środa, 11 września 2013

30-dniowe Wyzwanie WFRP. Dzień 11: Najbardziej dziwna, szalona sytuacja jaka przytrfafiła się podczas sesji.

W ciągu dekady regularnego grania w WFRP z pewnością było takich sytuacji wiele. Przy czym więcej było śmiesznych niż szalonych czy dziwnych...

Pamiętam, że podczas trzeciej lub czwartej sesji w życiu MG poprowadził nam scenariusz Eureka opublikowany w dodatku Potępieniec do 1ed. Głównym bohaterem niezależnym jest tam szalony wynalazca Wolfgang Kugelschreiber* wokół którego rozgrywa się cała przygoda. Drugi ważny w tej przygodzie bohater niezależny to niziołek zwany Grubaskiem Kurzynosem, który "jest asystentem, kucharzem i zarządcą wielkiego wynalazcy i słynnego geniusza". Pierwszy doprowadzał nasze postacie do szału swoim geniuszem a drugi nadopiekuńczością wobec swojego pryncypała. Zresztą niziołek z tego co pamiętam nie przeżył do końca przygody, kolega który wcielał się w postać najemnika powiedział że Kurzynos miał bardzo nieprzyjemny wypadek związany z Kugelmatycznym Skubaczek Indyków. Przygodę wspominam bardzo przyjemnie, niektóre sceny były epickie** a poziom szaleństwa i zdziwienia podczas penetracji pracowni szalonego wynalazcy spory***.

Pamiętam też, że rozgrywanie Liczmistrza oraz Zamku Drachenfels dostarczyło nam równie dużo frajdy. Choć nasze postacie pewnie nie były równie szczęśliwe jak my.


***
Berek...

Pisząc notkę do 13 dnia przypomniałem sobie o jednym z moich zwyczajów jako MG, który świetnie wpisuje się w tematykę 11 dnia. To był swego rodzaju chrzest dla nowych graczy.

Pod koniec sesji, gdy awanturnicy szczęśliwie zakończyli przygodę i wszyscy szykowali się do snu dawałem pozostałym graczom znak, a oni zaczynali odgrywać role. Postać nowego gracza zwykle pełniła wówczas ostatnią wartę lub jako pierwsza budziła się o brzasku. Gdzieś w oddali słuchać było niepokojące odgłosy, które szybko przybierały na sile, a w końcu materializowały się pod postacią bestii, która atakowała kompanię. Nie było istotne czym był ów potwór, bowiem chodziło o to, by szybko i efektownie ubić awanturników, a postać świeżego gracza zmusić do ucieczki. Gracz zwykle dwoił się i troił próbując zbiec przed przeciwnikiem, którego jedynym celem jak się zdawało był uśmiercanie awanturników. Koniec końców postać zwykle zatrzymywała się zagnana w ślepy zaułek, a bestia gotowała się do zadnia ostatecznego ciosu, który kończył się klepnięciem gracza w ramię i chóralnym wypowiedzeniem przez zgromadzonym przy stole jednego słowa:

- Berek...

W tej samej chwili bohater gracza budził się z krzykiem i ulotnym wspomnieniem koszmaru.

*Co nie tylko w Reikspielu znaczy pióro lub długopis.
** Szczególnie lot lotniami nad Kempebadem, w którym MG osadził przygodę.
*** Wśród wynalazków znaleźliśmy między innymi Kugelmatyczną Ruchomą Gaśnicę, Kugelmatyczny Skubacz Kurcząt oraz zbudowaną w ciasnej piwnicy Łódź podwodną. A takie patenty jak Kugelmatyczna Pochwa Szybkiego Wydobywania Miecza czy Kugelmatyczne Urządzenie do Oddychania pod Wodą towarzyszyły nam jeszcze przez wiele przygód.


***

30-dniowe Wyzwanie WFRP to inicjatywa, którą Adriano Kuc rozpoczął na swoim blogu. Więcej informacji na temat zabawy, listę pytań i reguły szanowne państwo-draństwo znajdzie czytając wpis na gryfabularne.blogspot.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz