czwartek, 19 września 2013

30-dniowe Wyzwanie WFRP. Dzień 19: Ulubiona istota eteryczna.

Gdy pędzili przez śnieg, z mroku wyłoniły się jakieś kształty. W pierwszej chwili Felix nie mógł uwierzyć własnym oczom. Pomyślał, że widzi tylko kłęby śniegu przybierające dziwaczne formy, ale gdy patrzył dalej, stało się jasne, że tak nie jest.
Wewnątrz zarysów pojawiła się mglista substancja, która wyglądała jak sylwetki ludzi, ale ich twarze wyobrażały udręczone dusze. Wyli i zawodzili wysokim tonem. Ich upiorne głosy unosiły się przerażającym wrzaskiem wraz z wiatrem. Jedno z widm ruszyło prosto na Gotrek, bełkocząc szaleńczo. Gdy płynęło w powietrzu, pozostawiało za sobą długie ślady blado lśniących zawirowań ektoplazmy. Pogromca pobladł, jednak uniósł topór, a jego cios przeniknął upiorną kreaturę jakby była stworzona z oparów. Stwór natychmiast utracił spójność i rozpuścił się znikając. Wycie wokół nich rozległo się jeszcze głośniej i nasiliło się wrażenie jakiejś przerażającej obecności.
Felix rozglądając się wokół siebie dostrzegł tysiące stworzeń płynących w powietrzu nad miastem, skrzeczących, zawodzących i bełkoczących. Jedno z nich skoczyło na niego. Felix uniósł miecz by je powstrzymać, tak jak Gotrek uczynił to swoim toporem. Gdy istota zbliżyła się zobaczył, że była niemal przeźroczysta. Lśniła zielenią w świetle Morrslieba. Przenikały ją płatki śniegu, jakby wcale jej tam nie było. Nie wydawała się do końca realna. Felix patrzył, gdy coraz więcej istot wychodziło wprost z murów miasta. Zastanawiał się, co to za nowa nikczemność pomiotu Chaosu? Co tej nocy uwolniły siły Ciemności?
Istota zawirowała wokół jego miecza ze zdumiewającą szybkością. Wyciągnęła dłoń i uderzyła go w twarz dziwacznie lśniącymi palcami. Natychmiast Felixa przeniknął wstrząs, jak od uderzenia pioruna. Cios nie był fizyczny lecz oddziaływał na emocje. To było szarpnięcie czystej, skupionej grozy. Felix czuł, jak jego krew zamarza w żyłach, a strach przenikający do umysłu grozi pogrzebaniem go pod lawiną nieskończonego przerażenia.
Oczami duszy ujrzał przebłyski obrazów, które zalewały jego mózg. Zobaczył miasto Praag, dziwnie odmienione. Widział ogromną Hordę Chaosu pod bramami i szczerzącą się, głodną twarz lśniącą na księżycu. Widział żałosną armię ludzkich obrońców wycinanych w pień przez Wojowników Chaosu. Zobaczył spalone miasto i odchodzącą armię Ciemności, która pozostawiała za sobą jedynie niespokojne duchy zmarłych. Potem zobaczył odbudowane miasto i osobliwe strzępy świadomości poległych przesączające się do kamieni stanowiących budulec, zatruwane i przenikane wypaczającą energią, która je otaczała.
Felix natychmiast zrozumiał, czym była ta istota. To był duch jednego z wojowników poległych dwa wieki temu, podczas Wielkiej Wojny z Chaosem. Niegdyś był człowiekiem, takim jak on, a teraz został zredukowany do niemal bezmyślnego, głodnego odbicia swojej dawnej osoby. Przekazany mu strach, był strachem istoty, której świadomość pożerały długie dekady uwięzienia w kamieniu. To było niepowstrzymane przerażenie, które mogło zabić go swoją mocą. Serce Felixa łomotało, bliskie pęknięcia. Końcówki jego nerwów wyły. Coś głęboko w jego mózgu skrzeczało i bełkotało w pierwotnej trwodze. Felix miał wrażenie, że jego umysł ulegnie pod samym naciskiem emocji, gdy czuł wdzierające się do umysłu macki obcych myśli. Odczuł niezaspokojony głód i bezmyślną żądzę ponownego obleczenia się w ciało i zaspokojenia pragnień, których nie zaspokojono od stuleci.
Wiedział, że coś usunąć go z ciała, zmusić jego ducha do odejścia, by mogło przejąć ciało i czynić zło. Wiedział, że jeśli przegra, stanie się niczym ten duch. Jego bezcielesna dusza zacznie powoli degenerować się do postaci przypominającej tę zagubioną, bezmyślną istotę. Desperacko, samemu nie wiedząc jak, zaczął opierać się, usiłując odepchnąć od siebie tę rzecz.
Gdy to uczynił, poczuł jak strach zaczyna ustępować. Jego rytm serca ponownie zwolnił. Przejrzał na oczy. Przed sobą zobaczył przerażająco zniekształconą upiorną twarz istoty. To była widmowa parodia ludzkiego oblicza, wykrzywiona szałem i chorobliwą żądzą śmiertelnego ciała. Miała otwarte usta rozwierające się znacznie bardziej niż ludzkie, stając się tak wielkie, że upiór mógłby połknąć głowę Felixa jednym kłapnięciem. Felix uderzył mieczem. Ostrze przeniknęło przez stworzenie. Runy wzdłuż klingi zalśniły i ohydna istota rozpadła się na tuziny mniejszych kłębów, które powoli rozpuszczały się w powietrzu. W chwili gdy tego dokonał, oszałamiająca groza znikła, jakby nigdy jej nie było. 
*** 
To cisza, niesamowita cisza przeraża mnie najbardziej. Nie lubię walczyć z żadnym z nieumarłych, powiedzmy to sobie jasno - wolę uczciwą dzikość najazdy zielonoskórych lub nagą chciwość i okrucieństwo łupieżców Chaosu. A duchy i widma… Za bardzo przypominają to, co pewnego dnia może stać się moim losem. Zombie i szkielety nie są takie złe, ponieważ nie myśli się o nich jako o osobach, jakimi niegdyś były, nawet jeśli to stary towarzysz - to tylko wędrujące ciało, zmuszone do ruchu przez wampira, który je ożywia. Ale duchy są, no cóż… duchami, prawda? To prawdziwe osoby, które nie mogą zaznać spoczynku. To udręczone dusze, które chcą opuścić ten świat i odejść tam… gdziekolwiek powinny. Może do Sigmara? Nie wiem, nie jestem kapłanem. Wiem tylko, że nie chcę zginąć gdzieś, gdzie przeklęty nekromanta lub coś innego powstrzyma mojego ducha przed odejściem do… gdziekolwiek. Wiecie. Cholera, muszę się napić. 
- Schultz, kapitan najemników 
Przerażające, straszne istoty. Z zombie i ghulami można przynajmniej walczyć. Na widok duchów mam dreszcze.
- Stemahr Holst, żołnierz Imperium
Duch

Często niedoceniany. Bowiem co tak naprawdę potrafi? Wzbudzać strach? Cóż, lektura opisu ataku duchów z jednej z przygód Gotreka, którą zamieściłem na początku wpisu zmieniła moje podejście do tych istot eterycznych.

***

30-dniowe Wyzwanie WFRP to inicjatywa, którą Adriano Kuc rozpoczął na swoim blogu. Więcej informacji na temat zabawy, listę pytań i reguły szanowne państwo-draństwo znajdzie czytając wpis na gryfabularne.blogspot.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz