata mrocznych przygód jak i świata w którym istnieje tylko wojna. 
Dla mnie Warhammer Fantasy i Warhammer 40k to zawsze było jedno uniwersum, a te dwa światy przeplatały się wzajemnie zarówno w czasie mojej wieloletniej przygody z WFRP jak i w bitewnej odmianie Warhammera.
Dlaczego WarhammerDługo zastanawiałem się nad tym pytaniem, i szukałem tego czegoś co sprawiło, że już od 20 lat w tej czy innej formie przemierzam rubieże Starego Świata i szczerze mówiąc trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Warhammer oczarował mnie tym, co ja nazywam przystępnością. Zauważcie, że z jednej strony - upraszczając oczywiście - w świecie wojennego młota tak naprawdę nie ma nic szczególnie oryginalnego - Warhammer to mix znanych i lubianych składników doprawiony odpowiednią ilością elementów fantastycznych. Dość łatwo poczuć klimat Starego Świata, który w oczywisty sposób nawiązuje do średniowiecznej i/lub renesansowej Europy. Również Wiatry Magii i radioaktywny, mutagenny Kamień Przemian oraz wszelkie fantastyczne stwory i rasy nie wykraczają specjalnie poza kanon fantasy. Z drugiej strony wszystkich wymienionych powyżej elementów jest wystarczająco. Mamy znane i nieznane ziemie, mamy dobrych, złych i brzydkich, mamy magię i inżynierię... I można by tak jeszcze wymieniać...
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że po tylu latach bycia Mistrzem Gry, a później tworzenia zasad do Warheim FS moja wizja uniwersum Warhammer została mocno spersonalizowana i stała się bardzo subiektywna ale jest to właśnie kolejny element, który sprawia, że ta przygoda wciąż dostarcza mi mnóstwo zabawy i satysfakcji - i nie zmieniło tego nawet uśmiercenie uniwersum Warhammer Fantasy przez Games Workshop. 
Co więcej Warhammer to nie tylko figurkowa gra bitewna i gra fabularna. W ostatnich latach pojawiło się sporo gier planszowych i elektronicznych osadzonych bądź to w niebezpiecznym świecie mrocznych przygód bądź to w świecie w którym istnieje tylko wojna. I tak, jeśli nie mam czasu na przesuwanie modeli po stole, to czasem zdarza mi się jeszcze zagrać w Dawn of War czy SpaceMarine, a nawet rozłożyć planszę do Relic: Tajemnica Sektora Antian lub zagrać w Warhammer Quest na smartfonie.
W jaką grę chciałbyś zagrać ponownie, ale z różnych powodów nie możesz?
quidamcorvus: Warhammer Fantasy RolePlay, a także w inne RPGi. Gry fabularne, a WFRP w szczególności, towarzyszyły mi przez 10 lat. Przez dekadę 'graliśmy' przynajmniej raz w tygodniu, wtedy była to 'tylko' dobra zabawa i pretekst do spotkania się i poznawania nowych ludzi. Teraz widzę wiele korzyści, które przyniosły gry fabularne. Odgrywanie ról to w końcu niezłe ćwiczenie, które wyrabia zarówno umiejętności interpersonalne, pewność siebie, pamięć oraz umiejętność improwizacji i szybkiego odnajdywania się w nowych sytuacjach - a to zwykle przydaje się w życiu.
W jaką grę nie chciałbyś zagrać ponownie?
quidamcorvus: Warhammer Fantasy Battle. I nie dlatego, że nie lubię tej gry. Po prostu nigdy nie miałem szczęścia w trakcie rozgrywek i kiedy piszę, że NIGDY - to nie przesadzam. W czasie bitew w WFB jeśli coś mogło pójść źle, to tak się właśnie działo, a jedynki na kościach to był stały punkt programu - traumatyczne wspomnienia ;)
Jak twoi najbliżsi reagują na hobby?
quidamcorvus: Różnie. Mężczyźni rozumieją, w końcu każdy mężczyzna jakieś hobby ma lub powinien mieć, a kobiety? Ci, którzy mają żony wiedzą jak to jest, a jeśli macie i nie wiecie to cieszcie się, bo taka żona to skarb :)
Śmiech Mrocznych Bogów! Katowice 11.06.2016
Uczestniczysz w wydarzeniach związanych z grami bitewnym? Turnieje, konwenty? Jeśli tak, to jakie wydarzenie polecasz/wspominasz najlepiej?
quidamcorvus: Niestety nie, głównie z uwagi na bardzo nieprzewidywalny grafik i permanentny brak wolnego czasu w porze dziennej. Natomiast ostatnio realizuję się jako organizator odbywających się dwa razy w roku turniejów Warheim FS na które serdecznie szanowne państwo-draństwo zapraszam!
Zatrzymajmy się na chwilę przy turniejach, co skłoniło cię do organizacji wydarzenia i jak udało ci się pozyskać tak liczne wsparcie sponsorów?
quidamcorvusDo tej pory odbyły się dwa turnieju, w styczniu było to Piekło pocztowe..., a w czerwcu Śmiech Mrocznych Bogów!, trzeci za przygotowanie którego najwyższa pora się zabrać odbędzie się prawdopodobnie 14 stycznia 2017 roku. 
Co mnie skłoniło do organizacji? Z jednej strony potrzeba wyrażona przez powoli rosnące środowisko graczy, z drugiej możliwości jakie dało wstąpienie do klubu Szybki Szpil i w końcu chęć wypromowania systemu nad którym pracuję już niemal 10 lat. 
Jeśli chodzi o sponsorów, to sam byłem i wciąż jestem przyjemnie zaskoczony entuzjazmem oraz hojnością z jakimi odpowiedzieli na prośbę o sponsoring przedstawiciele firm HobbyZone, Kromlech, MiniMonsters, Ristuls EM, Scibor MM i Werewoolf Miniatures, Tereny do Gier, dwóch sklepów Vanaheim i Battle Models, a także zagranicznych producentów Anvil Industry, BlackChapel Miniatures, C-P Models, Dark-Art Studios, Deep-Cut Studio, GameZone Miniatures, ShieldWolf Miniatures, Thomarillion oraz White Knight's Miniatures i Ziterdes. Jeszcze większym zaskoczeniem było to, że znaczna część miała mniejsze lub większe pojęcie nie tylko o istnieniu Warheim FS ale i o tym, co to za gra. 
Przy okazji chciałbym raz jeszcze podziękować Hakostwu, które merytorycznie wsparło mnie przy okazji organizacji pierwszego turnieju. 
Sponsorzy turnieju Warheim FS.
Gdzie widzisz siebie hobbystycznie za 5 lat? Jakie masz plany związane z Warheim FS?
quidamcorvus: Wciąż pracującego na figurkami, makietami i zasadami do Warheim FS. 
Planów związanych w Warheim FS mam sporo. Obecnie system jest już w wersji stabilnej, mechanika została przetestowana i nie wiesza się zbyt często. Najbliższe plany to na pewno napisanie zasad dla Postaci Dramatu tak aby każda rasa/frakcja miała swojego bohatera specjalnego. Mam też w planach wprowadzenie nowych kompanii: Karnawału Chaosu, Banitów z Księstw Granicznych czy Cyrkowców z Ligii Ostermarku. Planuję też przenieść rozgrywki na wodę i pod ziemię, tak że będę miał co robić przez najbliższe lata.
Gdybyś miał taką możliwość - jaką książkę lub film chciałbyś zobaczyć w wydaniu figurkowym?
quidamcorvus: W wydaniu figurkowym chętnie zobaczyłbym Zaginioną flotę Jacka Campbella. Zakochałem się w tej serii bardziej niż w Star Treku, który lubię bardzo. 
Jak to ktoś kiedyś napisał seria jest świetna z wielu małych względów, a cały cykl aż się prosi o stworzenie gry na podstawie zasad i praw szczegółowo przedstawionych w powieści.
Khazadzi z Gór Krańca Świata.
Pozwoliliśmy sobie także poprosić wyWrotowców o zadanie pytań. I tak Izwor pyta: Skąd w ogóle wziął się pomysł na Warheim FS? Jakaś geneza tego projektu :)
Gdzie szukasz inspiracji do Twoich świetnych makiet?
quidamcorvus: Zawsze lubiłem poprawiać zasady gier w które grałem, może dlatego zwykle przed gry komputerowe przedkładałem gry planszowe a później fabularne i bitewne - które zdecydowanie łatwiej było modyfikować. Podobnie było z Warheim FS. 
Jak wspomniałem na początku wywiadu całkiem dużo graliśmy w Mordheim, który pomimo świetnego i niepowtarzalnego klimatu miał dziurawą jak szwajcarski ser mechanikę. W pewnym momencie stwierdziłem, że wprowadziliśmy na tyle dużo 'zasad domowych', że trzeba napisać system od nowa tak, by te wszystkie dodane 'zasady' pasowały do siebie.
No i z niewielką pomocą przyjaciół napisałem.
Pytanie od Anolecraba z bloga Krypa Królów: Czy masz w głowie projekt swojej własnej gry, takiej którą można by było wydać, z własnym wykreowany światem, bohaterami, a potem i może własną linią figurek?
quidamcorvusMam w głowie pewien projekt ale nie spełnia on wszystkich wymienionych przez ciebie kryteriów. Dla mnie uniwersum Warhammera jest wszystkim czego potrzebuję i nie wymyślę ani nic lepszego ani zarazem bardziej i mniej oryginalnego. Z drugiej strony obecnie nie mam czasu na tworzenie gry od nowa, może gdy dzieciaki podrosną i wolnych chwil będzie więcej. 
Mroczni Elfowie z Naggaroth.
Natomiast Michał z DwarfCrypt zapytał: Czy masz w głowie jakiś kolejny projekt? Może jakiś kill team w realiach W40? A Maniex dopytuje: Ja mam pytanie o Warheima w 40k. Czy to tylko luźny pomysł, czy masz jakieś wstępne przemyślenia jak by to miało wyglądać.
quidamcorvusA więc rozwijając odpowiedź na pytanie Anolecraba. Nie ukrywam, że świat gdzie istnieje tylko wojna podoba mi się bardzo i mam pewien pomysł, który być może kiedyś zrealizuję i przeniosę WFS do 
mrocznego uniwersum WH 40k.
Pozwolicie, że zacznę od procesu rekrutowania drużyny, który miałby przypominać mechanikę z gry komputerowej Dawn of War II. Mianowicie gracz z pewnej puli bohaterów mógłby wybrać na przykład 4 postacie - na przykład dowódcę, kapelana lub aptekarza lub bibliotekarza, sierżanta marines, sierżanta zwiadowców, drednota i co tam jeszcze. Następnie za kolejne punkty mógłby dokupić takiemu sierżantowi podległych mu szeregowych marines czy zwiadowców...
Natomiast runda wyglądałaby następująco. Na początku każdy z graczy rzuca 2K6 i opcjonalnie dodaje jakiś współczynnik albo inny modyfikator. Gracz z wyższym wynikiem rozpoczyna rundę i jako pierwszego aktywuje dowódcę, który oprócz dwóch akcji (tutaj wkracza mechanika akcji z 2ed WFRP) może w ramach akcji natychmiastowej aktywować na przykład dwóch podległych mu bohaterów, z kolei bohaterowie również mogą wykonać dwie akcje i w ramach akcji darmowej aktywować jedną podległą im grupę stronników. Następnie swoje ruchy wykonuje przeciwnik...
Ot tak to z grubsza i na szybko wygląda...
Zbrojni z Middenheim.
I który z wyWrotowców powinien być bohaterem następnego wywiadu?
quidamcorvus: Maniex z Maniexite.
A może chcesz napisać jeszcze coś od siebie?
quidamcorvus: Bądźcie sobą i nie dajcie zabić w sobie tego ciekawskiego, pełnego energii i pomysłów gówniarza, który sprawia że wciąż się nam chce.
Dziękujemy za wywiad. Życzymy Ci wielu kolejnych sukcesów, udanych projektów i wszystkiego tego czego potrzebujesz!

Zakończenie...

...czyli do następnego razu.

...a szanownemu państwu-draństwu dziękujemy za lekturę.

Jeśli podoba się Wam ten cykl dajcie znać w komentarzach oraz udostępnijcie wpis na portalach społecznościowych.

Ach, zapomniałbym! Który z wyWrotowców zgodnie z życzeniem szanownego państwa-draństwa miałby być bohaterem kolejnego wywiadu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz